Duże sieci handlowe już od początku transformacji rynkowej wypełniały lukę kapitałową oraz technologiczną na kształtującym się rynku. Z drugiej jednak strony ich działalność spowodowała wypadnięcie wielu małych podmiotów, przede wszystkim rodzinnych sklepów – przyznał Krzysztof Mrówczyński, menadżer ds. analiz sektorowych Banku Pekao S.A. Inną kwestią w tym kontekście jest na przykład sukces sieci sklepów z polskim kapitałem, takich jak sieć DINO.
Również w opinii prof. Józefa Myrczka, prezesa spółdzielczego Silesia Banku w Katowicach, efektem działalności dużych sieci było zwiększenie konkurencyjności oraz przyspieszenie rozwoju technologicznego polskich firm, w tym rodzinnych, a także sektora rolno-przetwórczego. Chociaż część z nich „odpadła” w wyścigu konkurencyjnym, inne prężnie się rozwijały. Te, które zostały, wyciągały dla siebie jak najwięcej korzyści ze współpracy z super- i hipermarketami oraz dyskontami, modernizując swój park maszynowy oraz korzystając z coraz bardziej wyrafinowanych narzędzi finansowania swojej działalności i niejednokrotnie wchodząc też na zagraniczne rynki. Również zdaniem dr Krzysztofa Walczaka z Instytutu Rozwoju Gospodarczego SGH duże sieci, wywierając presję cenową na polskich dostawców, wymusiły ich modernizację i unowocześnienie zaplecza produkcyjnego, co w efekcie pozwoliło obniżyć koszty oraz być bardziej efektywnymi i konkurencyjnymi.
– Wiele niedużych firm rodzinnych w pierwszych latach transformacji systemowej miało poważny problem, by stworzyć własne marki bądź szeroko dotrzeć do konsumenta – przypomniał Stanisław Kluza, prezes Instytutu Debaty Quant Tank, organizator konferencji. W jego opinii nawiązanie relacji z dużymi sieciami handlowymi przesądziło o podniesieniu jakości produktów, a także o zwiększaniu wolumenów zakupowych. To zaś sprawiło, że polskie firmy pozyskały więcej, na dodatek większych klientów, szersze rynki zbytu, a następnie – mając gwarancję współpracy dzięki nawiązaniu długookresowych relacji biznesowych z sieciami – uzyskały wyższą zdolność kredytową. Przyczyniło się to do ich rozwoju, umaszynowienia, a w rezultacie uzyskania większej produktywności.
Pod marką własną czy sieciową?
Zdaniem dr Stanisława Kluzy, rozwój marki własnej sprzyja wzrostowi producentów średniej wielkości. Bardzo często nie mają oni odpowiednich zasobów, by promować swój produkt. Współpracując z sieciami handlowymi koszty marketingu i promocji przenoszą na odbiorców swoich towarów. Dodatkowo przedsiębiorcy dostają gwarancję zbytu swojej produkcji, uzyskując szansę ugruntowania pozycji jako stabilnego producenta. Pozwala to coraz większej liczbie polskich firm przejść do drugiej fazy rozwoju, kiedy to stać je już na wprowadzanie – najpierw nieśmiało, potem odważniej – swoich marek własnych. Przy takim podejściu strategicznym współpraca z sieciami staje się szansą dla tych polskich przedsiębiorców, którzy choćby w minimalnym stopniu chcą konkurować z dużymi, światowymi markami.
Kluza uważa, że nadal na rynku jest miejsce dla budowania dużych polskich firm oraz dla rozwoju nowych produktów lub branż. Mogą to być produkty spożywcze, które są obecnie modne np. o wysokim poziomie białka, bezmięsne, albo o obniżonej zawartości cukru.
– Nisze rynkowe są w obszarze bio żywności bądź żywności ekologicznej. (…) Kluczem do sukcesu jest jednak szybka zbywalność i bardzo wysoki obrót, tutaj sieci detaliczne paradoksalnie mogą być pomocne – uważa Stanisław Kluza. Dzisiaj bowiem trudno jest wygrywać na rynku spożywczym (detalicznym) produktami wysoko marżowymi albo bardzo drogimi. Niezbędne są: szybka zbywalność produktów oraz bardzo wysoki obrót, w czego uzyskaniu sieci detaliczne mogą być jak najbardziej pomocne.
E- handel to szansą dla przedsiębiorców
Rentowność polskiego handlu systematycznie rośnie (wzrost o 10 proc. 2021 do 2020 roku), czemu obecnie sprzyja wzrost konsumpcji artykułów pierwszej potrzeby przez ukraińskich uchodźców. W opinii dr Macieja Krausa, finansisty i partnera Movens Capital, duże znaczenie ma tutaj wdrażanie nowych technologii i coraz szybszy rozwój e-handlu. Maciej Kraus przewiduje, że w perspektywie najbliższych kilku lat jedna do dwóch największych sieci handlowych będzie związana przede wszystkim z e-commerce. Będą one wykorzystywać w swojej działalności algorytmy sztucznej inteligencji, co umożliwi im uzyskiwanie ponadprzeciętnej, 5-procentowej marży.
Dynamiczny rozwój handlu w Internecie, do którego w coraz większym stopniu przenosi się ciężar zakupów Polaków, stanowi też szansę dla polskich przedsiębiorców, którzy mogą ominąć etap budowania sieci stacjonarnych sklepów. Jest jednak jeden, podstawowy warunek, który musi zostać dopełniony: – Małe i średnie polskie przedsiębiorstwa muszą zawiązywać współpracę łącząc swoje wysiłki na rzecz zaistnienia w sieci zdecydowanie efektywnej, niż gdy to robiły przy tworzeniu grup producenckich. Mogą realnie zaistnieć na tym rynku, gdy na przykład wspólnie zainwestują i stworzą własną aplikację sprzedażową wraz z siecią logistyczną dostaw – uważa dr Władysław Kosianiak- Kamysz, prezes PSL oraz b. minister Pracy i Polityki Społecznej. Funkcjonujące obecnie ulgi podatkowe sprzyjają zwłaszcza sprzedaży bezpośredniej, która może być wspierana internetowymi narzędziami sprzedaży.
„Internetowa szansa” – w opinii Marka Krusa – stoi także przed innowacyjnymi start-upami. Mogą one dostarczać usługi i produkty potrzebne na przykład w procesie produkcji żywności.
Konferencję zorganizował Quant Tank, Instytut Debaty Eksperckiej i Analiz wraz z Instytutem Rozwoju Gospodarczego SGH oraz Instytutem Statystyki i Demografii SGH. Podzieloną ją na trzy części: makroekonomiczną, mikroekonomiczną, opartą o rozważania dotyczące właśnie współpracy małych i średnich firm z dużymi sieciami handlowymi oraz społeczną, pokazującą rolę handlu detalicznego jako stabilizatora procesów społecznych w Polsce.