fbpx
piątek, 13 września, 2024
Strona głównaFelietonSmarujemy tłuste połcie?

Smarujemy tłuste połcie?

Z ponad 40 mln hektarów, które wcześniej pozostawały w rękach ukraińskiego państwa, obecnie pozostało ok. 759 tys. hektarów. Reszta została sprywatyzowana w ten sposób, że oligarchowie za bezcen skupowali albo przejmowali za długi 2-hektarowe działki, które obywatele otrzymywali w ramach tzw. darmowej prywatyzacji. W ten sposób powstały latyfundia, których obszary liczone są w setki tysięcy hektarów – pisze w najnowszym felietonie Stanisław Michalkiewicz.

Od niepamiętnych czasów handel, wszystko jedno czym, uchodził za zyskowny. I słusznie, bo transakcja handlowa tylko wtedy dochodzi do skutku, gdy obydwie strony mają subiektywne poczucie korzyści. Jeśli na przykład idę do sklepu z butami, żeby kupić buty za 300 zł, to dla mnie para butów przedstawia wartość wyższą niż 300 zł – bo w przeciwnym razie bym się nie zamienił. Dla właściciela sklepu – odwrotnie – 300 zł ma wartość wyższą niż para butów – bo w przeciwnym razie też by się nie zamienił. Jeśli tedy dochodzi do transakcji, to chociaż nie wiemy dokładnie, kto i ile na tym skorzystał, to ważne jest co innego – że mianowicie obydwie strony mają subiektywne poczucie korzyści.

I nie jest to chyba iluzja, bo – jak wiadomo – ludzie, miasta i państwa bogaciły się na handlu. Weźmy taką Fenicję, która dzięki handlowi urosła w potęgę. Nie wszystkim co prawda trafiało to do przekonania, zwłaszcza za komuny, kiedy to handel ideologicznie przegrywał z przemysłem, zwłaszcza ciężkim. Świadczy o tym choćby anegdotka, jak to pewien uczeń opowiadał, że na lekcji historii nauczycielka mówiła uczniom, że Fenicjanie robili szkło z piasku. – To nie jej wina – usprawiedliwiał ją przed słuchaczami. – Ona tak musi, bo inaczej wywaliliby ją z pracy.

O tym, jak handel potrafi dać potężny impuls rozwojowy gospodarce, świadczy przykład Japonii. W połowie wieku XIX była ona rodzajem światowego skansenu, aż w roku 1854 amerykański komandor Perry pod groźbą armat wymusił na Japonii nawiązanie kontaktów handlowych ze światem. Japończycy odczuli to jako upokorzenie, ale dzięki temu w ciągu zaledwie 50 lat potrafili z zacofanej Japonii uczynić rozwinięte państwo uprzemysłowione, które w roku 1905 rozgromiło jedno z europejskich mocarstw – Rosję.

Nawiasem mówiąc, Stanisław Lem w książce „Doskonała próżnia” zawierającej recenzje z nieistniejących książek, przedstawia sytuację, jak to ludzkość stanęła na krawędzi zagłady. Współpracująca z Pentagonem firma wyprodukowała specyfik przeznaczony do zahamowania eksplozji demograficznej w Trzecim Świecie. Działanie specyfiku polegało na tym, że znosił on wszelkie przyjemne doznania towarzyszące aktowi płciowemu. Sam akt był możliwy, ale wyłącznie jak rodzaj ciężkiej pracy.  I stało się, że – czy to wskutek sabotażu, czy wskutek wypadku – fabryka wraz z magazynami zawierającymi ogromne ilości specyfiku wyleciała w powietrze, zakażając atmosferę i wody płynące. Nie trzeba było długo czekać, aż ludzkość stanęła na krawędzi zagłady i tylko – jak pisze Lem – „wyjątkowo karny naród japoński, zacisnąwszy zęby…” – i tak dalej. Ta katastrofa miała nie tylko następstwa w zakresie demografii, ale poczyniła jeszcze większe spustoszenia w kulturze, skąd zupełnie zniknął pierwiastek erotyczny i dopiero po pewnym czasie jego miejsce zajęła gastronomia. Wytworzyły się zupełnie nowe obyczaje i na przykład jedzenie gruszek na klęczkach uchodziło za wyjątkowo nieprzyzwoite. Pojawiła się jednak sekta zboczeńców-klęczycieli, którzy rozpoczęli nieustępliwą walkę o równouprawnienie – i tak dalej.

Jak wiadomo, jednym ze skutków wojny, jaką na Ukrainie USA i NATO prowadzi z Rosją do ostatniego Ukraińca, było zablokowanie eksportu ukraińskiego zboża i oleju słonecznikowego. Ukraina utraciła bowiem większość czarnomorskich portów, a Odessa nie tylko została zaminowana w obawie przed Rosjanami, ale też zablokowana od strony morza przez rosyjską flotę. I dopiero na skutek porozumienia między Rosją, Turcją i ONZ eksport ukraiński został odblokowany. Prowadzony on jest nie tylko z Odessy, ale również z rumuńskiego portu w Konstancy, a także w polskich portów bałtyckich, dokąd ukraińskie zboże – podobnie jak do Konstancy – dociera drogą lądową. Wydawałoby się, że – jak na sytuację wojenną – wszystko jest w jak najlepszym porządku – ale ostatnio odbyła się w Kijowie narada poświęcona zwiększeniu ukraińskiego eksportu, po której uczestniczący w niej pan premier Mateusz Morawiecki pochwalił się, że w imieniu Polski przekazał stronie ukraińskiej na ten cel 20 mln dolarów, czyli około 100 mln zł. Ani to dużo, ani mało, zwłaszcza gdy porównamy z tą kwotą wartość dotychczasowej pomocy Polski dla Ukrainy, która do tej pory musiała już dobrze przekroczyć równowartość 1 proc. PKB, co w przeliczeniu  na liczby bezwzględne wynosi 26 lub nawet 27 mld zł – ale nie o to w tej chwili chodzi, tylko o to, z jakiego to mianowicie tytułu. Pan premier nie wspomniał ani słowem, że te 20 mln dolarów to pożyczka dla Ukrainy, a skoro tak, to może nie jest to żadna pożyczka tylko zwyczajnie – darowizna? Ale na tym nie koniec zagadki – bo jeśli nawet darowizna, to na jaki cel? Niby cel ten jest znany – zwiększenie eksportu ukraińskiego zboża i innych produktów żywnościowych, zwłaszcza do krajów Afryki Północnej. No dobrze – ale ten ukraiński eksport do wspomnianych krajów chyba nie jest darmowy, to znaczy – że te kraje za dostawy ukraińskiego zboża ukraińskim eksporterom płacą? A skoro Ukraina im je sprzedaje, a chciałaby sprzedawać jeszcze więcej, to chyba na tym zarabia, jak zresztą każdy na handlu? W takim razie na jaki cel Polska przekazała Ukrainie 20 mln dolarów? Pan premier Morawiecki mógł nam przecież to szczerze i otwarcie powiedzieć – a jednak nie powiedział, co oczywiście sprawia, że jesteśmy skazani na domysły.

Być może w tym wszystkim nie ma żadnych „wstydliwych zakątków”, chociaż oczywiście mogą być, podobnie jak w anegdotce o stojących naprzeciwko siebie dwóch klasztorach: męskim i żeńskim. Nie ma w tym nic złego – ale może być. Spróbujmy tedy sprawdzić, jak wyglądają na Ukrainie stosunki własnościowe w rolnictwie. Coś może być na rzeczy, bo źródła ukraińskie, co prawda jeszcze dwa lata temu, a więc przed rosyjską inwazją, donosiły o gigantycznej grabieży państwowych gruntów rolniczych, która nasiliła się zwłaszcza po Majdanie. Według tych źródeł, z ponad 40 mln hektarów, które wcześniej pozostawały w rękach państwa, obecnie pozostało ok. 759 tys. hektarów. Reszta została sprywatyzowana w ten sposób, że oligarchowie za bezcen skupowali albo przejmowali za długi 2-hektarowe działki, które obywatele otrzymywali w ramach tzw. darmowej prywatyzacji. W ten sposób powstały latyfundia, których obszary liczone są w setki tysięcy hektarów. Największym posiadaczem ziemskim na Ukrainie jest należąca do obywatela Ukrainy firma Kernel, zarejestrowana w Luksemburgu (ponad pół miliona hektarów), następnie UkrLandFarming (570 tys. ha), amerykańska NCH Capital (430 tys. ha), Astarta (250 tys. ha) oraz kilka firm z Arabii Saudyjskiej mających od 195 do 120 tys. hektarów. To są najwięksi gracze, poza którymi są też mniejsi – oczywiście jak na tamtejsze stosunki. Nietrudno się domyślić, że to ci latyfundyści są największymi eksporterami ukraińskich produktów rolniczych i że tak naprawdę  to tym ofiarom wojny Polska dała 20 mln dolarów – oczywiście za pośrednictwem  tamtejszego rządu.

Stanisław Michalkiewicz

Stanisław Michalkiewicz
Stanisław Michalkiewicz
Jeden z najlepszych współczesnych polskich publicystów, przez wielu czytelników uznawany za „najostrzejsze pióro III RP”. Prawnik, nauczyciel akademicki, a swego czasu również polityk. Współzałożyciel i w latach 1997–1999 prezes Unii Polityki Realnej. Jego blog wygrał wyróżnienie Blog Bloggerów w konkursie Blog Roku 2008 organizowanym przez onet.pl. Autor kilkudziesięciu pozycji książkowych, niezwykle popularnego kanału na YT oraz kilku wywiadów-rzek. Współpracował z kilkudziesięcioma tytułami prasowymi, kilkoma rozgłośniami radiowymi i stacjami TV.

INNE Z TEJ KATEGORII

Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal

Z pewnością zgodzimy się wszyscy, że najbardziej nieakceptowalną i wywołującą oburzenie formą działania każdej władzy, niezależnie od ustroju, jest działanie w tajemnicy przed własnym obywatelem. Nawet jeżeli nosi cechy legalności. A jednak decydentom i tak udaje się ukryć przed społeczeństwem zdecydowaną większość trudnych i nieakceptowanych działań, dzięki wypracowanemu przez wieki mechanizmowi.
5 MIN CZYTANIA

Legia jest dobra na wszystko!

No to mamy chyba „początek początku”. Dotychczas tylko się mówiło o wysłaniu wojsk NATO na Ukrainę, ale teraz Francja uderzyła – jak mówi poeta – „w czynów stal”, to znaczy wysłała do Doniecka 100 żołnierzy Legii Cudzoziemskiej. Muszę się pochwalić, że najwyraźniej prezydent Macron jakimści sposobem słucha moich życzliwych rad, bo nie dalej, jak kilka miesięcy temu, w nagraniu dla portalu „Niezależny Lublin”, dokładnie to mu doradzałem – żeby mianowicie, skoro nie może już wytrzymać, wysłał na Ukrainę kontyngent Legii Cudzoziemskiej.
5 MIN CZYTANIA

Rozzłościć się na śmierć

Nie spędziłem majówki przed komputerem i w Internecie. Ale po powrocie do codzienności tym bardziej widzę, że Internet stał się miejscem, gdzie po prostu nie można odpocząć.
6 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Legia jest dobra na wszystko!

No to mamy chyba „początek początku”. Dotychczas tylko się mówiło o wysłaniu wojsk NATO na Ukrainę, ale teraz Francja uderzyła – jak mówi poeta – „w czynów stal”, to znaczy wysłała do Doniecka 100 żołnierzy Legii Cudzoziemskiej. Muszę się pochwalić, że najwyraźniej prezydent Macron jakimści sposobem słucha moich życzliwych rad, bo nie dalej, jak kilka miesięcy temu, w nagraniu dla portalu „Niezależny Lublin”, dokładnie to mu doradzałem – żeby mianowicie, skoro nie może już wytrzymać, wysłał na Ukrainę kontyngent Legii Cudzoziemskiej.
5 MIN CZYTANIA

Tak to Pan Bóg sprytnie wykorzystał prawo podaży i popytu

„Towarzyszu z Kanady, który zbożem palisz. To nieprawda, że mąki nikomu nie trzeba. Łopatą ziarna ty mnie od głodu ocalisz. Daj chleba!” – pisał dawno temu Antoni Słonimski w wierszu „Palenie zboża” . Chodziło o to, że zdarzyło się wtedy, iż gwoli podtrzymania cen na pszenicę, podobnie jak na kawę i bawełnę, w Kanadzie palono zboże, w Brazylii topiono w morzu kawę, a w południowych stanach Ameryki palono bawełnę.
5 MIN CZYTANIA

Sztuczna inteligencja w działaniu

Ostatnio coraz częściej mówi się o sztucznej inteligencji i to przeważnie w tonie nader optymistycznym – że rozwiąże ona, jeśli nawet nie wszystkie, to w każdym razie większość problemów, z którymi się borykamy. Tylko niektórzy zaczynają się martwić, co wtedy stanie się z ludźmi, bo skoro sztuczna inteligencja wszystko zrobi, to czy przypadkiem ludzie nie staną się zbędni?
5 MIN CZYTANIA