fbpx
wtorek, 19 marca, 2024
Strona głównaFelietonRzecznik Praw Covidiotów

Rzecznik Praw Covidiotów

W okresie, kiedy prawie nic nie wolno i całkowicie odeszliśmy od różnych świętych zasad, zapomniano też o maksymie, zgodnie z którą „najwyższe prawo jest najwyższą niesprawiedliwością” - pisze w kolejnym gościnnym felietonie Michał Góra.

Zacznijmy od paradoksalnej myśli przewodniej: „wszyscy generalizują”. A przyszła mi ona do głowy, ponieważ z inicjatywy portali Nadwyraz.com oraz Polszczyzna.pl ukazał się Raport Koronamowa 2020 neologizmy powstałe w czasie pandemii COVID-19 (autorzy: Maciej Piotrowski, Krzysztof Kacprzykowski). Pośród takich słów jak „koronaferie” czy „wyszczepić” najmniej popularny okazał się nieprzyjemnie brzmiący „covidiota”.

Odruchowo pomyślałem, że termin ten musi tyczyć się mojej skromnej osoby, ponieważ tak jest zazwyczaj ze wszelkimi stygmatyzującymi epitetami. Postanowiłem więc upewnić się, co to słowo tak naprawdę oznacza. Najwyraźniej intuicja mnie nie zawiodła, skoro pośród wielu cech – przy czym znaczna część rzeczywiście zasługuje na wygarnięcie – Korin Miller w artykule What Does 'Covidiot’ Mean, and Who Qualifies as One? wskazuje na to, że nasz „covidiota” uważa ograniczenia ustanowione w związku z potrzebą „dystansowania społecznego” za naruszające jego „konstytucyjne prawa”.

Co ciekawe, „dystansowanie społeczne” nie znalazło się w cytowanym Raporcie Koronamowy, a przecież jest to nieco dystopiczny, pojemny i niejasny neologizm. Pod „dystansowanie społeczne” można podpiąć tak oczywiste nakazy, jak zachowanie odpowiedniej odległości od obcych osób czy mycie rąk ciepłą wodą i mydłem (za brak tego ostatniego nota bene nadal nie grozi żaden mandat, co uznaję za istotne przeoczenie).  W szerszym znaczeniu termin ten obejmuje również zakaz spotykania się z ukochanymi osobami, uczestniczenia w stacjonarnych zajęciach edukacyjnych i sportowych, czy prowadzenia działalności gospodarczej na własny rachunek. Wszystkie te aktywności wiążą się bowiem z kontaktem z innymi osobami, a to – jak mawiają anglofonii – ‘is a no-no’ w trakcie pandemii.

Jak już wspomniałem, nie zdziwiłem się szczególnie, że sam wpadnę w zakres „covidiotowego” definiensa. Bardziej zaskoczyło mnie to, że tak może być z uznanymi organami państwa. Chociażby Rzecznik Praw Obywatelskich wielokrotnie podkreślał rażące „naruszenia podstawowych standardów ochrony praw człowieka” w stanie epidemii. Podobne wypowiedzi, w kontekście wolności działalności gospodarczej, dało się słyszeć z ust Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców. Najwyraźniej są to Rzecznicy Praw Covidiotów.

Warto skończyć wypowiedź klamrą, bo Czytelnicy domyślili się już zapewne, dlaczego na początku pisałem o generalizowaniu. Prawnicy zdają sobie sprawę z tego, że na skutek biegunki legislacyjnej i zjawiska nazywanego „overcriminalization” jeszcze przed epidemią każdy z nas łatwo mógł stać się przestępcą. W tym kontekście często powtarzają, że prawo – zwłaszcza represyjne – powinno stanowić minimum, a nie maksimum moralności. W okresie, kiedy prawie nic nie wolno i całkowicie odeszliśmy od różnych świętych zasad, zapomniano też o maksymie, zgodnie z którą „najwyższe prawo jest najwyższą niesprawiedliwością” („summum ius, summa iniuria”). Z tego powodu stawiam śmiałą i generalizującą tezę: wszyscy jesteśmy „covidiotami”.

Michał Góra
Michał Góra
Zawodowo prawnik i urzędnik, ale hobbystycznie gitarzysta i felietonista. Zwolennik deregulacji, ale nie bezprawia. Relatywista i anarchista metodologiczny, ale propagator umiarkowanie konserwatywnej polityki społecznej.

INNE Z TEJ KATEGORII

Klimatyzm über alles

Tak jak za Polski Ludowej nie było odwrotu od budowy najwyższej formy cywilizacji człowieka, czyli komunistycznej utopii, tak teraz w Unii Europejskiej nie ma odwrotu od ideologii klimatyzmu. Tak samo wtedy, jak i teraz ludzie, którzy się temu sprzeciwiali lub z tego kpili uznawani byli za niespełna rozumu. Wtedy komunizm budowali towarzysze z państwowych przedsiębiorstw, a teraz ze zmianami klimatu walczą menedżerowie i prezesi firm prywatnych.
5 MIN CZYTANIA

Panika klimatystycznych naganiaczy

Obserwuję wzmożoną panikę po stronie klimatystycznych naganiaczy, wciskających nam bajki o wspaniałej, przynoszącej korzyści polityce klimatycznej UE. Przyczyny tej paniki i coraz bardziej agresywnych wpisów w mediach społecznościowych są trojakie.
5 MIN CZYTANIA

Czy jeszcze jesteśmy posiadaczami pieniądza?

Ludzkość od początku istnienia pieniądza traktowała władztwo nad środkiem płatniczym w kategoriach własnościowych. Z perspektywy kształtu systemów podatkowych obecnych czasów, szczególnie tego polskiego, zastanawiam się, czy nie dotknęła nas kolejna cicha rewolucja.
5 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

O pewności prawa i praworządności słów kilka

Ostatnio publicystyka krajowa koncentruje się na problemach jakości i pewności prawa. Wiąże się to z wszechobecnym w naszym kraju bałaganem, który wygląda tak, jakby Polacy posiadali własne państwo nie od ponad tysiąca lat, ze znanymi przerwami, ale od kilku miesięcy. I podobnie jak właściciel dopiero co kupionego samochodu, ale wykonanego w nowej technologii, kompletnie nie mają pojęcia, jak go obsługiwać.
4 MIN CZYTANIA

Czyżby obrońcy praworządności uważali, że pierwsza Rzeczniczka nie była prawdziwym RPO?

Przez kilka ostatnich lat gremia oficjalne, w tym ponadnarodowe, i media prowadzą ożywioną dyskusję na temat stanu praworządności w Polsce. Jest to trochę zabawne z dwóch powodów. O obu poniżej.
4 MIN CZYTANIA

Najpierw zbiera się aktyw, czyli szczyt wszystkiego

Znajomy uraczył mnie ostatnio następującym dowcipem. W okresie PRL-u przed zbiorem płodów rolnych często pytano: „Na polu zostały buraki oraz ziemniaki, co zbiera się najpierw?”. Odpowiedź była jasna, ponieważ „Najpierw zbiera się aktyw!”. Przytoczony żart dotyczył wszelako minionego systemu. W nowych realiach najpierw zbiera się bowiem „szczyt”.
3 MIN CZYTANIA