Według Rafała Gawina nadchodzące podwyżki cen energii są nieuniknione i będą wynikać głównie ze wzrostów cen paliw kopalnych, czyli węgla i gazu, które są używane do produkcji prądu. Poza tym podkreślił on, że ok. 80 proc. kosztów sprzedawców prądu wynika z zakupu energii do odsprzedaży jej klientom końcowym. Wszystko to sprawi, że w przyszłym roku Polacy powinni się spodziewać podwyżek cen energii o co najmniej kilkadziesiąt procent w zatwierdzonych taryfach.
– Według naszych wyliczeń z maja bieżącego roku wzrost kosztów wynikający z cen energii na rynku hurtowym wyniósł co najmniej 50 proc. Nie potrafię jednak powiedzieć, jakie będą ceny energii na rynku hurtowym w pozostałej części roku, a tym samym, czy ich wzrost spowoduje wzrost taryfy do poziomu np. 80 proc. Te analizy są jednak prowadzone przy założeniu braku jakiejkolwiek interwencji na rynku – powiedział prezes URE.
Rafał Gawin w dalszej części wywiadu opublikowanego w „DGP” powiedział, że nie wyklucza, iż na polskim rynku energii zostaną zastosowane interwencje cenowe, które miałyby chronić konsumentów przed skutkami podwyżek. Miałoby się to rozpocząć od ustanowienia cen maksymalnych na prąd, przez co jednak trzeba byłoby dotować odbiorców z innych krajów Europy, do której eksportowalibyśmy tańszą energię. Następna byłaby „interwencja na poziomie rachunków klientów końcowych” za pośrednictwem ulg podatkowych lub dopłat oraz „interwencja pośrednia”, np. przez zamrożenie ceny dla klienta końcowego, jak mamy do czynienia z gazem.
Według portalu Rachuneo w maju 2022 r. średni miesięczny koszt prądu gospodarstwa domowego dla zużycia 200 kWh oscylował od 146 zł w Szczecinie, Poznaniu, Zielonej Górze i Bydgoszczy, przez 156 zł w Łodzi, aż po 163 zł w Warszawie.
Dziennik Gazeta Prawna, Rachuneo