Nadwyżki gazu są spalane w instalacji Portowaja, znajdującej się w pobliżu Sankt Petersburga i granicy z Finlandią. Nieopodal tego miejsce ma też swój początek gazociąg Nord Stream.
Po wstrzymaniu dostaw do Europy Rosja nie znalazła wystarczającej liczby nowych odbiorców na gazu, a nie posiada też już większych możliwości, aby go magazynować.
Spalanie pewnych ilości gazu w przetwarzających go zakładach jest normalnym zjawiskiem. Jednak zgodnie z obserwacjami naukowców i zdjęciami satelitarnymi obiektu w Rosji, skala realizowanego tam procesu wielokrotnie przekracza standardowe działania.
Zajmująca się analizami energetycznymi firma Rystad Energy szacuje, że każdego dnia Rosja spala tam 4,34 mln metrów sześciennych surowca o wartości ok. 10 mln dolarów.
Wstrzymanie wydobycia i przetwarzania gazu może być technicznie trudnym do przeprowadzenia i bardzo drogim procesem. Dlatego Rosja woli spalać nadwyżki, nie licząc się przy tym z kosztami środowiskowymi. Te mogą być szczególnie dotkliwe ze względu na to, że spalanie odbywa się blisko Arktyki.
BBC