Na przełomie listopada i grudnia podczas Światowej Konferencji Klimatycznej, która odbyła się w Dubaju, 22 kraje uprzemysłowione ogłosiły, że chcą potroić wykorzystanie energii jądrowej do 2050 r., aby osiągnąć swoje tzw. cele klimatyczne.
Również w Niemczech poważnie dyskutuje się na temat powrotu do energetyki jądrowej, w szczególności od czasu ujawnienia się kryzysu budżetowego. Czołowi politycy CDU i FDP wzywają m.in. do ponownego uruchomienia reaktorów, które zostały wyłączone pod koniec 2021 r. i w kwietniu tego roku.
Czy z technicznego punktu widzenia byłoby to możliwe?
– W zasadzie tak – mówi Ulrich Waas, fizyk i były członek Komisji ds. Bezpieczeństwa Reaktorów. Choć niektóre elementy zostały już zezłomowane albo odsprzedane, w wielu elektrowniach główne części składowe są w pełni sprawne i wciąż na swoim miejscu.
Spośród sześciu wyłączonych elektrowni najpoważniej mówi się o ponownym uruchomieniu następujących pięciu: Grohnde, Brokdorf, Neckarwestheim 2, Emsland i Isar 2. W przypadku elektrowni Gundremmingen C prace demontażowe posunęły się już za daleko.
Ile czasu zajmie ich ponowne uruchomienie?
Trzeba by czekać zapewne od roku do dwóch lat. Z jednej strony dlatego, że konieczne byłoby przeprowadzenie niezbędnych testów bezpieczeństwa. Takie testy odbywają się cyklicznie i obejmują np. badanie poszczególnych elementów instalacji za pomocą ultradźwięków.
Z drugiej strony dlatego, że w niektórych elektrowniach, np. Grohnde, przeprowadzono już tzw. „Full System Decontamination”, czyli rodzaj odkażania najważniejszych części składowych elektrowni żrącymi chemikaliami. Należałoby sprawdzić wpływ chemikaliów na uszczelki, pompy, łączenia, itd. i – w razie potrzeby – niektóre z tych komponentów wymienić.
Skąd wziąć niezbędne elementy paliwowe?
Rosja nadal odgrywa ważną rolę, jeśli chodzi o paliwo dla elektrowni jądrowych. Dzięki państwowej spółce Rosatom, która posiada udziały w wielu kopalniach uranu na całym świecie, kraj ten jest głównym graczem na światowym rynku paliwa uranowego.
Istnieją również (droższe) alternatywy: Niger, Kanada, Francja, Belgia, a nawet Szwecja czy USA, które mogłyby dostarczać gotowe elementy paliwowe.
Nawiasem mówiąc, elementy paliwowe mogłyby być produkowane również w Niemczech przez koncern Framatome w Lingen, Offenbach lub Erlangen.
Ile by to wszystko kosztowało?
Jeśli chodzi o koszty całego przedsięwzięcia, trzeba by się liczyć z mniejszą jednocyfrową sumą miliardów euro. Wliczając w to elementy paliwowe. Dla niektórych ekspertów jest jednak jasne, że wciąż byłoby to tańsze niż budowa około 50 nowych elektrowni gazowych.
Czy istnieją ewentualne przeszkody prawne?
Zasadniczo to nie – należałoby tylko jeszcze raz zmienić ustawę o energetyce jądrowej i zezwolić elektrowniom na ponowne wytwarzanie energii elektrycznej.
Kiedy jesienią 2022 r. kanclerz Olaf Scholz w związku ze sporem o energetykę jądrową zezwolił na dalszą pracę trzech reaktorów do połowy kwietnia 2023 r., zadziało się to niemal bezgłośnie.
Oczywiście zmianie prawa powinno towarzyszyć spełnienie wszystkich wymogów bezpieczeństwa dotyczących funkcjonowania elektrowni jądrowej.
Czy nie zabrakłoby dostatecznie wykwalifikowanych pracowników, by obsługiwać reaktory jądrowe?
To prawdopodobnie największy problem. Spośród 2000 specjalistów, którzy pracowali w elektrowniach, około połowa z nich wciąż zajmuje się „wygaszaniem” reaktorów. Jednak kierownictwo i pracownicy już dawno musieli znaleźć sobie inne plany na życie po zapowiedzianym ostatecznym wyłączeniu wszystkich elektrowni w tym kraju – co dla wielu było frustrujące.
Według jednego z ekspertów, ponowne zmotywowanie tych specjalistów byłoby możliwe tylko wtedy, gdyby inicjatywa obejmująca zarówno partie rządzące, jak i opozycyjne zapewniła ich, że wszystkie elektrownie będą funkcjonowały jeszcze przez co najmniej 10 lat, niezależnie od zmian w rządzie.
Źródło: ZDFheute