Eurodeputowany Jacek Saryusz-Wolski w ramach konferencji Instytutu De Republica zdiagnozował, czym tak naprawdę jest aktualna Unia Europejska i w jakim kierunku zmierza. Fragment jego wypowiedzi przedrukował tygodnik „Sieci”.
Eurocentralizacja
Zdaniem Jacka Saryusza-Wolskiego aktualnie w Unii Europejskiej nie mamy do czynienia z federalizacją, co próbuje się wmówić publice, a z centralizacją. Jej przejawem jest „proces kroczącego zawłaszczania i uzurpacji kompetencji przez instytucje unijne”. Jak zauważa eurodeputowany: „w przypadku federalizacji, gdzie części składowe są równoprawne czy prawie równoprawne, system opiera się na równowadze – tak funkcjonuje to np. w systemie szwajcarskich kantonów, amerykańskich stanów czy niemieckich landów. Z kolei scentralizowane oligarchiczne superpaństwo (czyli jedni rządzą, a drudzy są rządzeni – hegemon i peryferie) opiera się na głębokich nierównościach oraz na logice siły i przymusu”.
Miękki bolszewizm
Saryusz-Wolski zwraca uwagę, że w Unii Europejskiej brakuje „odpowiednich środków kontroli i równowagi. (…) Nie funkcjonują mechanizmy, które mogłyby skutecznie bronić interesów mniejszych i średnich państw. Zamiast tego mamy do czynienia z tendencją do kreowania wewnątrzunijnego koncertu mocarstw, swoistego unijnego dyrektoriatu, który opiera się na zmowie dużych państw i ich akolitów oraz wykluczeniu pozostałych”. Co więcej, w tle tej dominacji „powstały sprzyjające warunki dla nieuczciwych praktyk i nieprawidłowości, takich jak korupcja, konflikty interesów, handel wpływami, płatna protekcja, uzurpacja kompetencji”.
W swojej wypowiedzi europoseł podkreślił, że w Unii Europejskiej nie tylko nie ma typowej opozycji politycznej, ale nawet nie ma przyzwolenia na istnienie takowej. To przekłada się na prowadzenie polityki izolowania, wykluczania i wyłączania „z procesu decyzyjnego tych sił politycznych, partii czy grup, z którymi nie zgadza się polityczny główny nurt”. To autor nazwał „miękkim bolszewizmem”.
Źródło: „Sieci”