fbpx
czwartek, 25 kwietnia, 2024
Strona głównaFelietonPonure perspektywy mazgajstwa

Ponure perspektywy mazgajstwa

Ubocznym skutkiem wiary w specjalistów od rozwiązywania życiowych problemów jest rodzaj wyuczonej bezradności nazywanej kiedyś mazgajstwem – pisze w swoim najnowszym felietonie Stanisław Michalkiewicz.

6 marca rozpoczęła się w Senacie debata na temat zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży. Już na samym początku doszło do awantury, bo zaproszony tam pan Jerzy Owsiak poczuł się zlekceważony faktem, że na tę debatę nie pofatygował się minister zdrowia. Ale mniejsza z tym, bo sprawa zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży jest i tak bardzo ważna, ponieważ od tego zależą losy nie tylko naszej młodej demokracji, ale w ogóle – przyszłość świata. Może by do tej debaty nie doszło akurat 6 marca, ale kilka dni wcześniej popełnił samobójstwo szesnastoletni syn Wielce Czcigodnej posłanki Platformy Obywatelskiej. Okazało się, że był on molestowany przez wynajętego – gwoli podtrzymywania go na duchu – psychologa. Psycholog został zdemaskowany i skazany przez niezawisły sąd, ale informujące o tym media podały tyle szczegółów na temat molestowanego młodego człowieka, że umożliwiło to rówieśnikom jego identyfikację, czego ten nie mógł już wytrzymać i popełnił samobójstwo.

Ta tragedia dała potężny impuls rozwojowy przemysłowi molestowania w naszym nieszczęśliwym kraju, w którym znajduje zajęcie coraz więcej psychologów filozofów w rodzaju pana red. Tomasza Terlikowskiego, którego to wydarzenie wprawiło we „wściekłość”, ale przede wszystkim prawników – zarówno tych reprezentujących osoby molestowane, jak i zatrudnionych w niezawisłych sądach. Mechanizm jest taki, że osoba molestowana przypomina sobie, jak to przed kilkudziesięciu laty została wymolestowana, od czego musiała znosić niewymowne katusze. Na przykład pewien jegomość twierdzi, że został zgwałcony „kilkaset razy”, no i teraz domaga się stosownej rekompensaty finansowej. Zdaje się, że w tych staraniach jest wspierany nie tylko przez swego pełnomocnika, który przecież nie robi tego za darmo, ale i przez działaczy specjalnej fundacji pod nazwą „Nie bzykajcie się”, czy jakoś tak, którzy przy pomocy niezależnych mediów wytwarzają sprzyjającą rekompensacie atmosferę. Oddziałuje ona również na niezawisłe sądy, nawet gdyby nie bywały materialnie zainteresowane pozytywnym zakończeniem sprawy, co podobno się zdarza. W rezultacie w branży panuje coraz lepsza koniunktura, której samobójstwo szesnastolatka dodatkowo nadało potężny impuls rozwojowy.

W tej sytuacji stan psychiczny dzieci i młodzieży staje się sprawą niezwykle ważną, bo już teraz statystyki medyczne informują, że aż 20 procent naszych obywateli cierpi na rozmaite zaburzenia psychiczne. Myślę, że ten odsetek jest większy, bo wielu pacjentów nie jest pod tym względem diagnozowanych. Chodzi o to, że taki jeden z drugim pacjent nie zdaje sobie sprawy, że ma odloty. Myśli że jest normalny i do żadnego doktora, ani nawet do psychologa nie chodzi.

Akurat mamy rok wyborczy, a choćby na podstawie rezultatów kolejnych wyborów można nabrać bardzo poważnych podejrzeń, że pacjenci mają skłonność do politycznego popierania kandydatów, których umysłowość wydaje im się podobna do ich własnej. W rezultacie z wyborów na wybory w organach przedstawicielskich odsetek osób niestabilnych psychicznie nieustannie rośnie, co nie tylko jest coraz bardziej widoczne, ale i oczywiście odbija się na życiu publicznym, a politycznym – w szczególności. Jakże inaczej wyjaśnić zdominowanie sceny politycznej przez spór o różnicę łajdactwa, którego zresztą strony zaangażowane weń wcale za łajdactwo nie uważają, tylko za zbawienne programy przychylania obywatelom nieba? Trzeba też powiedzieć, że ten spór rozwija się na sprzyjającym gruncie, bo większość obywateli nie rozumie, że rząd niczego dać im nie może i pozwala politykom na przekupywanie ich ich własnymi pieniędzmi. To jest dodatkowa poszlaka, że odsetek obywateli z problemami psychicznymi jest u nas zdecydowanie wyższy niż 20 procent – że być może dochodzi już do połowy populacji, więc tylko patrzeć, jak utworzą oni demokratyczną większość, która ostatecznie przejmie władzę polityczną.

Sprzyja temu upowszechniające się coraz bardziej podejście do wychowania dzieci i młodzieży. Nastawione jest ono na ochronę przed tak zwanym stresem, czyli – jak to się kiedyś nazywało – trudnościami życiowymi. Kiedyś młody człowiek był uczony, że trudności życiowe należy pokonywać, co wyrabiało w nim odporność, dzięki której bez specjalnych następstw psychicznych czy psychiatrycznych potrafił przechodzić przeżycia wojenne, aresztowania i tortury, obozy koncentracyjne, więzienia i łagry. Dzisiaj młodzi ludzie takiego treningu już nie przechodzą, bo wychowanie nastawione jest na unikanie wszelkich życiowych trudności, a jeśli mimo wszystko od czasu do czasu one się pojawiają, to wtedy szukają pomocy u specjalistów, to znaczy – psychologów i psychiatrów. Ale nadzieja, że psycholog – to znaczy osoba, która w wyższej szkole gotowania na gazie ukończyła taki właśnie kierunek – jest w stanie naprawdę komukolwiek pomóc bywa złudna, co ilustruje anegdota. Oto pewien jegomość bez powodu moczył się w nocy i psychiatra nic nie mógł mu na to poradzić. Poszedł tedy do psychologa, który zaczął mu pomagać po swojemu. I zdarzyło się, że ów psychiatra spotkał się z tym psychologiem w sytuacji towarzyskiej i od słowa do słowa zgadało się, że zetknęli się z tym samym pacjentem.
– I jak ci z nim idzie? – zapytał psychologa psychiatra.
– Znakomicie – odparł tamten.
– To co, nie moczy się już w nocy?
– Moczy się, a jakże – ale teraz jest z tego dumny!

Obawiam się tedy, że efekty terapeutyczne są niewielkie. W znacznej części przypadków jest to bowiem sytuacja podobna do tej, o której wspomina Adam Grzymała-Siedlecki. Pisze on, że kiedy jakiś ziemianin zbankrutował, to przenosił się do miasta, a tam z reguły zajmował posadę redaktora w jakiejś gazecie, gdzie udzielał czytelnikom porad, jak prowadzić gospodarstwo i zarządzać majątkiem.

Tak zwanym specjalistom nie chodzi zatem o to, by komuś naprawdę pomóc, ale aby mu pomagać możliwie jak najdłużej – oczywiście nie bezinteresownie, to chyba jasne. To jest tak samo, jak walka z korupcją. Skoro już powstał stosowny urząd, to jego pracownicy nie są przecież zainteresowani tym, by korupcję zlikwidować, tylko – żeby z nią walczyć – ale ostrożnie, żeby jej nie zrobić krzywdy. Ubocznym skutkiem wiary w specjalistów od rozwiązywania życiowych problemów jest rodzaj wyuczonej bezradności nazywanej kiedyś mazgajstwem. Odsetek takich ludzi musi w tej sytuacji rosnąć, a ten wzrost pociąga za sobą nieuniknione następstwa w gospodarce, edukacji, kulturze i życiu politycznym. Rysuje się w związku z tym niezbyt przyjemna alternatywa: albo znajdziemy się w mocy wariatów – co jest perspektywą nie tak znowu odległą – albo zostaniemy wzięci za twarz przez jakichś dyktatorów, co w epoce totalnej inwigilacji też nie jest specjalnie trudne.

Stanisław Michalkiewicz

Stanisław Michalkiewicz
Stanisław Michalkiewicz
Jeden z najlepszych współczesnych polskich publicystów, przez wielu czytelników uznawany za „najostrzejsze pióro III RP”. Prawnik, nauczyciel akademicki, a swego czasu również polityk. Współzałożyciel i w latach 1997–1999 prezes Unii Polityki Realnej. Jego blog wygrał wyróżnienie Blog Bloggerów w konkursie Blog Roku 2008 organizowanym przez onet.pl. Autor kilkudziesięciu pozycji książkowych, niezwykle popularnego kanału na YT oraz kilku wywiadów-rzek. Współpracował z kilkudziesięcioma tytułami prasowymi, kilkoma rozgłośniami radiowymi i stacjami TV.

INNE Z TEJ KATEGORII

Można rywalizować z populistami w polityce, ale najlepiej po prostu ograniczyć rolę państwa

Możemy już przeczytać tegoroczny Indeks Autorytarnego Populizmu. Jest to dobrze napisany, pełen informacji raport. Umiejętnie identyfikuje problem, jaki mamy. Ale tu potrzeba więcej. Przede wszystkim takiego działania, które naprawdę rozwiązuje problemy, jakie dostrzegają wyborcy populistycznych partii.
4 MIN CZYTANIA

Urojony klimatyzm

Bardziej od ekologizmu preferuję słowo „klimatyzm”, bo lepiej oddaje sedno sprawy. No bo w końcu cały świat Zachodu, a w szczególności Unia Europejska, oficjalnie walczy o to, by klimat się nie zmieniał. Nie ma to nic wspólnego z ekologią czy tym bardziej ochroną środowiska. Chodzi o zwalczanie emisji dwutlenku węgla, gazu, dzięki któremu mamy zielono i dzięki któremu w ogóle możliwe jest życie na Ziemi w znanej nam formie.
6 MIN CZYTANIA

Policja dla Polaków

Jednym z największych problemów polskiej policji – choć niejedynym, bo ta formacja ma ich multum – jest ogromny poziom wakatów: ponad 9,7 proc. Okazuje się, że jednym ze sposobów na ich zapełnienie ma być – na razie pozostające w sferze analiz – zatrudnianie w policji obcokrajowców. Czyli osób nieposiadających polskiego obywatelstwa. W tym kontekście mowa jest przede wszystkim o Ukraińcach, Białorusinach i Gruzinach.
3 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Markowanie polityki

Nie jest łatwo osiągnąć sukces, nie tylko w polityce, ale nawet w życiu. Bardzo często trzeba postępować niekonwencjonalnie, co w dawnych czasach nazywało się postępowaniem wbrew sumieniu. Dzisiaj już tak nie jest, bo dzisiaj, dzięki badaniom antropologicznym, już wiemy, że jak człowiek politykuje, to jego sumienie też politykuje, więc można mówić tylko o postępowaniu niekonwencjonalnym, a nie jakichś kompromisach z sumieniami.
5 MIN CZYTANIA

Piosenka jest dobra na wszystko

„Kto przeżyje, wolnym będzie, kto umiera – wolny już” – głosi kultowa piosenka Wojska Polskiego, czyli naszej niezwyciężonej armii, pod tyułem „Warszawianka”. To z pozoru bardzo optymistyczne przesłanie, bo niby wszyscy będą wolni, bez względu na to, czy przeżyją, czy nie, ale z drugiej strony pokazuje, że nie ma żadnej różnicy między tym, który przeżyje, a nieboszczykiem – co wcale nie musi być aż takie radosne.
5 MIN CZYTANIA

Bajka dla dorosłych

Już w najbliższą niedzielę cała Polska będzie – nie, nie będzie czytała dzieciom, bo te bajki o demokracji przeznaczone są dla dorosłych. Konkretnie chodzi o obsadzenie ponad 40 tys. stanowisk radnych, którzy w radach będą radzić, jakby tu przychylić obywatelom nieba.
5 MIN CZYTANIA