fbpx
piątek, 19 kwietnia, 2024
Strona głównaFelietonSpacery pod elektronicznym nadzorem

Spacery pod elektronicznym nadzorem

Nowa aplikacja informatyczna ma śledzić spacery Angielek. Jeśli wyruszająca z domu kobieta nie dotrze na czas do celu, system wyśle automatyczne powiadomienie do kontaktów alarmowych. Wystarczy, że w smartfonie będzie uaktywniona funkcja monitoringu. Brytyjski rząd, współpracując z wiodącym na rynku telekomem, chce w ten sposób zapewnić bezpieczeństwo paniom.

W marcu tego roku Sarah Everard, 33-letnia dyrektor ds. marketingu jednej z londyńskich korporacji, została uprowadzona, brutalnie zgwałcona i zabita. Jak się okazało – przez funkcjonariusza policji. Został on skazany za morderstwo oraz za inne przestępstwa na dożywocie, bez możliwości zwolnienia warunkowego, a media zainicjowały ogólnokrajową debatę na temat bezpieczeństwa.

Sześć miesięcy później 28-letnia nauczycielka szkoły podstawowej Sabina Nessa została napadnięta i zamordowana, gdy przechodziła przez park w południowym Londynie. Debata o bezpieczeństwie odżyła na nowo.

Nie bójcie się, będziecie bezpieczni

Do ogólnonarodowej dyskusji włączył się Philip Jansen, dyrektor generalny brytyjskiego lidera telekomunikacyjnego BT Group (dawniej British Telecom). Zaproponował wdrożenie nowej usługi „odprowadź mnie do domu”. W liście do ministra Priti Patela, sekretarza spraw wewnętrznych UK (odpowiednik naszego ministra spraw wewnętrznych i administracji) napisał między innymi: „nie jestem politykiem, nie mogę zmienić społeczeństwa, ale jeśli mogę wykorzystać innowacyjną technologię do poprawy bezpieczeństwa osobistego, jestem zdeterminowany, by to zrobić” .

Nowy pomysł na usługę informatyczną, mającą zwiększać bezpieczeństwo na ulicy, pojawił się już na początku publicznej debaty, jaka wywiązała się po zabójstwie dwóch młodych kobiet. Zdarzenia te miały wyjątkowo dramatyczny przebieg, bo kobiety te stały się celem ataków znajdując się już bardzo blisko swoich domów.

Ministerstwo popiera pomysł telekomu

Brytyjskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych potwierdziło, że minister Priti Patel otrzymał list i odpowie „we właściwym czasie”. Już jednak wiadomo, że popiera on wdrożenie nowego rozwiązania IT oferującego usługę śledzenia, mającego – w założeniu – chronić samotnych spacerowiczów. Patel musiał wiedzieć o tym pomyśle sporo wcześniej. Dobrze się o nim wyrażał, choćby w wywiadzie udzielonym gazecie „Daily Mail”: „Ta nowa linia telefoniczna jest dokładnie tym rodzajem innowacyjnego programu, który dobrze byłoby rozpocząć tak szybko, jak to tylko możliwe. (…) Teraz przyglądam się temu z moim zespołem i współpracuję z BT” – stwierdził.

Usługa „odprowadź mnie do domu” ma zostać uruchomiona już przed tegorocznymi świętami Bożego Narodzenia. Będzie uzupełnieniem istniejącego od dawna ogólnokrajowego numeru alarmowego w Wielkiej Brytanii. BT Group administruje brytyjskim numerem alarmowym 999 od osiemdziesięciu czterech lat, dokonując cyklicznych aktualizacji zarządzającego nim systemu. Rzecz jasna aplikacja „odprowadź mnie do domu”, chociaż dedykowana kobietom, nie jest dla kobiet zastrzeżona.

Co się stanie z „samotnym przechodniem”?

Bezpieczeństwo i zdrowie to najlepszy powód, a czasem pretekst, do wprowadzania przez rządy rygorystycznych regulacji oraz wzmożenia nadzoru nad obywatelami. Zazwyczaj stoją za tym argumenty łatwo zdobywające społeczne uznanie. Czy jednak nowe rozwiązania, oparte obecnie na innowacjach technologicznych, nie będą przez rządzących wykorzystywane w innych, już nie tak szczytnych, celach?

A propos nowego, brytyjskiego systemu monitoringu – narzuca się wspomnienie opowiadania napisanego jeszcze w 1951 roku przez popularnego do dziś pisarza science-fiction Raya Bradbury’ego pt. „The Pedestrian”. Na polski przetłumaczono tytuł jako „Samotny przechodzień” (opowiadanie można odnaleźć w tomiku „K jak Kosmos”). W tamtych czasach nowe technologie – takie, z jakimi mamy do czynienia dziś – można było tylko wymyślać, najwyżej „wymarzać”. Śledzeniem zajmowali się prywatni detektywi albo po prostu policja. Historia opowiedziana przez Bradbury’ego jest prosta: mężczyzna wychodzi późnym wieczorem na spacer i wędruje całkiem pustymi ulicami w poszukiwaniu wewnętrznego spokoju, rozgwieżdżonego nieba, a może i czegoś więcej. Wędruje zupełnie sam. W tym dystopijnym świecie wieczorami wszyscy siedzą „bezpieczni” w domach przy TV albo już śpią.

Mężczyzna nie wie, że jego śladem cały czas podąża policja. Wreszcie funkcjonariusze interweniują. – Po co pan tak chodzi? – dopytują. Bo nie spaceruje się po mieście w nocy, po prostu tego nikt nie robi. Gdy mężczyzna plącze się w odpowiedziach i nie umie racjonalnie wytłumaczyć powodów stojących za nocnym spacerem, zostaje zapakowany do radiowozu i odwieziony do… zakładu psychiatrycznego.

Robert Azembski
Robert Azembski
Dziennikarz z ponad 30-letnim doświadczeniem; pracował m.in. w „Rzeczpospolitej”, „Wprost” , „Gazecie Bankowej” oraz wielu innych tytułach prasowych i internetowych traktujących o gospodarce, finansach i ekonomii. Chociaż specjalizuje się w finansach, w tym w bankowości, ubezpieczeniach i rynku inwestycyjnym, nieobce są mu problemy przedsiębiorców, przede wszystkim z sektora MŚP. Na łamach magazynu „Forum Polskiej Gospodarki” oraz serwisu FPG24.PL najwięcej miejsca poświęca szeroko pojętej tematyce przedsiębiorczości. W swoich analizach, raportach i recenzjach odnosi się też do zagadnień szerszych – ekonomicznych i gospodarczych uwarunkowań działalności firm.

INNE Z TEJ KATEGORII

Markowanie polityki

Nie jest łatwo osiągnąć sukces, nie tylko w polityce, ale nawet w życiu. Bardzo często trzeba postępować niekonwencjonalnie, co w dawnych czasach nazywało się postępowaniem wbrew sumieniu. Dzisiaj już tak nie jest, bo dzisiaj, dzięki badaniom antropologicznym, już wiemy, że jak człowiek politykuje, to jego sumienie też politykuje, więc można mówić tylko o postępowaniu niekonwencjonalnym, a nie jakichś kompromisach z sumieniami.
5 MIN CZYTANIA

Kot w wózku. Nie mam z tym problemu, chyba że chodzi o politykę

Wyścig o ważny urząd nie powinien być wyścigiem obklejonych hasłami reklamowymi promocyjnych wózków. To przystoi w sklepie – też dlatego, że konsument i wyborca to dwie różne role.
5 MIN CZYTANIA

Etapy rozwoju Unii

Niektórzy zarzucają mi, że bez powodu nienawidzę Unii Europejskiej. Albo uważają, że nawet jeśli mam jakiś powód, to nie mam racji, bo przecież Unia jest taka wspaniała i chce wyłącznie naszego dobrobytu. To kompletna nieprawda.
5 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Jak ożywić martwy parkiet nad Wisłą?

Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie nie służy tak naprawdę ani inwestycjom indywidulanym, ani małym i średniej wielkości firmom. Tym pierwszym w założeniu miała dawać okazje do zysków, dla tych drugich zaś być miejscem pozyskiwania kapitału na rozwój. Tymczasem uciekają z niej zarówni mali, jak duzi.
4 MIN CZYTANIA

Jesteś „pod wpływem”? Nie ruszysz autem

Amerykańska Krajowa Administracja ds. Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego (NHTSA) chce wykonać zalecenie Kongresu, by wszystkie nowe auta miały zainstalowaną technologię uniemożliwiającą prowadzenie pod wpływem alkoholu.
< 1 MIN CZYTANIA

Obojętnie, co zrobimy, klimat i tak będzie się zmieniał

Nawet zupełne zaprzestanie emisji CO2 pochodzącego z przemysłu nie wpłynie na zatrzymanie zmian klimatu na Ziemi – przekonuje w zamieszczonym we „Wprost” artykule pt. „Klimat a Człowiek” prof. dr hab. inż. Piotr Wolański, przewodniczący Komitetu Badań Kosmicznych i Satelitarnych PAN.
4 MIN CZYTANIA