fbpx
piątek, 20 września, 2024
Strona głównaFelietonRzecznik Praw Covidiotów

Rzecznik Praw Covidiotów

W okresie, kiedy prawie nic nie wolno i całkowicie odeszliśmy od różnych świętych zasad, zapomniano też o maksymie, zgodnie z którą „najwyższe prawo jest najwyższą niesprawiedliwością” - pisze w kolejnym gościnnym felietonie Michał Góra.

Zacznijmy od paradoksalnej myśli przewodniej: „wszyscy generalizują”. A przyszła mi ona do głowy, ponieważ z inicjatywy portali Nadwyraz.com oraz Polszczyzna.pl ukazał się Raport Koronamowa 2020 neologizmy powstałe w czasie pandemii COVID-19 (autorzy: Maciej Piotrowski, Krzysztof Kacprzykowski). Pośród takich słów jak „koronaferie” czy „wyszczepić” najmniej popularny okazał się nieprzyjemnie brzmiący „covidiota”.

Odruchowo pomyślałem, że termin ten musi tyczyć się mojej skromnej osoby, ponieważ tak jest zazwyczaj ze wszelkimi stygmatyzującymi epitetami. Postanowiłem więc upewnić się, co to słowo tak naprawdę oznacza. Najwyraźniej intuicja mnie nie zawiodła, skoro pośród wielu cech – przy czym znaczna część rzeczywiście zasługuje na wygarnięcie – Korin Miller w artykule What Does 'Covidiot’ Mean, and Who Qualifies as One? wskazuje na to, że nasz „covidiota” uważa ograniczenia ustanowione w związku z potrzebą „dystansowania społecznego” za naruszające jego „konstytucyjne prawa”.

Co ciekawe, „dystansowanie społeczne” nie znalazło się w cytowanym Raporcie Koronamowy, a przecież jest to nieco dystopiczny, pojemny i niejasny neologizm. Pod „dystansowanie społeczne” można podpiąć tak oczywiste nakazy, jak zachowanie odpowiedniej odległości od obcych osób czy mycie rąk ciepłą wodą i mydłem (za brak tego ostatniego nota bene nadal nie grozi żaden mandat, co uznaję za istotne przeoczenie).  W szerszym znaczeniu termin ten obejmuje również zakaz spotykania się z ukochanymi osobami, uczestniczenia w stacjonarnych zajęciach edukacyjnych i sportowych, czy prowadzenia działalności gospodarczej na własny rachunek. Wszystkie te aktywności wiążą się bowiem z kontaktem z innymi osobami, a to – jak mawiają anglofonii – ‘is a no-no’ w trakcie pandemii.

Jak już wspomniałem, nie zdziwiłem się szczególnie, że sam wpadnę w zakres „covidiotowego” definiensa. Bardziej zaskoczyło mnie to, że tak może być z uznanymi organami państwa. Chociażby Rzecznik Praw Obywatelskich wielokrotnie podkreślał rażące „naruszenia podstawowych standardów ochrony praw człowieka” w stanie epidemii. Podobne wypowiedzi, w kontekście wolności działalności gospodarczej, dało się słyszeć z ust Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców. Najwyraźniej są to Rzecznicy Praw Covidiotów.

Warto skończyć wypowiedź klamrą, bo Czytelnicy domyślili się już zapewne, dlaczego na początku pisałem o generalizowaniu. Prawnicy zdają sobie sprawę z tego, że na skutek biegunki legislacyjnej i zjawiska nazywanego „overcriminalization” jeszcze przed epidemią każdy z nas łatwo mógł stać się przestępcą. W tym kontekście często powtarzają, że prawo – zwłaszcza represyjne – powinno stanowić minimum, a nie maksimum moralności. W okresie, kiedy prawie nic nie wolno i całkowicie odeszliśmy od różnych świętych zasad, zapomniano też o maksymie, zgodnie z którą „najwyższe prawo jest najwyższą niesprawiedliwością” („summum ius, summa iniuria”). Z tego powodu stawiam śmiałą i generalizującą tezę: wszyscy jesteśmy „covidiotami”.

Michał Góra
Michał Góra
Zawodowo prawnik i urzędnik, ale hobbystycznie gitarzysta i felietonista. Zwolennik deregulacji, ale nie bezprawia. Relatywista i anarchista metodologiczny, ale propagator umiarkowanie konserwatywnej polityki społecznej.

INNE Z TEJ KATEGORII

Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal

Z pewnością zgodzimy się wszyscy, że najbardziej nieakceptowalną i wywołującą oburzenie formą działania każdej władzy, niezależnie od ustroju, jest działanie w tajemnicy przed własnym obywatelem. Nawet jeżeli nosi cechy legalności. A jednak decydentom i tak udaje się ukryć przed społeczeństwem zdecydowaną większość trudnych i nieakceptowanych działań, dzięki wypracowanemu przez wieki mechanizmowi.
5 MIN CZYTANIA

Legia jest dobra na wszystko!

No to mamy chyba „początek początku”. Dotychczas tylko się mówiło o wysłaniu wojsk NATO na Ukrainę, ale teraz Francja uderzyła – jak mówi poeta – „w czynów stal”, to znaczy wysłała do Doniecka 100 żołnierzy Legii Cudzoziemskiej. Muszę się pochwalić, że najwyraźniej prezydent Macron jakimści sposobem słucha moich życzliwych rad, bo nie dalej, jak kilka miesięcy temu, w nagraniu dla portalu „Niezależny Lublin”, dokładnie to mu doradzałem – żeby mianowicie, skoro nie może już wytrzymać, wysłał na Ukrainę kontyngent Legii Cudzoziemskiej.
5 MIN CZYTANIA

Rozzłościć się na śmierć

Nie spędziłem majówki przed komputerem i w Internecie. Ale po powrocie do codzienności tym bardziej widzę, że Internet stał się miejscem, gdzie po prostu nie można odpocząć.
6 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Kiedy jeden minister powie tak, a drugi powie nie

Ucznia p. minister Barbary Nowackiej od studenta medycyny p. ministra Dariusza Wieczorka dzieli zaledwie kilka miesięcy, a więc wakacje pomiędzy egzaminem maturalnym a pierwszym semestrem studiów. Co z tego wynika nie tylko dla koalicji rządzącej?
3 MIN CZYTANIA

O pewności prawa i praworządności słów kilka

Ostatnio publicystyka krajowa koncentruje się na problemach jakości i pewności prawa. Wiąże się to z wszechobecnym w naszym kraju bałaganem, który wygląda tak, jakby Polacy posiadali własne państwo nie od ponad tysiąca lat, ze znanymi przerwami, ale od kilku miesięcy. I podobnie jak właściciel dopiero co kupionego samochodu, ale wykonanego w nowej technologii, kompletnie nie mają pojęcia, jak go obsługiwać.
4 MIN CZYTANIA

Czyżby obrońcy praworządności uważali, że pierwsza Rzeczniczka nie była prawdziwym RPO?

Przez kilka ostatnich lat gremia oficjalne, w tym ponadnarodowe, i media prowadzą ożywioną dyskusję na temat stanu praworządności w Polsce. Jest to trochę zabawne z dwóch powodów. O obu poniżej.
4 MIN CZYTANIA