fbpx
środa, 18 września, 2024
Strona głównaFelietonPowtórka z historii, czyli w ciągłym oczekiwaniu na udział w defiladzie zwycięstwa

Powtórka z historii, czyli w ciągłym oczekiwaniu na udział w defiladzie zwycięstwa

Państwa przewidujące, jeśli już wojny uniknąć nie mogą, to starają się wejść do niej jak najpóźniej, tak aby zdążyć na defiladę zwycięstwa. Polska w roku 1945 do udziału w defiladzie zwycięstwa nie została dopuszczona, poniekąd słusznie, bo przecież weszła do wojny pod pretekstem obrony niepodległości, a w następstwie wojny niepodległość tę utraciła – pisze w najnowszym felietonie Stanisław Michalkiewicz.

Okres międzywojenny to czas erozji porządku wersalskiego, ustanowionego w roku 1919, po konferencji kończącej I wojnę światową. Za poszkodowane tym porządkiem uznały się dwa państwa: Niemcy i Rosja. Niemcy – bo przegrały wojnę i zostały obciążone skutkami klęski. Rosja – bo po zawarciu w roku 1917 separatystycznego pokoju z Niemcami została wykluczona z grona zwycięskich aliantów.

Toteż obydwa te państwa, przechodząc do porządku nad różnicami ideologicznymi, niemal natychmiast rozpoczęły współpracę w celu obalenia porządku wersalskiego, podpisując w kwietniu 1922 roku porozumienie w Rapallo, które umożliwiło Niemcom obchodzenie nałożonych na nie restrykcji. Dotyczyło to m.in. wojska. Na mocy porozumienia z sierpnia 1922 roku Niemcy zobowiązały się dostarczać Sowietom broń, amunicję i specjalistów, w zamian za co Sowieci udostępnili Reischwehrze swoje poligony wojskowe.

To był pierwszy wyłom, a przyspieszenie erozji porządku wersalskiego nastąpiło po objęciu w roku 1933 władzy w Niemczech przez wybitnego przywódcę socjalistycznego Adolfa Hitlera. Hitler umiejętnie prezentował Niemcy jako ofiarę traktatu wersalskiego, przekonując, że jak tylko najbardziej rażące jego niesprawiedliwości zostaną skorygowane, to Niemcy dołączą do narodów miłujących pokój. W ramach tego korygowania Niemcy uzyskiwały rozmaite korzyści, sprzeczne z ustaleniami traktatu wersalskiego, ale stwarzały przy tym wrażenie, że to wszystko odbywa się w ramach nakreślonego przez ten traktat porządku, bo za każdym razem starały się uzyskać aprobatę Wielkiej Brytanii i Francji jako gwarantek tego porządku. Ostatnią taką korzyścią była aneksja Sudetów na podstawie układu monachijskiego z września 1938 roku, a następnie, w początkach 1939 roku – reszty Czechosłowacji, na terenie której utworzony został Protektorat Czech i Moraw oraz Słowacja. I dopiero 23 sierpnia 1939 roku Niemcy przestały zabiegać o zgodę Wielkiej Brytanii i Francji, zawierając w Moskwie porozumienie znane jako „pakt Ribbentrop – Mołotow”, w którym, w części tajnej, dokonany został podział Europy na strefę niemiecką i strefę sowiecką.

To był śmiertelny cios zadany porządkowi wersalskiemu, który obydwie jego gwarantki, czyli Wielką Brytanię i Francję, postawił wobec konieczności wyboru: czy przyjąć ten pakt do wiadomości – ale to oznaczałoby rezygnację przez nie z mocarstwowego statusu, bo jeśli można dzielić Europę bez pytania ich o zgodę, to znaczy, że nie są one już mocarstwami, bo mocarstwami są te państwa, które Europę dzielą – albo też, jako drugie wyjście, bronić swego mocarstwowego statusu siłą. Zarówno Wielka Brytania, jak i Francja zdecydowały się na obronę, tym chętniej że właśnie zgłosił się ochotnik, który dla obrony mocarstwowego statusu Wielkiej Brytanii i Francji gotów był poświęcić wszystko, łącznie z własnym istnieniem. Tym ochotnikiem była Polska, której rząd zdecydował się na wciągnięcie jej do wojny już na samym początku, podczas gdy państwa przewidujące, jeśli już wojny uniknąć nie mogą, to starają się wejść do niej jak najpóźniej, tak aby zdążyć na defiladę zwycięstwa.

Tymczasem Polska w roku 1945 do udziału w defiladzie zwycięstwa nie została dopuszczona, poniekąd słusznie, bo przecież weszła do wojny pod pretekstem obrony niepodległości, a w następstwie wojny niepodległość tę utraciła, więc wojnę oczywiście przegrała. Nawiasem mówiąc, rąbka tajemnicy uchylił generał Kazimierz Sosnkowski w rozkazie, gdzie w pierwszych słowach stwierdzał, że „Pięć lat mija od chwili, kiedy Polska, wysłuchawszy zachęty rządu brytyjskiego, stanęła do samotnej walki z Niemcami”. Za ujawnienie tej prawdy został pozbawiony stanowiska Wodza Naczelnego.

Przypominam to wszystko, bo obecne zachowanie rządu „dobrej zmiany” bardzo przypomina zachowanie rządu premiera Składkowskiego w roku 1939. Tamten rząd też uprawiał tromtadrację, ale w momencie katastrofy obrał kurs na Zaleszczyki, a w rezultacie o personalnej obsadzie rządu polskiego na emigracji decydowała Francja („rząd francuski z ubolewaniem stwierdza, że nie może uznać żadnego rządu utworzonego przez generała Wieniawę”). Podobnie jak wtedy rząd premiera Składkowskiego poświęcił wszystko, z samym istnieniem państwa włącznie, dla zachowania mocarstwowego statusu przez Wielką Brytanię i Francję, tak obecny rząd premiera Morawieckiego, w ramach historycznej rekonstrukcji przedwojennej sanacji, gotów jest doprowadzić Polskę nawet do bankructwa, byle tylko wesprzeć Stany Zjednoczone w prowadzonej przez nie wojnie z Rosją do ostatniego Ukraińca. Pozorem uzasadnienia takiej determinacji jest proroctwo przypisywane prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu, że po uporaniu się z Gruzją Rosja zaatakuje Ukrainę, a potem również Polskę.

Tymczasem Gruzja istnieje jak gdyby nigdy nic i gdyby prezydent Michał Saakaszwili nie zaawanturował się w Osetii i Abchazji, to żadnej wojny by tam nie było. Możliwe też, że gdyby prezydent Obama w roku 2013 nie wysadził w powietrze politycznego porządku lizbońskiego, to nie byłoby też wojny na Ukrainie. Porządek lizboński proklamował bowiem strategiczne partnerstwo NATO–Rosja, którego najtwardszym jądrem było strategiczne partnerstwo niemiecko-rosyjskie, a jego kamieniem węgielnym był podział Europy na strefę rosyjską i strefę niemiecką – prawie dokładnie wzdłuż linii „Ribbentrop-Mołotow”. O ile w roku 1939 linia ta podzieliła Polskę, to obecnie znajduje się ona w całości w strefie niemieckiej, o czym ostatnio przypomniała nam pani Ursula von der Layen, oprócz likwidacji Izby Dyscyplinarnej SN, dyktując nam wiele innych warunków odblokowania Funduszu Odbudowy, który – nawiasem mówiąc – na żadną odbudowę nie będzie przeznaczony, tylko w większości na realizację pomysłów rozmaitych wariatów, w których mocy obecnie się znajdujemy.

Ale wojna na Ukrainie jest i jeśli USA będą chciały „osłabiać Rosję” przed przystąpieniem do ostatecznego rozwiązywania kwestii chińskiej nawet gdy już żadnego Ukraińca nie będzie, to nie ma wątpliwości, że rząd „dobrej zmiany”, który już teraz nie może się doczekać, by Polskę wciągnąć do tej wojny, z pewnością zaoferuje Amerykanom gotowość walki do ostatniego Polaka. Rząd ten zachowuje się bowiem tak, jakby po nim miał nastać potop. Właśnie do reszty demoluje finanse publiczne, a Naczelnik Państwa na mityngu PiS w Markach szczerze powiedział, o co chodzi: „Żeby cokolwiek zdziałać w życiu państwowym, społecznym, trzeba mieć pieniądze, a opozycja mówiła, że ich nie ma i nie będzie; my dobrze zdiagnozowaliśmy tę sytuację, że te pieniądze były po prostu kradzione i podjęliśmy odpowiednie decyzje”. Jakie? Ano takie, żeby też okradać obywateli, a dla zamydlenia im oczu rzucać im nieco okruszków ze stołu pańskiego.

Stanisław Michalkiewicz

Stanisław Michalkiewicz
Stanisław Michalkiewicz
Jeden z najlepszych współczesnych polskich publicystów, przez wielu czytelników uznawany za „najostrzejsze pióro III RP”. Prawnik, nauczyciel akademicki, a swego czasu również polityk. Współzałożyciel i w latach 1997–1999 prezes Unii Polityki Realnej. Jego blog wygrał wyróżnienie Blog Bloggerów w konkursie Blog Roku 2008 organizowanym przez onet.pl. Autor kilkudziesięciu pozycji książkowych, niezwykle popularnego kanału na YT oraz kilku wywiadów-rzek. Współpracował z kilkudziesięcioma tytułami prasowymi, kilkoma rozgłośniami radiowymi i stacjami TV.

INNE Z TEJ KATEGORII

Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal

Z pewnością zgodzimy się wszyscy, że najbardziej nieakceptowalną i wywołującą oburzenie formą działania każdej władzy, niezależnie od ustroju, jest działanie w tajemnicy przed własnym obywatelem. Nawet jeżeli nosi cechy legalności. A jednak decydentom i tak udaje się ukryć przed społeczeństwem zdecydowaną większość trudnych i nieakceptowanych działań, dzięki wypracowanemu przez wieki mechanizmowi.
5 MIN CZYTANIA

Legia jest dobra na wszystko!

No to mamy chyba „początek początku”. Dotychczas tylko się mówiło o wysłaniu wojsk NATO na Ukrainę, ale teraz Francja uderzyła – jak mówi poeta – „w czynów stal”, to znaczy wysłała do Doniecka 100 żołnierzy Legii Cudzoziemskiej. Muszę się pochwalić, że najwyraźniej prezydent Macron jakimści sposobem słucha moich życzliwych rad, bo nie dalej, jak kilka miesięcy temu, w nagraniu dla portalu „Niezależny Lublin”, dokładnie to mu doradzałem – żeby mianowicie, skoro nie może już wytrzymać, wysłał na Ukrainę kontyngent Legii Cudzoziemskiej.
5 MIN CZYTANIA

Rozzłościć się na śmierć

Nie spędziłem majówki przed komputerem i w Internecie. Ale po powrocie do codzienności tym bardziej widzę, że Internet stał się miejscem, gdzie po prostu nie można odpocząć.
6 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Legia jest dobra na wszystko!

No to mamy chyba „początek początku”. Dotychczas tylko się mówiło o wysłaniu wojsk NATO na Ukrainę, ale teraz Francja uderzyła – jak mówi poeta – „w czynów stal”, to znaczy wysłała do Doniecka 100 żołnierzy Legii Cudzoziemskiej. Muszę się pochwalić, że najwyraźniej prezydent Macron jakimści sposobem słucha moich życzliwych rad, bo nie dalej, jak kilka miesięcy temu, w nagraniu dla portalu „Niezależny Lublin”, dokładnie to mu doradzałem – żeby mianowicie, skoro nie może już wytrzymać, wysłał na Ukrainę kontyngent Legii Cudzoziemskiej.
5 MIN CZYTANIA

Tak to Pan Bóg sprytnie wykorzystał prawo podaży i popytu

„Towarzyszu z Kanady, który zbożem palisz. To nieprawda, że mąki nikomu nie trzeba. Łopatą ziarna ty mnie od głodu ocalisz. Daj chleba!” – pisał dawno temu Antoni Słonimski w wierszu „Palenie zboża” . Chodziło o to, że zdarzyło się wtedy, iż gwoli podtrzymania cen na pszenicę, podobnie jak na kawę i bawełnę, w Kanadzie palono zboże, w Brazylii topiono w morzu kawę, a w południowych stanach Ameryki palono bawełnę.
5 MIN CZYTANIA

Sztuczna inteligencja w działaniu

Ostatnio coraz częściej mówi się o sztucznej inteligencji i to przeważnie w tonie nader optymistycznym – że rozwiąże ona, jeśli nawet nie wszystkie, to w każdym razie większość problemów, z którymi się borykamy. Tylko niektórzy zaczynają się martwić, co wtedy stanie się z ludźmi, bo skoro sztuczna inteligencja wszystko zrobi, to czy przypadkiem ludzie nie staną się zbędni?
5 MIN CZYTANIA