Prof. Ryszard Legutko uważa, że wchodząc do Unii Europejskiej, mieliśmy błędne wyobrażenie o niej.
– Wchodziliśmy do UE z przekonaniem, że Polska i inne kraje naszego regionu się wzmocnią: usiądziemy razem przy stole, a dobrzy ludzie z zachodu Europy będą nam pomagać; gdy to się już stanie, zaczniemy odgrywać większą rolę. Tymczasem strona zachodnia patrzyła na nas jak na problem, widząc grupę krajów, które trzeba kontrolować, bo są nie tylko zacofane, lecz także nieprzewidywalne – mówi prof. Legutko. – Dla nas Europa była wielką kulturą. I ta kultura, tak to sobie wyobrażaliśmy, odzwierciedla się również w Unii. Ten bajeczny obraz Europy był fałszywy, a politycznie szkodliwy. Historia Europy ostatnich ponad stu lat to dwie wojny światowe, stworzenie systemów totalitarnych, zarówno koncepcyjne, jak i realne, akomodacja Zachodu najpierw do narodowego socjalizmu, a później do komunizmu, cała seria oszustw, kłamstw, tchórzostwa, których Polska padała ofiarą. Wreszcie rewolucja seksualna, która dokonała spustoszenia w sferze publicznej, kulturowej i społecznej.
Europoseł PiS jest zdania, że „Polska kolejny raz znalazła się nad przepaścią”. – Polskie problemy zresztą nigdy nie mają takiego charakteru, że będzie trochę gorzej albo trochę lepiej, trochę w lewo albo trochę w prawo. Nie, zawsze są takie, że albo będziemy – albo nie będziemy istnieć – przyznaje.
Prof. Legutko nie wierzy, że możliwe są jakieś reformy Unii Europejskiej.
– Po co monopolista dzierżący pełnię władzy miałby się reformować? Aby doszło do reformy, należy zbudować mniejszość blokującą pewne zmiany. Dlatego zasada jednomyślności jest kluczowa. Jeżeli to zostanie przegłosowane, to rzeczywiście mamy finis Poloniae – zaznacza.