Szacunki demografów jednoznacznie wskazują, że już za 20 lat liczba ludności Afryki może wzrosnąć nawet do 2,5 miliarda. Wszyscy ci ludzie będą mieli swoje określone potrzeby, które będzie trzeba zaspokoić.
Dobre wzorce
Zrozumiały to choćby Chiny. Wymiana handlowa Państwa Środka z krajami Afryki – według danych za rok 2021 – wyniosła 254 mld euro, z czego 150 mld stanowił eksport towarów z Chin. Chińczycy są dziś największym partnerem handlowym kontynentu. Dla porównania: w tym samym czasie Polska sprzedała do Afryki towary o łącznej wartości 3,4 mld euro, ale w tym też czasie zaimportowała produkty za około 3,3 mld euro. Saldo wymiany handlowej jest dla nas wprawdzie korzystne, ale różnica między kwotami w żadnym razie nie wskazuje na zdecydowanie silną pozycję naszego kraju jako partnera dla afrykańskich kontrahentów. A przecież w wielu przypadkach się udało.
Rolnicy trochę eksportują, ale co z resztą?
Tak na przykład w roku 2022 – biorąc pod uwagę statystyki eksportowe sektora rolno-spożywczego podawane przez Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa – ważnym kierunkiem dla polskich rolników była Algieria, do której eksport wart był 242 mln euro – tu sprzedawaliśmy przede wszystkim zagęszczone mleko w proszku oraz tytoń. W pierwszych ośmiu miesiącach tego roku na sprzedaży niemal samego ziarna pszenicy Polska zarobiła w Nigerii ponad 300 mln euro. I na tym niestety koniec. Wciąż niezagospodarowany w szerokiej skali pozostaje szereg rynków, na których silnie obecne są choćby kraje naszego regionu Europy. Zauważalną wymianę handlową Polska prowadzi także z Senegalem czy Wybrzeżem Kości Słoniowej, ale to nadal zbyt mało.
Polska starała się zaktywizować firmy, kierując je w objęcia afrykańskich klientów, ale starania spełzły na niczym. Uruchomiono nawet program Go Africa, jednak jego rezultaty okazały się dalekie od zakładanych. Zamiast rozwijać stosunki dyplomatyczne, które pomagają lokować krajowe firmy na tamtejszym rynku, zamykaliśmy ambasady w kolejnych państwach. Tymczasem tylko skuteczna synergia między biznesem i władzami państwowymi pozwala na prowadzenie efektywnej polityki handlowej na Czarnym Lądzie.
Afryka mogłaby okazać się właściwym kierunkiem dla dalszej dywersyfikacji kierunków eksportu, na której – jak wynika z zapewnień – od lat ma zależeć kolejnym polskim rządom.
Relacje nie muszą przecież opierać się tylko na sprzedaży gotowych produktów. Doświadczenia państw pokazują, że w wielu przypadkach opłacalnym jest przenoszenie do Afryki części swojej działalności. Z perspektywy Polski szczególnie intratne wydaje się zaszczepienie na kontynencie krajowych doświadczeń związanych z wytwarzaniem i przetwórstwem żywności oraz technologii z zakresu przemysłu wydobywczego – tym bardziej, że Afryka to przecież obszar szalenie zasobny we wszelkiej maści surowce.
Potencjał jest
Trudno nie zauważyć potencjału, jaki drzemie w kontynencie afrykańskim. Eksperci twierdzą, że za 80 lat Afryka może prześcignąć Azję pod względem liczby konsumentów, stając się tym samym największym rynkiem konsumenckim świata. Już dziś trzon afrykańskich społeczeństw stanowią ludzie młodzi o średniej wieku na poziomie 25 lat.
Afryka jest także kontynentem, który wciąż wymaga ogromnych inwestycji infrastrukturalnych – choć nie tylko. Braki widoczne są w sieci energetycznej, przemysłowej czy telekomunikacyjnej. Te znaczące ubytki są szansą, nie zagrożeniem i tak należy je poczytywać.
Naturalnie, budowanie relacji handlowych z krajami Afryki nie jest łatwe i wymaga doświadczenia i wiedzy, ale jest to po pierwsze wykonalne, a po drugie potrzebne. Potrzebują tego zarówno państwa, które chcą inwestować w nowych lokalizacjach, jak i same państwa afrykańskie, które nie mają dziś wyboru i muszą niwelować dystans dzielący je od bogatego Zachodu. Inna, co jasne, jest sytuacja państw północnej części kontynentu, inna w RPA czy Zimbabwe, inna natomiast w Nigrze, albo Somalii czy Malawi. Wciąż jednak każdy z tych kierunków może okazać się potencjalnie istotny. Podwaliny pod przyszłe inwestycje już są, ponieważ części biznesu udało się korzystnie zainwestować w Afryce – może zatem czas na zwiększoną aktywność strony rządowej?