fbpx
czwartek, 28 marca, 2024
Strona głównaFelietonPytamy mężyków stanu

Pytamy mężyków stanu

Pan premier Mateusz Morawiecki zapowiedział nowy program gospodarczy. W odróżnieniu od innych programów gospodarczych prowadzonych przez rząd „dobrej zmiany”, ten, na pierwszy rzut oka, nie ma charakteru programu rozrzutnościowego. Ale to tylko pozór, bo może on przyczynić się do drenażu zasobów finansowych państwa, a co za tym idzie – do drenażu polskich podatników na niespotykaną dotąd skalę.

Chodzi o program wydatnego zwiększenia produkcji amunicji. Dotyczy on nie tylko realizowania przez polskie zakłady zbrojeniowe zwiększonych zamówień, ale i o rozszerzenie dotychczasowych możliwości produkcyjnych. Teoretycznie można by to potraktować jako inwestycję w polski przemysł zbrojeniowy, ale praktyka niestety idzie w zupełnie innym kierunku. Przyczyna tkwi w umowie, jaką 2 grudnia 2016 roku rząd polski zawarł z rządem ukraińskim. Na jej podstawie, a ściśle na podstawie art. 12 tej umowy, Polska została zobowiązana do nieodpłatnego udostępniania Ukrainie zasobów całego państwa: środków bojowych i niebojowych, wojskowych i cywilnych – bez jakichkolwiek ograniczeń ilościowych. Umowa wprawdzie ma charakter wzajemny, to znaczy – Ukraina zobowiązała się względem Polski do tego samego, ale kontekst sytuacyjny wskazuje, że polskie zobowiązanie ma charakter jednostronny. Ukraina nie przekazuje nam niczego – może poza uchodźcami – ale z tego nie płynie dla Polski żadna korzyść. Przeciwnie – z oficjalnych informacji wynika, że ponoszone przez nasze państwo, to znaczy –przez polskich podatników – koszty utrzymania tych uchodźców przekroczyły już 9 miliardów złotych – a nie jest to bynajmniej ostatnie słowo. Krótko mówiąc, Polska będzie produkowała amunicję, która – na podstawie wspomnianej umowy – będzie musiała przekazać Ukrainie za darmo.

To postępowanie polskiego rządu wynika z fałszywej propagandowej tezy, która ma to wszystko usprawiedliwiać – że Ukraina rzekomo walczy o „naszą wolność”. Tymczasem prawda jest taka, że Ukraina nie tylko nie walczy o naszą wolność, ale nawet o swoją. Jak bowiem wyjaśnił otwartym tekstem podczas swego pobytu w Kijowie amerykański sekretarz obrony Lloyd Austin, celem tej wojny jest „osłabienie Rosji”. Pozornie osłabienie Rosji może być korzystne nie tylko dla USA, ale również dla Polski. Jednak osłabienie Polski na skutek darmowego wspierania Ukrainy może być jeszcze większe, więc skłania to do postawienia pytania, czy takie postępowanie rządu jest zgodne z polskim interesem państwowym, czy nie. Pytanie to trzeba postawić tym bardziej, że również inne działania rządu i osobiście pana premiera Morawieckiego również skutkują osłabianiem Polski. Zgodził się on na program „dekarbonizacji” Polski, na tzw. „mechanizm warunkujący”, który właśnie odbija nam się nieprzyjemną czkawką, oraz na inne „kamienie milowe”, przy pomocy których Niemcy, za pośrednictwem instytucji Unii Europejskiej, realizują program postępującego obezwładniania Polski – tak samo jak w wieku XVIII. Jednak w tę stronę nikt nie patrzy, bo rządowe media kierują uwagę opinii publicznej na Putina – żeby utopić go w łyżce wody, bo tak nakazał nam Pan Nasz miłosierny z Waszyngtonu – zaś media nierządne też ujadają na Putina, bo przecież nie mogą ujadać ani na Volksdeutsche Partei Donalda Tuska, ani tym bardziej – na Naszego Sojusznika Mniejszego, czyli na Niemcy.

Oparcie polityki na wspomnianej fałszywej tezie może nie tylko doprowadzić do ekonomicznego osłabienia państwa i drenażu zasobów obywateli przez lichwiarską międzynarodówkę, u której rząd „dobrej zmiany” zadłuża kraj, ale – go gorsza – ściągnąć na Polskę nieszczęście, o którym w wywiadzie dla francuskiej prasy wspomniał pan ambasador Rzeczypospolitej we Francji, Jan Emeryk Rościszewski. Powiedział on, że jeśli Ukraina nie byłaby w stanie obronić swojej niepodległości, to Polska nie miałaby innego wyjścia, jak włączyć się do tego konfliktu. Najwyraźniej pan ambasador wie już coś, czego my jeszcze nie wiemy, bo przecież jest dużym chłopczykiem, więc jeśli powiedział – to wiedział.

Jest w tym logika, bo jak wiadomo, na Ukrainie Stany Zjednoczone wraz z innymi państwami NATO wojują z Rosją do ostatniego Ukraińca. Jeśli jego zabraknie, to rzeczywiście – trzeba będzie kontynuować tę wojnę do ostatniego Polaka. Taki właśnie program prezentował jeszcze przez II wojną światową Franciszek Fiszer. Nie będzie w Polsce dobrze – twierdził – dopóki nie rozstrzela się 700 tysięcy łajdaków. Ktoś zwrócił uwagę – ale panie Franciszku, może nie być aż tylu łajdaków! – Nic nie szkodzi – odparł Fiszer. – W razie czego dobierzemy z uczciwych.

Tedy zamiast domagania się dymisji pana ambasadora Rościszewskiego, dzięki któremu dowiedzieliśmy się, w jakie tarapaty zamierza w swojej bezmyślności uwikłać Polskę rząd „dobrej zmiany”, należałoby wziąć na spytki pana premiera Morawieckiego i pana prezydenta Dudę, żeby poinformowali opinię publiczną, jak długo jeszcze zamierzają się bałwanić ze szkodą nie tylko dla polskich interesów państwowych, ale również z narażaniem Polaków na śmiertelne niebezpieczeństwo. W obliczu perspektywy wciągnięcia Polski w wojnę z Rosją nie powinno być już miejsca na staroświecką rewerencję, tym bardziej że kiedy my wygrażamy Putinowi, od tyłu zachodzą nas Niemcy, którzy obracają nas, jak chcą, a my nie możemy nawet jęknąć. Dodatkowym powodem jest okoliczność, że w sytuacji, o której wspomniał pan ambasador Rościszewski, wcale nie jest pewne, czy Polska mogłaby liczyć na wsparcie ze strony NATO. Chodzi o to, że słynny art. 5 traktatu waszyngtońskiego, który prezydent Biden nazwał w Warszawie „świętością”, wyraźnie zaznacza, że przewidziane tam mechanizmy są uruchamiane w razie „zbrojnej napaści” na któreś państwo członkowskie Sojuszu. A contrario, nie są uruchamiane w sytuacji, gdy państwo członkowskie samo napadnie na kogoś innego, albo z własnej inicjatywy włączy się do trwającego już konfliktu, formalnie prowadzonego przez państwo, które do NATO nie należy.

Być może z punktu widzenia Naszego Najważniejszego Sojusznika takie wkręcenie Polski do wojny byłoby prawdziwym darem Niebios, ale my musimy zacytować naszym mężykom stanu końcówkę bajki księdza biskupa Krasickiego „Dzieci i żaby”: Chłopcy przestańcie, bo się źle bawicie. Dla was to jest igraszką, nam idzie o życie.

Stanisław Michalkiewicz

Każdy felietonista FPG24.PL prezentuje własne opinie i poglądy

Stanisław Michalkiewicz
Stanisław Michalkiewicz
Jeden z najlepszych współczesnych polskich publicystów, przez wielu czytelników uznawany za „najostrzejsze pióro III RP”. Prawnik, nauczyciel akademicki, a swego czasu również polityk. Współzałożyciel i w latach 1997–1999 prezes Unii Polityki Realnej. Jego blog wygrał wyróżnienie Blog Bloggerów w konkursie Blog Roku 2008 organizowanym przez onet.pl. Autor kilkudziesięciu pozycji książkowych, niezwykle popularnego kanału na YT oraz kilku wywiadów-rzek. Współpracował z kilkudziesięcioma tytułami prasowymi, kilkoma rozgłośniami radiowymi i stacjami TV.

INNE Z TEJ KATEGORII

Polityka religijna

O czym powinien był felieton w Wielkim Tygodniu? Czy o niegodziwej mamonie, czy raczej o sferach od niej odległych? Z pozoru trzeba by preferować raczej te drugie tematy – ale kiedy zastanowimy się nieco głębiej, to niepodobna nie dojść do wniosku, że tematem świątecznego felietonu powinna być… polityka.
5 MIN CZYTANIA

Nie pal marihuany przy Mamusi. No, chyba że w Niemczech

Problem legalizacji marihuany nie znajduje się w pierwszej dziesiątce kluczowych spraw, jakie powinniśmy rozwiązać. Łączy się za to z szerszym zjawiskiem, jakim jest państwowy paternalizm. A to już jest coś ważnego. Coś, co warto opisać.
5 MIN CZYTANIA

Politycy szkodzą? Sami ich wybraliśmy!

Politycy cały czas nas oszukują, okłamują i okradają. Układają nam świat według własnego widzimisię, na naszą szkodę. Logika podpowiada, że politykom i urzędnikom należałoby odebrać wpływ na najważniejsze dziedziny życia gospodarczego i społecznego, a tymczasem Polacy chcą państwowej służby zdrowia czy państwowej edukacji.
6 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Polityka religijna

O czym powinien był felieton w Wielkim Tygodniu? Czy o niegodziwej mamonie, czy raczej o sferach od niej odległych? Z pozoru trzeba by preferować raczej te drugie tematy – ale kiedy zastanowimy się nieco głębiej, to niepodobna nie dojść do wniosku, że tematem świątecznego felietonu powinna być… polityka.
5 MIN CZYTANIA

Minister Kulasek staje do wyścigu

Dla zamydlenia oczu Urszula von der Layen snuje opowieści, że zlikwiduje „ugorowanie” i inne wariackie wynalazki „Zielonego Ładu”, ale my wiemy jeszcze z czasów komuny, że jak partia mówi, że da – to mówi. Podczas gdy tak naprawdę kieruje się taktyką „cunctando rem restituere” – co się wykłada, by ratować sytuację przewlekaniem.
5 MIN CZYTANIA

Instynkt polityczny i samozachowawczy

Przeprowadzony niedawno sondaż pokazał, że około 60 proc. obywateli opowiada się za wysłaniem naszej niezwyciężonej armii na Ukrainę. Nie bardzo chce mi się w to wierzyć, bo to by oznaczało, że ponad połowa społeczeństwa polskiego trwale utraciła instynkt polityczny, a w dodatku popadła w skłonności samobójcze.
5 MIN CZYTANIA