fbpx
niedziela, 15 września, 2024
Strona głównaFelietonPrzy radiu w służbie ciszy

Przy radiu w służbie ciszy

Dopóki obywatele wierzą, że rząd może im coś dać, dopóty nie ma siły, która by powstrzymała rząd przed pokusą łupienia naiwniaków – pisze w najnowszym felietonie Stanisław Michalkiewicz.

Po operacji nogi leżę w gipsie, w związku z czym, w stopniu znacznie większym niż dotychczas, korzystam z radia. Postanowiłem słuchać I Programu Polskiego Radia, żeby – jak powiadają – trzymać rękę na pulsie i w ogóle – wiedzieć, co w trawie piszczy. Okazało się jednak, że mam do czynienia z sytuacją opisaną kiedyś przez Ryszarda Kapuścińskiego z Gwatemali. Tytułem eksperymentu odsłuchiwał on przez chyba dwa dni tamtejszą rozgłośnię radiową, która nadawała 24 godziny na dobę – podobnie jak I Program Polskiego Radia w Warszawie. Słuchając tej rozgłośni, Kapuściński doszedł do wniosku, że niepodobna się stąd dowiedzieć, co się właściwie w Gwatemali dzieje, nie mówiąc już o tym, co dzieje się na świecie. Napisał tedy, że ta rozgłośnia pracuje „w służbie ciszy”.

Dokładnie to samo robi I Program Polskiego Radia. Niepodobna się stąd dowiedzieć, co dzieje się w Polsce, nie mówiąc już o tym – co na świecie. Z serwisu informacyjnego można się bowiem dowiedzieć, gdzie tym razem spotkał się ze swoimi wyznawcami Naczelnik Państwa Jarosław Kaczyński i co im tam podał do wierzenia. W porywach można się też dowiedzieć, co takiego powiedział pan premier Morawiecki, ale ponieważ on nigdy nic interesującego nie mówi, to w zasadzie śmiało można to pominąć. Zdarzają się jednak wyjątki, bo podczas swojego pobytu w Helsinkach pan premier Morawiecki powiedział, że już „nie ma pewności”, skąd przyleciała rakieta, która w Przewodowie zabiła dwie osoby. Najwyraźniej musiał obsztorcować go wiceminister spraw zagranicznych Ukrainy, pan Melnyk z czarnym podniebieniem. Musiał przypomnieć mu, że o tym, co on myśli, to decydują na Ukrainie, a tam zdecydują nie wcześniej, jak ekipa, która z Ukrainy dotarła do Przewodowa, na podstawie wykopalisk ustali ponad wszelką wątpliwość, że rakieta została wystrzelona z Rosji, a konkretnie – z Kremla – jak od początku twierdził prezydent Zełeński, któremu dopiero po obsztorcówie ze strony prezydenta Bidena zmiękła rura i stracił dotychczasową pewność w tym względzie.

Wspominam o tym niejako na marginesie, bo niedawno wysłuchałem też z uwagą obszernego wywiadu, jaki z wicepremierem i ministrem aktywów państwowych Jackiem Sasinem przeprowadziła pani Małgorzata Raczyńska-Weinsberg, która w tubylczych mediach państwowych zrobiła oszałamiającą karierę – można powiedzieć – od pucybuta do milionera. Czy ze względu na liczne swoje zalety, czy ze względu, że Weinsberg – to nieważne, bo liczy się przecież to, co przy jej pomocy podał nam do wierzenia pan minister Sasin. A podał, że wszystko jest oczywiście w jak najlepszym porządku, zwłaszcza w kwestii umowy fuzji Orlenu z Lotosem. Wprawdzie Komisja Europejska surowo przykazała Polsce umieścić w umowie klauzulę, zgodnie z którą saudyjski współwłaściciel Lotosu będzie mógł sprzedać swoje akcje komuś dysponującego „doświadczeniem” w obrocie produktami naftowymi, ale to nic nie szkodzi, bo – jak wyjaśnił pan wicepremier – my mamy ustawę, dzięki której wszystko będziemy utrzymywali pod kontrolą.

Komisja Europejska nakazała Polsce jeszcze coś innego w innej sprawie, ale nie zwracałem już na to uwagi, bo pan wicepremier podkreślił z naciskiem, że Polska w Unii Europejskiej jest i będzie, żeby tam nie wiem co, a wszelkie spekulacje, jakoby ktokolwiek, a już specjalnie – Naczelnik Państwa – rozmyślał o „polexicie” – od Złego pochodzą. Słowem – wszystko po staremu – obydwa obozy, tj, obóz „dobrej zmiany”, podobnie jak obóz zdrady i zaprzaństwa, w sprawach istotnych dla Państwa idą ręka w rękę, a różnica – bo różnice przecież muszą być – sprowadza się do tego, że – jak to wyjaśnił Naczelnik Państwa na spotkaniu z wyznawcami w Nysie, gdzie padło pytanie o ratyfikację traktatu lizbońskiego – jeśli „my”, to znaczy – płomienni patrioci by tego nie zrobili, to zrobiłby to Donald Tusk i dopiero wtedy byłaby tragedia. Chodzi o to, że patrioci zdradzają naszą biedną ojczyznę po Bożemu, podczas gdy Tusk i jego ferajna – byle jak – a to przecież ogromna różnica.

Nawiasem mówiąc, po poszczególnych programach niczym refren powtarza się komunikat, że audycja został sponsorowana albo przez PKN Orlen albo jakąś inną spółkę Skarbu Państwa – bo za reklamy sukcesów rządu „dobrej zmiany” to już chyba sam rząd płaci. Na przykład za taką, kiedy synek pyta ojca, co to znaczy, że „inwestycje są bliżej ludzi”. Na to ojciec – że to oznacza boisko do koszykówki przy jego szkole i krótszą drogę do jego, tj. ojca – pracy. Bardzo to podobne do wierszyków z czasów stalinowskich, reklamujących Plan 6-letni: „Plan sześcioletni córeczko, to jest tak wiele; to na naszej szarej uliczce świeża zieleń. To nowa szkoła dla ciebie i innych dzieci, to boisko sportowe i piłka, co w niebo wzleci. To książka, to milion książek o najciekawszych sprawach, to kule na choinkę lśniące, to coraz piękniejsza Warszawa…” – i tak dalej. Okazuje się, że mimo transformacji ustrojowej aż tak znowu wiele się nie zmieniło, a w każdym razie – inspiracje nadal są jeśli nie te same, to w każdym razie takie same.

Krótko mówiąc, jest dobrze, a będzie jeszcze dobrzej. To znaczy byłoby, gdyby nie fake newsy z Unii Europejskiej. Jeden z nich głosi, że w roku 2024, a może – jak się postaramy – to już w roku przyszłym – koszty obsługi długu publicznego w Polsce przekroczą 105 miliardów złotych. Wprawdzie Naczelnik Państwa w swoich kazaniach do wyznawców o sprawach finansowych wyraża się nader powściągliwie, jako że dżentelmeni nie mówią o pieniądzach i na przykład o inflacji wspomniał tylko, że „przyszła do nas z zewnątrz”, a więc pewnie prosto od Putina i programy rozrzutnościowe rządu nie miały ani nie mają z nią nic wspólnego, bo przecież jeśli obywatele w ogóle w Polsce żyją, to żyją dzięki rządowi „dobrej zmiany”, który nic, tylko przychyla im nieba.

No dobrze, ale co w takim razie z tymi kosztami obsługi długu publicznego? Jeśli podzielić 105 miliardów przez liczbę obywateli rzeczywiście mieszkających w Polsce, to znaczy przez 35 milionów, to na jednego statystycznego obywatela przypadnie 3 tysiące złotych rocznie, co oznacza, że statystyczna, pięcioosobowa rodzina, tylko z tego tytułu będzie musiała już wkrótce zapłacić rocznie co najmniej 15 tysięcy złotych. Tymczasem inflacja już wkrótce może dopełznąć do 20 procent, bo jak jest wzrost – to zrównoważony – co oznacza, że wszystko rośnie równomiernie, a więc inflacja też. Nie ma rady; już wkrótce rząd „dobrej zmiany” będzie musiał wprowadzić jakąś „tarczę osłonową” przez kosztami obsługi długu publicznego, na której sfinansowanie wypuści obligacje, ale już nie po 9, tylko po 12 procent – bo dopóki obywatele wierzą, że rząd może im coś dać, dopóty nie ma siły, która by powstrzymała rząd przed pokusą łupienia naiwniaków.

Stanisław Michalkiewicz    

Stanisław Michalkiewicz
Stanisław Michalkiewicz
Jeden z najlepszych współczesnych polskich publicystów, przez wielu czytelników uznawany za „najostrzejsze pióro III RP”. Prawnik, nauczyciel akademicki, a swego czasu również polityk. Współzałożyciel i w latach 1997–1999 prezes Unii Polityki Realnej. Jego blog wygrał wyróżnienie Blog Bloggerów w konkursie Blog Roku 2008 organizowanym przez onet.pl. Autor kilkudziesięciu pozycji książkowych, niezwykle popularnego kanału na YT oraz kilku wywiadów-rzek. Współpracował z kilkudziesięcioma tytułami prasowymi, kilkoma rozgłośniami radiowymi i stacjami TV.

INNE Z TEJ KATEGORII

Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal

Z pewnością zgodzimy się wszyscy, że najbardziej nieakceptowalną i wywołującą oburzenie formą działania każdej władzy, niezależnie od ustroju, jest działanie w tajemnicy przed własnym obywatelem. Nawet jeżeli nosi cechy legalności. A jednak decydentom i tak udaje się ukryć przed społeczeństwem zdecydowaną większość trudnych i nieakceptowanych działań, dzięki wypracowanemu przez wieki mechanizmowi.
5 MIN CZYTANIA

Legia jest dobra na wszystko!

No to mamy chyba „początek początku”. Dotychczas tylko się mówiło o wysłaniu wojsk NATO na Ukrainę, ale teraz Francja uderzyła – jak mówi poeta – „w czynów stal”, to znaczy wysłała do Doniecka 100 żołnierzy Legii Cudzoziemskiej. Muszę się pochwalić, że najwyraźniej prezydent Macron jakimści sposobem słucha moich życzliwych rad, bo nie dalej, jak kilka miesięcy temu, w nagraniu dla portalu „Niezależny Lublin”, dokładnie to mu doradzałem – żeby mianowicie, skoro nie może już wytrzymać, wysłał na Ukrainę kontyngent Legii Cudzoziemskiej.
5 MIN CZYTANIA

Rozzłościć się na śmierć

Nie spędziłem majówki przed komputerem i w Internecie. Ale po powrocie do codzienności tym bardziej widzę, że Internet stał się miejscem, gdzie po prostu nie można odpocząć.
6 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Legia jest dobra na wszystko!

No to mamy chyba „początek początku”. Dotychczas tylko się mówiło o wysłaniu wojsk NATO na Ukrainę, ale teraz Francja uderzyła – jak mówi poeta – „w czynów stal”, to znaczy wysłała do Doniecka 100 żołnierzy Legii Cudzoziemskiej. Muszę się pochwalić, że najwyraźniej prezydent Macron jakimści sposobem słucha moich życzliwych rad, bo nie dalej, jak kilka miesięcy temu, w nagraniu dla portalu „Niezależny Lublin”, dokładnie to mu doradzałem – żeby mianowicie, skoro nie może już wytrzymać, wysłał na Ukrainę kontyngent Legii Cudzoziemskiej.
5 MIN CZYTANIA

Tak to Pan Bóg sprytnie wykorzystał prawo podaży i popytu

„Towarzyszu z Kanady, który zbożem palisz. To nieprawda, że mąki nikomu nie trzeba. Łopatą ziarna ty mnie od głodu ocalisz. Daj chleba!” – pisał dawno temu Antoni Słonimski w wierszu „Palenie zboża” . Chodziło o to, że zdarzyło się wtedy, iż gwoli podtrzymania cen na pszenicę, podobnie jak na kawę i bawełnę, w Kanadzie palono zboże, w Brazylii topiono w morzu kawę, a w południowych stanach Ameryki palono bawełnę.
5 MIN CZYTANIA

Sztuczna inteligencja w działaniu

Ostatnio coraz częściej mówi się o sztucznej inteligencji i to przeważnie w tonie nader optymistycznym – że rozwiąże ona, jeśli nawet nie wszystkie, to w każdym razie większość problemów, z którymi się borykamy. Tylko niektórzy zaczynają się martwić, co wtedy stanie się z ludźmi, bo skoro sztuczna inteligencja wszystko zrobi, to czy przypadkiem ludzie nie staną się zbędni?
5 MIN CZYTANIA