fbpx
niedziela, 1 października, 2023
Strona głównaFelietonPytania Pana Stanisława, czyli o amnezji politycznej

Pytania Pana Stanisława, czyli o amnezji politycznej

Nie zdarza się to często, ale czasem jednak się zdarza. Napisał do mnie Czytelnik. Pan Stanisław przedstawia się jako zupełnie przeciętny obywatel. Kilkadziesiąt lat temu ukończył studia inżynierskie i tyle mu wystarczyło, aby realizować się w zawodzie. Nic wielkiego, ale w końcu ze wszystkimi dodatkami i nagrodami wystarczało na godne życie.

Z przesłanego listu wyłania się jednak bardziej skomplikowany obraz osobowości Pana Stanisława. Nie jest to obywatel zaraz taki zwyczajny. Uważnie czyta prasę codzienną, książki historyczne i niekiedy traktaty polityczne. Jest też obdarzony niezłą inteligencją i dobrą pamięcią.

Pana Stanisława niezwykle martwi to, że przeczytał w polskiej prasie o hucznych obchodach 100. rocznicy urodzin naszej noblistki, Wisławy Szymborskiej. Pomyślałem, nic w tym przecież dziwnego. W końcu noblistów związanych z Polską mamy nie tak znów wielu, a nagroda to w istocie prestiżowa. Panu Stanisławowi, mimo wszystko, pewna sprawa nie dawała spokoju.

Wiedział on przecież, że obecnie w modzie pozostaje poprawność polityczna i tzw. kultura kancelowania. Jeśli więc ktoś powie coś niestosownego, to właściwie z miejsca ryzykuje skreślenie z życia publicznego. I to na zawsze! Mamy tu więc „doskonalszą” jeszcze formę moralności niż ta chrześcijańska. Jest bowiem kara, ale nie ma przebacz!

Równolegle Pan Stanisław zdawał sobie sprawę z tego, że na Zachodzie znowu panuje moda na popisową antyrosyjskość. Nie od rzeczy chyba zatem pyta w swoim liście: „Dlaczego nie skancelowano Pani Wisławy, która w młodości pisała pochwalne wiersze na cześć Lenina i Stalina?”. Czy naprawdę tak trudno sobie wyobrazić – choćby w alternatywnej rzeczywistości – w tym miejscu nazwisko towarzysza Dugina lub Putina? Niejednemu ideologowi i satrapie Burek przecież na imię, jak przytomnie zauważył Pan Stanisław. Co gorsza, przypomniał sobie o apelu podpisanym przez Panią Wisławę o pojednanie polsko-rosyjskie, i to już w 2010 r. Pan Stanisław dopytuje, czy to wezwanie do pojednania jest nadal aktualne, czy to też był błąd i przejaw młodzieńczej naiwności? Pan Stanisław zdaje sobie sprawę z tego, że zmieniły się okoliczności. Widocznie tamte poprzednie wojny napastnicze nie przeszkadzały pojednaniu „między narodami”, a ta już przeszkadza.

Druga rzecz, która Pana Stanisława zastanowiła, to nowy spot wyborczy z udziałem lidera opozycji. W filmiku tym zarzuca się bowiem przywódcy koalicji rządzącej, że ten jest hipokrytą. Jedną ręką wpuszcza masy imigrantów na polski rynek pracy, a drugą – jakby pod publiczkę – grozi tym samym obcokrajowcom paluchem, że nikt ich tu nie chce. I z tym zarzutem się Pan Stanisław akurat zgadzał. Wiedział bowiem, że europejscy populiści często jedno mówią, a drugie robią. Z zadumy natomiast już wyjść nie mógł, gdy połapał się, że w gruncie rzeczy opozycja gani koalicję za sam fakt przyjmowania migrantów! Pamiętał bowiem dobrze nieodległe czasy, gdy najmniejszy cień antyimigranckości uznawano za najgorszy grzech, jaki może przylgnąć do człowieka. Nie tylko ze względów moralnych, ale nieomal naukowych.

Doprawdy, Panie Stanisławie, nie wiem, co Panu na to wszystko odpowiedzieć. Myślę, że w tych kwestiach musimy się zdać na naukę. A raczej nauczkę – aby ludzi bredzących coś o niezmiennych prawach moralności, niepodważalnych konsensusach, faktach i ocenach danych raz na zawsze do powszechnego stosowania, traktować raczej z przymrużeniem oka. A najlepiej obu. Z jednoczesnym przytkaniem uszu.

Michał Góra

Każdy felietonista FPG24.PL prezentuje własne poglądy i opinie

Michał Góra
Michał Góra
Zawodowo prawnik i urzędnik, ale hobbystycznie gitarzysta i felietonista. Zwolennik deregulacji, ale nie bezprawia. Relatywista i anarchista metodologiczny, ale propagator umiarkowanie konserwatywnej polityki społecznej.

INNE Z TEJ KATEGORII

Ceny paliwa i zbita szyba

Państwo nie jest firmą, która ma na podatnikach zarabiać, a pieniądze zatrzymane przez obywateli w kieszeniach nie są żadnym kosztem, ale przeciwnie – to korzyść. Obywatele wydadzą je bowiem na rzeczy bardziej im potrzebne. To sytuacja pokazana przez Frédérika Bastiata w przypowieści o zbitej szybie z „Co widać i czego nie widać”.
5 MIN CZYTANIA

Reklama, a może kryptoreklama

Dużo wody upłynęło od mojego ostatniego narzekania na rodzime przepisy dotyczące ochrony konkurencji i konsumentów, a w zasadzie na politykę organu odpowiedzialnego za te dwa zagadnienia. Temat ten tylko z pozoru wydaje się poboczny, niezwiązany z najważniejszym pod względem prawnym i ekonomicznym wydarzeniem nadchodzących tygodni, czyli wyborami.
6 MIN CZYTANIA

Początek końca, czy początku?

Wiadomo, że jak jest rozkaz, żeby chwalić, to trzeba chwalić – ale trzeba uważać, żeby nie przechwalić – bo jak się przechwali, to pochwała zaczyna przypominać swoje przeciwieństwo. Wiedzą coś o tym nie tylko w Rumunii.
5 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Niesprawne państwo? To nie rosyjska dezinformacja, to rzeczywistość

Brzmi to jak wątek humorystyczny, ale w tej historii jest też coś złowieszczego. Wystrzelony granatnik, prawie rozbity policyjny helikopter i tym podobne sprawy to nie są wymysły rosyjskiej propagandy. Nierzadko to po prostu przejaw bylejakości, jaką mamy zapisaną w genach.
2 MIN CZYTANIA

Mainstream jaki jest, każdy widzi

Przez ostatnie kilka lat dało się słyszeć krytykę pewnych zjawisk lub postaw wyłącznie z tego względu, że „nie są mainstreamowe”. Na rudymentarnym poziomie łatwo zresztą zrozumieć, skąd się ta pochwała mainstreamu bierze. „Alternatywna” medycyna to po prostu nie jest medycyna. Kreacjonizm nie jest żadną współmierną alternatywą dla teorii ewolucji. Przykłady takie można mnożyć.
3 MIN CZYTANIA

Fakty nie zawsze są najważniejsze, czyli w obronie zgniłego relatywizmu

Obserwując dyskusje pojawiające się w sferze publicznej, da się zauważyć co najmniej deklarowaną niechęć do różnych rodzajów relatywizmu w życiu społecznym. Równą nienawiścią pałają do niego naukowcy i akademiccy filozofowie, jak religijni przywódcy i fundamentaliści. Skoro wszyscy oni poświęcają swoje życie odkrywaniu lub obwieszczaniu „prawd”, to rzeczywiście niezwykle musi ich irytować to, że ktoś śmie kwestionować istnienie lub możliwość jednoznacznego poznania czegokolwiek (albo przynajmniej części rzeczy).
8 MIN CZYTANIA