W wyniku sprzeciwu probiznesowych Wolnych Demokratów (FDP) – wbrew wcześniejszym planom rządu – projekt ustawy ministerstwa gospodarki zakładający de facto zakaz instalowania od przyszłego roku konwencjonalnych kotłów gazowych i olejowych nie będzie rozpatrywany na najbliższym posiedzeniu parlamentu. Minister gospodarki i klimatu Robert Habeck (Zieloni) powiedział, że uchwalenie ustawy przed wakacjami – uzgodnione wcześniej przez koalicję – „nie będzie już możliwe z odroczeniem”. Według medialnych doniesień aktualny konflikt zwiększa prawdopodobieństwo, że ustawa może nie wejść w życie na początku przyszłego roku, jak pierwotnie planowano.
Neutralność klimatyczna kontra spory w koalicji
Opóźnienie projektu ustawy, kluczowego aktu prawnego, który do 2045 r. ma doprowadzić kraj do neutralności klimatycznej, zaostrzył konflikt w trójstronnej koalicji rządowej Zielonych, FDP i socjaldemokratów (SPD). Habeck otwarcie oskarżył partnera koalicyjnego – FDP o „złamanie obietnicy”. Odpowiadając na zarzuty Wolni Demokraci zauważyli, że od tygodni wnosili o dokonanie koniecznych, aczkolwiek fundamentalnych zmian w projekcie. Zdaniem FDP brak reakcji ze strony koalicjanta spowodował, że przedłożony projekt nie stanowi podstawy do dyskusji parlamentarnych, mimo że partia zgodziła się na jego uchwalenie podczas negocjacji rządowych w kwietniu.
Zgodnie z obecną propozycją od początku 2024 r. możliwa będzie instalacja tylko takich systemów grzewczych, które wykorzystują co najmniej 65 procent energii odnawialnej. Projekt ustawy budzi kontrowersje ze względu na wyższe koszty przyjaznych dla klimatu systemów grzewczych, takich jak np. pompy ciepła.
Komentatorzy zauważają, że koalicja pogrąża się w coraz głębszym kryzysie. Zdaniem dziennika „Die Tageszeitung”, jeśli strony będą kontynuować spór, to stworzą „krąg wzajemnego zniszczenia”. Z kolei bawarska gazeta „Münchener Merkur” uważa, że prawo jest wadliwe i że „należy pilnie wrócić do pracy”. Zeit Online oskarżyła FDP o wykorzystywanie dla własnych korzyści politycznych publicznej niepewności co do przejścia na ogrzewanie przyjazne dla klimatu. Biuletyn klimatyczno-energetyczny „Tagesspiegel Background” podejrzewa natomiast, że Zieloni mogą zemścić się na koalicjancie opóźniając projekty ważne dla FDP, np. nowe przepisy mające przyspieszyć budowę dróg.
Scholz słabym liderem?
Kanclerz Scholz, który powinien pełnić rolę arbitra między partnerami, do tej pory nie potrafił się wykazać, co oczywiście cieszy lidera konserwatywnej opozycji Freidricha Merza. Wewnętrzne przepychanki odbijają się na poparciu dla koalicji rządzącej. Zeszłotygodniowy sondaż przeprowadzony przez Instytut Badań Społecznych i Analiz Statystycznych pokazuje, że tylko połowa Niemców wierzy w to, że rządząca koalicja utrzyma się do końca swojej kadencji. „Pierwsze miesiące tego rządu były silnie zdeterminowane przez pandemię, a następnie wojnę na Ukrainie, które maskowały pewne napięcia wewnętrzne” – powiedział Stefan Marschall, politolog z Uniwersytetu w Düsseldorfie. Jego zdaniem fakt, że aktualna polityka rządu skupia się na sprawach wewnętrznych powoduje uwidocznienie niektórych konfliktów.
Mimo że kanclerz Olaf Scholz wezwał w ubiegły czwartek młodszych koalicjantów do rozwiązania sporu w ciągu najbliższych kilku tygodni, około 81 procent Niemców uważa, że Scholz powinien zająć silniejszą pozycję lidera.
Kolejnym punktem spornym jest planowana przez Zielonych dotacja na ceny energii elektrycznej dla przemysłu, która może kosztować od 25 do 30 miliardów euro do 2030 r.. Przeciwko tej ustawie opowiada się minister finansów wywodzący się z partii FDP, który swoje obiekcje tłumaczy ograniczeniami budżetowymi.
Minister gospodarki Robert Habeck komentując aktualny konflikt powiedział, że trzy partie (tworzące koalicję) są zbyt skupione na swoich własnych elektoratach, czasami zaniedbując wspólny interes Niemiec oraz dodał, że błędne koło polityków, którzy źle o sobie mówią, musi się skończyć.