Wartość rubla uległa gwałtownemu załamaniu po rozpoczęciu inwazji Rosji na Ukrainę pod koniec lutego. Jednak teraz wróciła już do poziomu sprzed rozpoczęcia konfliktu. Federacja Rosyjska spłaca też na bieżąco swoje zobowiązania zagraniczne.
Ceny towarów konsumpcyjnych wzrosły o ok. 10 proc. Jest to efekt początkowej deprecjacji rubla oraz wycofania się z Rosji wielu zachodnich firm, co doprowadziło do spadku podaży dostarczanych przez nie dóbr i usług. Prawdopodobnie nasila się też zjawisko opóźnień w wypłatach wynagrodzeń przez niektóre przedsiębiorstwa.
Mimo to zużycie energii spadło nieznacznie. Rosjanie od kwietnia dość licznie wrócili do konsumpcji w barach, restauracjach i kawiarniach, które w marcu świeciły pustkami.
Po drastycznej podwyżce stóp procentowych na początku konfliktu do poziomu 17 proc. zostały one w ostatnich tygodniach obniżone do 14 proc., co może być sygnałem, iż bank centralny przestaje się obawiać paniki finansowej.
Nie ulega wątpliwości, że gospodarka Rosji się kurczy, ale wcześniejsze prognozy niektórych ekonomistów o możliwości spadku PKB nawet o 15 proc. wydają się obecnie mocno przeszacowane.
W pierwszym kwartale 2022 roku aż o 80 proc. wzrosły dochody rosyjskiego budżetu ze sprzedaży węglowodorów.
Wydaje się, że jedynym krokiem, który może wywołać faktyczny wstrząs dla rosyjskiej gospodarki, będzie wejście w życie całkowitego wstrzymania importu ropy z tego kraju do Unii Europejskiej. Zgodnie z propozycjami Komisji Europejskiej, może on zostać wprowadzony do końca obecnego roku.
Źródło: The Economist