Mimo wprowadzenia zakazu handlu w niedziele, który miał pomóc małym sklepom konkurować z dużymi marketami, od kilku lat liczba placówek detalicznych w naszym kraju systematycznie spada. „Rzeczpospolita” podała, że od 2015 roku zamknięto niemal co dziesiąty sklep spożywczy.
Przytaczane przez „Rzeczpospolitą” szacunki firmy Dun & Bradstreet pokazują, że tylko w ciągu ostatnich sześciu miesięcy liczba sklepów detalicznych spadła o prawie 2 tys. placówek. Pod koniec czerwca funkcjonowało w Polsce niewiele ponad 370 tys. sklepów.
Poważnym problemem dla istnienia małych sklepów jest inflacja. Przez rosnące ceny i wzrost kosztów działalności sklepy takie nie są w stanie oferować atrakcyjnych cen, które mogłyby konkurować z cenami w marketach. Największe problemy mają sklepy rybne, księgarnie oraz sklepy obuwnicze. Te ostatnie muszą dodatkowo konkurować ze sklepami internetowymi, które mają niższe koszty działalności.
Duże sieci handlowe często korzystają z ekonomii skali, co oznacza, że mogą negocjować niższe ceny u dostawców na podstawie większych wolumenów zakupów. Ponadto duże sieci mają często bardziej rozbudowane systemy logistyczne i infrastrukturę, co może wpływać na efektywność i koszty funkcjonowania. Małe sklepy, stragany i bazary mogą mieć trudności w konkurowaniu cenami z dużymi sieciami handlowymi
– wyjaśniła w „Rzeczpospolitej” Julita Pryzmont z Hiper-Com Poland.
Według analizy Dun & Bradstreet ze wszystkich zawieszonych w 2022 roku działalności gospodarczych w Polsce aż 80 proc. stanowiły sklepy. Niewykluczone, że w 2023 roku łącznie działalność zawiesi niemal 10 tys. sklepów, czyli o prawie 100 proc. więcej niż rok temu.
Źródło: Rzeczpospolita