Na świątecznej aukcji Polswiss Art „Portret córki Heleny z krogulcem” Matejki zapisał się w księdze rekordów. „Jan Matejko triumfuje. Dzieło mistrza sprzedano za ponad 15 mln zł. Obraz wylicytowano za 12,6 mln, co razem z opłatą aukcyjną dało kwotę 15 mln. zł. To druga największa transakcja w historii polskiego rynku sztuki” – powiedziała Marta Rydzyńska z Polswiss Art. Tak wysoką cenę pobił bowiem jedynie największy konkurent Polswissu – dom aukcyjny DESA Unicum. Na początku 2022 roku „Portret Damy” Petera Paula Rubensa został sprzedany za 14,4 mln zł. Jednak owe 1,8 mln zł wydaje się w tym kontekście małą, wręcz niezauważalną różnicą.
Matejko na komercyjnej aukcji – czy słusznie?
Helena z portretu była „ulubienicą tatusia”, dziedzicząc jego zamiłowanie do sztuki. Prezentowane dzieło zostało namalowane w trakcie pobytu ojca z dziećmi w Krzesławicach, wiejskim majątku Matejki. Artysta nie rezygnując z bliskiej mu historycznej konwencji, przedstawił córkę jako rozkwitającą staropolską piękność, bohaterkę jakiegoś dramatu, jakiegoś dziejowego wydarzenia. Piękna Helena była jedną z czterech pociech państwa Matejków. Doczekały się one niewielu, bo tylko pięciu, stworzonych przez artystę wizerunków. „Portret córki Heleny z krogulcem” powstał w 1882 roku wraz z dwoma innymi: podobizną córki Beaty z kanarkiem, znajdującą się w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie oraz portretem syna Jerzego. Ten ostatni był częścią kolekcji Muzeum Sztuki w Łodzi. Dwa pozostałe zbiorowe portrety dzieci należą do kolekcji Muzeum Narodowego w Warszawie i Galerii Lwowskiej. Ów wylicytowany portret jest więc ostatnim, który wciąż znajduje się w rękach prywatnych. Pojawienie się obrazu na rynku aukcyjnym było zatem wydarzeniem wyjątkowym i być może jedyną taką szansą dla kolekcjonerów.
Podziwiając dzieła sztuki na Wiejskiej w należnej ciszy, z łatwością można było (przypadkiem) usłyszeć rozmowy pasjonatów sztuki, którzy nie kryli oburzenia obecnością pracy Matejki na zwykłej komercyjnej aukcji. Wielu krytyków sztuki twierdzi bowiem, że portret powinien znaleźć się w kolekcjach muzealnych, najlepiej w Muzeum Narodowym w Warszawie. Obrazy dwóch córek artysty uzupełniałyby się, tworząc jedną wspólną całość. Tu jednak w grę wchodzą pieniądze. W Polsce wszystkim muzeom rejestrowanym przysługuje prawo pierwokupu zabytków sprzedawanych na aukcjach. Jeżeli dany obiekt wystawiany jest do sprzedaży, instytucja publiczna wpisana do Państwowego Rejestru Muzeów może skorzystać z prawa pierwszeństwa i pierwokupu po cenie wylicytowanej pod warunkiem, że zgłosi to najpóźniej w momencie zakończenia licytacji wybranego obiektu. Muzea współpracują z różnymi firmami, gdyż nie zawsze mają wsparcie z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Stworzona możliwość uzyskania środków na nabycie dzieła z programów ministerstwa dotyczy zakupów planowanych z długim wyprzedzeniem, a więc bez większych możliwości zakupowych na rynku aukcyjnym. Katalogi aukcyjne pojawiają się zaledwie na kilka tygodni przed licytacją, więc mecenat korporacyjny dający szybką możliwość zakupu jest często jedynym rozwiązaniem pozyskania strategicznego dla kolekcji dzieła. Można więc stwierdzić, iż sytuacja finansowa polskich muzeów prowadzona jest w zakresie zależnym od przedsiębiorczości kustoszy i pracowników zajmujących się pozyskiwaniem sponsorskim.
Inne licytowane prace
Licytowanych prac na Wiejskiej było 98, a więc poza „Heleną” Matejki na aukcji można było doszukać się wielu innych dzieł o porównywalnej wartości (estetycznej, nie pieniężnej). Tu należy wspomnieć o Wojciechu Fangorze i jego dwóch prezentowanych pracach kubistycznych – „#20” i „M41”. Pierwsze, o mniejszych rozmiarach dzieło, zostało wylicytowane na 1,2 mln, drugie na 4,1 mln zł. „Autoportret z pędzlem w dłoni” – obraz Jacka Malczewskiego, mistrza symbolizmu przełomu XIX i XX w. – uzyskał cenę 3,5 mln zł. Na aukcji wielbiciele estetycznych uniesień wysoko ocenili również obrazy Tadeusza Kantora – twórcy abstrakcyjnych dzieł. Jedna z jego prac – „Le portrait embaile” została sprzedana za 2,5 mln zł.
Świąteczna aukcja Polswiss Art była zatem ogromnym sukcesem – finansowym i wizerunkowym. Choć kilka dzieł pozostało niesprzedanych, to urok zaokiennych płatków śniegu pozostawił tylko pozytywne wrażenia po istnym wulkanie emocji na Wiejskiej.