Prof. Ryszard Legutko na forum Parlamentu Europejskiego stwierdził, że instytucja ta wyrządziła w Europie wiele szkód.
– Parlament zainfekował przestrzeń europejską bezwstydną stronniczością, a infekcja ta stała się tak zaraźliwa, że rozprzestrzeniła się na inne instytucje, takie jak Komisja Europejska. Parlament zrezygnował z podstawowej funkcji reprezentowania ludzi. Zamiast tego stał się maszyną do realizacji tzw. „projektu europejskiego”, zrażając w ten sposób miliony wyborców. Parlament stał się politycznym narzędziem lewicy do narzucania swojego monopolu, z jej zaciekłą nietolerancją wobec wszelkich odmiennych poglądów. Nie ważne, jak często będziecie powtarzać słowo „różnorodność”, „różnorodność” staje się gatunkiem wymarłym w Unii Europejskiej, szczególnie w tej Izbie – mówił europoseł Legutko.
Profesor dodał, że Parlament Europejski jest quasi-parlamentem, ponieważ odrzuca podstawową zasadę parlamentaryzmu, czyli odpowiedzialność. Podkreślił, że wybierany przez wyborców poseł musi przed nimi odpowiadać, a w Unii tak nie jest. Zaznaczył, że pomysł, by hiszpańscy, niemieccy czy francuscy europosłowie odpowiedzialni przed własnym narodowym elektoratem wspólnie dyktowali coś, na przykład, społeczeństwu węgierskiemu lub jakiemukolwiek innemu, przed którym nie mogą być pociągnięci do odpowiedzialności, jest po prostu niedorzeczne.
– Parlament (…) działa na rzecz projektu, który ignoruje rzeczywistość i prawo, unika odpowiedzialności, odwraca się plecami do milionów ludzi i służy interesom jednej orientacji politycznej. A to tylko wierzchołek góry lodowej – zakończył prof. Legutko.