Prezes Agroekoton Mirosław Korzeniowski alarmuje, że w Polsce zaczyna brakować rąk do pracy w rolnictwie, w tym także w ogrodnictwie. Problem dotyczy już całej Unii Europejskiej i nie widać jego końca.
W opinii Korzeniowskiego brak chętnych do pracy to coraz bardziej globalny trend, bo cudzoziemcy mają coraz większe alternatywy w wyborze zatrudnienia i często preferują „pracę pod dachem”. Nadzieją dla polskich pracodawców są egzotyczne kierunki azjatyckie, jak Pakistan i Bangladesz, skąd różne agencje rekrutacyjne coraz częściej ściągają pracowników chętnych do pracy w ogrodnictwie. Prezes Agroekoton podkreślił jednak, że te osoby nie rozwiążą wszystkich naszych problemów, a prawdziwą receptą jest „mechanizacja, automatyzacja i docelowo robotyzacja” procesów.
– Widzimy, że w wielu dziedzinach polskiego ogrodnictwa takie trendy się dzieją. Mamy coraz więcej kombajnów do zbioru chociażby owoców i niektórych warzyw. Zaczęły się rozwijać urządzenia do automatycznego zbioru owoców – przyznaje prezes Korzeniowski. – To jest dłuższa perspektywa, ale to jest światowy trend. Te nowe technologie, zwłaszcza cyfryzacja, docelowo mogą pomóc, ale to jest perspektywa 5-10 lat, żeby robotyzacja wkroczyła w większej skali do polskiego ogrodnictwa. Na razie to są wstępne fazy eksperymentalne.
Poza brakiem pracowników polscy ogrodnicy i sadownicy muszą borykać się ze wzrostem kosztów produkcji, robocizny oraz cen energii.
PAP