Jak podaje serwis dziennikwschodni.pl, z kursowania po ulicach Lublina wycofano kilkanaście trolejbusów, które zostały zastąpione autobusami zasilanymi dieslem. Tak jest znacznie taniej.
– Kuriozalna sytuacja na rynku energii elektrycznej doprowadziła do tego, że musimy stosować korzystniejsze ekonomicznie rozwiązania – mówi Monika Fisz z Zarządu Transportu Miejskiego. – Oszczędności w dzień powszedni wynoszą ponad 7 tys. zł. Szacując, że w miesiącu jest 20 dni powszednich, kwota oszczędności przekracza 140 tys. zł miesięcznie – wylicza.
Oznacza to, że tylko dzięki rezygnacji z kilkunastu trolejbusów, w skali roku oszczędności miasta sięgają niemal 2 mln zł. Jeśli ceny energii elektrycznej dalej będą rosły, to oszczędności będą jeszcze większe. To tylko pokazuje, że unijna walka z pojazdami spalinowymi może nas co najwyżej wpędzić w długi.
Na przykład na jednej z linii, według starych stawek, cena energii zużywanej podczas jednego kursu, jaką płaciło Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne w Lublinie wynosiła 23 zł. W sierpniu, czyli już po podwyżce cen, koszt ten wzrósł do 81,51 zł. Po zastąpieniu trolejbusu autobusem jest dużo taniej, bo zużyty na przejazd olej napędowy kosztuje 53,94 zł.
Problem w tym, że ZTM w Lublinie nie może zrezygnować z wysyłania na ulice autobusów elektrycznych, które były współfinansowane z unijnych funduszy. A to dlatego, że biorąc dotacje ZTM zobowiązał się do wykorzystywania ich do obsługi konkretnych linii komunikacji miejskiej.