To główne wnioski, jakie płyną z debaty „Wyzwania stojące przed polską wsią i rolnictwem w nowej perspektywie budżetowej WPR”, zorganizowanej w Warszawie w Szkole Głównej Handlowej z udziałem Instytutu Debaty Eksperckiej i Analiz Quant Thank, Europejskiego Funduszu Rozwoju Wsi Polskiej oraz Forum Inicjatyw Rozwojowych (FIR). Dyskusję moderował dr Stanisław Kluza (SGH).
Prezentację na temat struktury polskiego rolnictwa na tle Unii Europejskiej, będącą wstępem do dyskusji, pokazał prof. dr hab. Walenty Poczta, który wspólnie z dr Januszem Rowińskim jest autorem książki „Problemy strukturalne polskiego rolnictwa”. Z zaprezentowanego materiału wynika, że w latach 2005 – 2016 liczba gospodarstw rolnych spadła do ok. 1,4 mln. Mniej, bo o blisko 311 tys., jest gospodarstw o wielkości do 30 ha, za to tych obejmujących co najmniej 30 ha jest już 72 tysiące – ponad 17 tys. więcej, niż w 2005 r. Te gospodarstwa mają wystarczające możliwości i środki finansowe, by dalej się rozwijać. Podobnie jak 62 tys. kolejnych gospodarstw o powierzchni co najmniej 20 ha.
Kłopoty z dochodowością
Z opracowania badaczy wyłania się też niepokojąca obserwacja: pomimo zwiększania się z biegiem lat przeciętnego obszaru gospodarstwa oraz intensyfikacji produkcji, produkcja rolna w Polsce w przeliczeniu na jedno gospodarstwo jest nadal niska. Przeciętne gospodarstwo nie może zapewnić prowadzącemu je rolnikowi dochodów parytetowych lub niewiele od nich niższych. Ze zmian liczebności gospodarstw w poszczególnych ich grupach wynika, że wystarczające dochody nie tylko na utrzymanie, ale i na rozwój, zapewniają dopiero gospodarstwa osiągające produkcję w wys. co najmniej 25 tys. euro miesięcznie. Niestety, takie odnotowują tylko gospodarstwa o powierzchni co najmniej 20 ha.
Koncentracja hodowli? Jak najbardziej!
Są też informacje, które powinny co najmniej zainteresować animatorów polityki rolnej, ale i dać do myślenia samym rolnikom. Z danych statystycznych za lata 2005 – 2016 wynika, że systematycznej likwidacji ulega drobnotowarowy chów trzody chlewnej i krów, który nie jest rekompensowany wzrostem pogłowia w stadach rozwojowych, czyli liczących ponad 400 tuczników i powyżej 20 krów. Jest to jednak tendencja występująca nie tylko w Polsce, ale także w innych krajach unijnych, gdzie następuje koncentracja hodowli w stadach powyżej 100 krów i 1000 świń.
Tego trendu nie da się zatrzymać, za to można rozważyć różne formy wsparcia rozwoju wielkotowarowych ferm. Tu pada być może kontrowersyjna i nieco zaskakująca teza: zdaniem autorów cytowanego opracowania „koncentracja i intensyfikacja produkcji, a także kapitałochłonna strategia rozwoju gospodarstwa nie tylko nie są sprzeczne z zasadą prowadzenia gospodarki rolnej w sposób przyjazny dla środowiska, ale w pewnych warunkach najlepiej realizują zasadę przyjazności”. Eksperci postulują, by dążyć do zrównoważenia środowiskowego w rolnictwie, które to „zrównoważenie” powinno przejawiać się przede wszystkim w wysokiej jakości produkcji rolnej, w tym zachowania produktywności gleb.
Szczególny potencjał do wykorzystania w tym obszarze tkwi w dużych i silnych ekonomicznie gospodarstwach rodzinnych, utrzymujących się głównie z produkcji rolnej i przekazywanych z pokolenia na pokolenie.
W oparciu o jakość i markę
Jeśli wierzyć ekspertom, którzy podjęli trudny temat rolny podczas debaty na SGH, dobra przyszłość czeka te gospodarstwa, które produkują według zasad zrównoważonego rozwoju, wpisując się tym samym w unijny plan „zielonego rozwoju”.
Polscy rolnicy powinni zwrócić też uwagę na zmiany popytu krajowego, szukać nowych rynków eksportowych, a nade wszystko – pracować nad dobrą jakością i wyrazistą marką polskich produktów. Nasze rolnictwo czeka także cyfryzacja, która powinna przyczynić się do wzrostu jego dochodowości.