W 2021 r. zaległości Polaków z tytułu kredytów, rachunków za media, telefon, telewizję czy internet wynosiły 44,4 mld zł, podczas gdy w kwietniu 2022 r. było to już prawie 45,2 mld zł. Na tę kwotę zalega łącznie 2,4 mln osób. Największe zadłużenie mają mieszkańcy województwa śląskiego (6,4 mld zł), mazowieckiego (6,3 mld zł) oraz dolnośląskiego (4,2 mld zł). Przeciętne zadłużenie wynosi 18,6 tys. zł.
– Oznacza to, że aby spłacić zaległości, statystyczny Polak musiałby pracować prawie 3 miesiące, a pensję w całości przeznaczyć na ich uregulowanie – powiedział prezes Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej Adam Łącki.
W najgorszej sytuacji są spłacający kredyty hipoteczne, którzy muszą borykać się z rosnącymi stopami procentowymi.
– W górę idą też ceny energii i paliwa, a na to nakłada się inflacja, przez co w portfelu zostaje coraz mniej pieniędzy. Na razie przyrost zadłużenia konsumentów nie jest duży, bo zwiększają się też płace, a połowa Polaków dysponuje wciąż oszczędnościami. W kolejnych kwartałach grono dłużników się powiększy – dodał Łącki.
Największe zaległości Polaków dotyczą wtórnych wierzycieli, czyli firm windykacyjnych i funduszy sekurytyzacyjnych, które wykupiły długi od pierwotnych wierzycieli. Mowa tutaj o kwocie rzędu 24,2 mld zł. Z kolei 12,47 mld zł to niezapłacone alimenty na dzieci.
PAP