Widać już wyraźnie, że wiele małych i średnich przedsiębiorstw, zwłaszcza tych bez zaplecza kapitałowego czy nawet oszczędności, nie przeżyje obecnego „wojennego kryzysu”. Przedsiębiorców mordują nie tylko wysokie ceny nośników energii i inflacja. Lawinowemu wzrostowi większości kosztów towarzyszą: spadek popytu, problemy z dostępnością i obsługą kredytów oraz biurokracja.

Fot. Pixabay

Na profilach poświęconych gastronomii na Facebooku, Twitterze i Linkedinie, pełno jest ogłoszeń o wyprzedawanym wyposażeniu lokali: „likwidacja cukierni; zamykamy kawiarnię; odstąpię lokal w miasteczku Wilanów; zamyka się pizzeria; likwidowaliśmy bistro i zostało nam trochę sprzętów do sprzedania” – przytaczają ogłoszenia autorzy analizy, przeprowadzonej przez firmę doradztwa personalnego Dun & Bradstreet dla „Rzeczpospolitej”.

Rośnie liczba firm zawieszanych działalność. Tylko od początku tego roku zrobiło to 3,9 tys. lokali gastronomicznych – o 60 proc. więcej w porównaniu do roku ubiegłego. W tym zbankrutowało już lub zostało zawieszonych na „czas nieokreślony” aż 2,3 tysiąca restauracji – o 65 proc. więcej niż w poprzednim roku.

To zakrawa już, niestety, na pogrom.

Transport znowu obrywa!

Aż 66 proc. przedsiębiorców z branży transportowej twierdzi, że w III kw. tego roku mocniej zostali dociśnięci niż w czasie pandemii (w III kw. na negatywny wpływ pandemii COVID-19 wskazało 32,5 proc. ankietowanych). Pytani przez Europejski Fundusz Leasingowy o to, co stoi za ich pesymistycznymi odczuciami co do własnej kondycji, transportowcy wskazują na „wojnę za wschodnią granicą”. Zaledwie 9 proc. przedsiębiorców spodziewa się wzrostu zamówień. Lwia większość firm wstrzymuje się z nowymi inwestycjami. Powszechna jest obawa o wielkość sprzedaży usług.
Pogarsza się też płynność finansowa – gorszej niż w zeszłym roku płynności obawia się już niemal co trzeci przedsiębiorca. Tylko 9 proc. liczy na poprawę płynności, co staje się już co najmniej tak poważnym problemem, jak w czasie koronakryzysu.

Unia wzywana do reakcji

Kilka dni temu działające w kilkunastu krajach europejskich Stowarzyszenie Rzemieślników oraz Małe i Średnie Przedsiębiorstwa w Europie (SMEunited) – organizacja, której członkiem jest m.in. Związek Rzemiosła Polskiego, wezwało ministrów ds. energii UE do przyjęcia pakietu antykryzysowych działań zaproponowanych przez Komisję Europejską (KE) w energetyce. Jednak i sama Komisja Europejska nie wypracowała możliwych ram pomocy, którą mogą wdrażać państwa członkowskie w celu obniżenia cen energii. A czas ucieka coraz bardziej. Zdaniem Petri Salminena, prezesa SMEunited zarówno europejscy, jak i krajowi politycy powinni podjąć szybkie działania, bo „coraz więcej małych i średnich przedsiębiorstw jest dotkniętych ekstremalnymi podwyżkami cen energii elektrycznej i gazu, przez co muszą one wstrzymać lub ograniczyć swoją produkcję, albo przynosić straty”.

Należy działać, nie tylko rozważać

– Rządy krajowe wspólnie z europejskimi strukturami powinny w pierwszym rzędzie zabezpieczyć firmy najbardziej wrażliwe na zmiany cen energii, potem i innych przedsiębiorców – takie stanowisko prezentuje paneuropejska organizacja firm sektora MŚP.

Tymczasem co mamy obecnie? Nawet jeśli mówi się o pomocy, czy jakaś pomoc jest uruchamiana, to wszystko ugina się pod ciężarem biurokracji. Ciągle zmieniające się przepisy potęgują tylko brak zaufania przedsiębiorców do rządów i urzędów.

Niezbędne są pilne i realne działania oraz jak najprostsze uruchamianie pomocy dla MŚP na różnych płaszczyznach – ratowanie tego, co da się jeszcze uratować.

Poprzedni artykułJózef Kosacki i jego wykrywacz min
Następny artykułWydobycie węgla w Polsce wzrośnie