Rekompensatę za 2021 r. otrzymają przedsiębiorstwa z takich branż, jak hutnictwo, produkcja metali czy papieru na łączną kwotę 785,3 mln zł. Ta pomoc podatników za konieczność kupowania nikomu niepotrzebnych uprawnień do emisji CO2 powinna się raczej nazywać rekompensatkami, bo pieniądze stracone przez polskie firmy na ETS są kilkadziesiąt razy wyższe. Co więcej, zgodnie z prawem unijnym energetyka, która w największym stopniu jest poszkodowana koniecznością kupowania uprawnień do emisji CO2, jest wyłączona z systemu rekompensat.
URE informuje, że rekompensaty przyznawane są w związku z przenoszeniem kosztów zakupu uprawnień do emisji gazów cieplarnianych na ceny energii elektrycznej zużywanej do wytwarzania produktów w sektorach energochłonnych. Takie rozwiązanie ma również na celu ograniczenie ryzyka przeniesienia produkcji do krajów, w których nie jest prowadzona tak absurdalna – jak w UE – polityka klimatyczna albo w ogóle nie jest prowadzona.
Najwięcej, bo prawie 260 mln zł otrzymały przedsiębiorstwa działające w przemyśle ciężkim: producenci żeliwa i stali, stopów żelaza oraz wyrobów hutniczych. Kolejne trzy sektory z największym wsparciem odpowiadają za produkcję papieru i tektury, wytwarzanie i przetwarzanie produktów rafinacji ropy naftowej oraz podstawowych chemikaliów nieorganicznych. Tym czterem energochłonnym sektorom Prezes URE przyznał w sumie 561 mln zł rekompensaty, co stanowi ponad 71 proc. wszystkich przyznanych środków.
Wypłat rekompensat z Funduszu Rekompensat Kosztów Pośrednich dokonuje Bank Gospodarstwa Krajowego. Środki na rekompensaty pochodzą z wpływów z aukcji uprawnień do emisji CO2. Dla porównania, w 2021 r. Prezes URE przyznał ponad 815 mln zł rekompensat dla 70 firm, a w 2020 r. – 340 mln zł.