fbpx
wtorek, 19 marca, 2024
Strona głównaFelietonSzkodliwy dochód gwarantowany, czyli jak zdemolować rynek pracy

Szkodliwy dochód gwarantowany, czyli jak zdemolować rynek pracy

Bezwarunkowy dochód gwarantowany to pomysł, zgodnie z którym od momentu osiągnięcia pełnoletniości każdy – niezależnie, czy jest bogaty, czy biedny, czy pracuje, czy nie, bez względu na status, płeć i wiek – co miesiąc otrzymuje od państwa (czyli de facto od pracujących podatników) określoną sumę pieniędzy. Kwota ta ma gwarantować zaspokajanie podstawowych, biologicznych i społecznych potrzeb człowieka. A mówiąc wprost, to przekształcenie ludzi wolnych i odpowiedzialnych w uzależnionych od państwa niewolników ekonomicznych i mentalnych.

Eksperci Polskiego Instytutu Ekonomicznego w raporcie „Bezwarunkowy Dochód Podstawowy. Nowy pomysł na państwo opiekuńcze” wskazują na wyzwania, przed jakimi stoi społeczeństwo: „luki w dostępie do świadczeń socjalnych związane z pracą na podstawie tzw. elastycznych form zatrudnienia, niska trwałość zatrudnienia związana ze zmieniającym się zapotrzebowaniem na kwalifikacje pracowników, a także związana z tym konieczność zmiany lub podnoszenia kwalifikacji w cyklu trwania życia jednostki. Dochód podstawowy miałby odpowiadać na te wyzwania i ewentualne luki obecnie funkcjonującego systemu zabezpieczeń i pomocy społecznej poprzez zapewnienie wypłaty świadczenia każdej osobie bez konieczności wykazywania faktu spełnienia jakichkolwiek warunków”.

Pierwsze próby wprowadzenia dochodu gwarantowanego

Michał Kobosko, przewodniczący partii Polska 2050 Szymona Hołowni, stwierdził, że „należy bardzo poważnie rozważyć wprowadzenie dochodu gwarantowanego na poziomie pensji minimalnej”. Jego zdaniem „taki dochód gwarantowany z jednej strony dawałby pieniądze na przeżycie, z drugiej strony w pewien sposób inspirowałby, zachęcałby do szukania dodatkowych możliwości pracy i znalezienia płacy”.

Nie jest to pomysł nowy. Różne wersje dochodu gwarantowanego proponowali Thomas Paine, Bertrand Russell, Martin Luter King czy Andrew Yang. Zwolennikami dochodu gwarantowanego są też m.in. Elon Musk, Mark Zuckerberg i Richard Branson.

Już za prezydentury Richarda Nixona próbowano w USA tę ideę wcielić w życie. Eksperymenty z dochodem gwarantowanym przeprowadzano na ograniczonym obszarze lub wśród wąskiego kręgu osób także w Kanadzie, Indiach, Kenii, Finlandii, Danii, Hiszpanii czy Holandii. W 2020 r. wniosek do Komisji Europejskiej złożyła europejska inicjatywa obywatelska, która wezwała ten unijny urząd do przedstawienia propozycji bezwarunkowego dochodu podstawowego w całej Wspólnocie. Z kolei w Niemczech 1 czerwca br. uruchomiono eksperyment, w ramach którego 122 osoby przez trzy lata będą otrzymywać 1200 euro miesięcznie. Dla odmiany w Szwajcarii w 2016 r. 77 proc. głosujących w referendum odrzuciło wprowadzenie bezwarunkowego dochodu podstawowego o niebagatelnej wysokości 2,5 tys. CHF (aktualnie to ok. 10,5 tys. zł) miesięcznie.

Skutki programu

Pojawia się zasadnicze pytanie: skąd państwo ma wziąć te dodatkowe pieniądze? A są to gigantyczne kwoty! Gdyby dochód gwarantowany objął całą dorosłą populację Polski (ok. 31 mln osób) i przyjmując proponowaną przez Koboskę kwotę płacy minimalnej (w tym roku 2062 zł netto), mówimy o sumie 767 mld zł w skali roku. To kwota rzędu 33 proc. PKB i niemal sięgająca wszystkim rocznym wydatkom publicznym Polski!

Nie licząc opcji militarnej, jest pięć możliwości, skąd można pozyskać tak wielkie pieniądze. Po pierwsze, z dodatkowych lub radykalnie podniesionych podatków. Po drugie, z zaciągnięcia przez państwo nowych olbrzymich długów. Oba rozwiązania oznaczałyby ograniczenie wzrostu gospodarczego. Po trzecie, z wielkiego dodruku pieniądza, którego skutkiem byłaby wysoka inflacja prowadząca do obniżenia wysokości realnych świadczeń i ogólnej biedy. Po czwarte, z radykalnego obniżenia aktualnych wydatków państwa w innych dziedzinach. Jednak żadna z tych opcji pojedynczo nie byłaby w stanie wygenerować tak wielkich kwot. Dlatego jedynym rozwiązaniem byłby – po piąte – miks wszystkich tych czterech opcji w jakichś proporcjach. Poza czwartym każde rozwiązanie jest złe, bo oznacza odbieranie ludziom siłą dodatkowych pieniędzy. Natomiast opcja czwarta, która miałaby same pozytywne skutki, jest niemożliwa do przeprowadzenia z politycznego punktu widzenia.

Niestety, dochód gwarantowany niósłby ze sobą cały szereg innych negatywnych skutków, na jeden z nich od lat zwraca uwagę poseł Konfederacji Janusz Korwin-Mikke. Zasiłki dla bezrobotnych powodują wzrost poziomu bezrobocia, bo zmniejszają zachętę do pracy. Z tego punktu widzenia dochód gwarantowany byłby jeszcze gorszy. Oznaczałby zdemolowanie rynku pracy.

Darmowe pieniądze, za które da się wyżyć, zniechęcą do aktywności, do kształcenia się, do pracy zawodowej, do nabywania nowych umiejętności, do rozwoju intelektualnego, do rozwoju firmy – bo po co się wysilać, skoro i tak dostanę kasę za nicnierobienie? Z dotychczasowych eksperymentów wynika, że z pracy w większym stopniu rezygnowały zwłaszcza kobiety i młodzież. To z kolei również spowolniłoby wzrost gospodarczy.

Pomijając fakt, że część społeczeństwa w ogóle odejdzie z pracy (według sondażu przywołanego w raporcie PTE tylko 22 proc. respondentów uznało, że inne osoby kontynuowałyby pracę zarobkową, gdyby przysługiwało im takie świadczenie), pojawi się większa presja na wzrost wynagrodzeń, bo pracodawcom będzie brakowało pracowników, ponieważ mając dochód gwarantowany, mało kto będzie chciał pracować za stawkę tylko trochę wyższą, skoro może się utrzymać w ogóle bez pracy. W efekcie wynagrodzenia będą musiały znacznie wzrosnąć, by zatrzymać pracowników na ich stanowiskach. Koszty funkcjonowania firm pójdą znacznie do góry. To z kolei spowoduje, że gospodarka, gdzie wprowadzono dochód podstawowy, stanie się mniej konkurencyjna na rynku międzynarodowym.

Państwowy niewolnik

Jest jeszcze aspekt etyczny. Dochód podstawowy to demoralizowanie ludzi. Danie wolności od ubóstwa i od pracy w postaci dochodu gwarantowanego oznacza, że tym samym ludziom odbiera się tę prawdziwą wolność i odpowiedzialność za siebie, dla której w ogóle warto żyć: wolność decydowania o sobie i o swoim życiu.

„Idea BDP sprowadza się do zerwania związku pomiędzy dochodem a pracą, czyli do uwolnienia ludzi z przykrej konieczności zarobkowania. I tutaj właśnie natrafiamy na kilka problemów. Pierwsza kwestia: kto będzie wykonywał potrzebne, aczkolwiek niskopłatne zajęcia, skoro wszyscy będą wyemancypowani z jarzma pracy? Czy w ogóle da się wyeliminować przykrość pracy, czy też jest ona po prostu rzeczywistością doczesnego świata? Czy roboty zaopiekują się naszymi babciami?” – zastanawia się w serwisie obserwatorfinansowy.pl dr Arkadiusz Sieroń, ekspert Instytutu Edukacji Ekonomicznej im. Ludwiga von Misesa.

Abstrahując od kwestii ekonomicznych, dochód gwarantowany to przede wszystkim przekształcenie ludzi wolnych i odpowiedzialnych w uzależnionych od państwa nieodpowiedzialnych niewolników ekonomicznych i mentalnych. W ten sposób politycy i urzędnicy przejęliby kontrolę nad życiem ludzi. Można się domyślać, że wcześniej czy później do tego bezwarunkowego programu inżynierowie społeczni zaczęliby wprowadzać kolejne warunki. Wskazywaliby, na co ludzie mogą, a na co nie mogą wydawać otrzymanych od państwa pieniędzy, jak mają się zachowywać, co mogą robić, a co jest zakazane, a na końcu – jak mają myśleć. Za niestosowanie się do tych „dobrowolnych” zaleceń dochód podstawowy były odbierany na tej samej zasadzie, jak Unia Europejska wstrzymuje wypłatę należnych unijnych dotacji za podważanie nadrzędności ideologii LGBT, co nie ma przecież nic wspólnego z unijnymi funduszami.

Regulacyjne pęta

Dlatego rozwiązaniem nie jest wdrażanie absurdalnych pomysłów w postaci dochodu gwarantowanego, który ma same negatywne konsekwencje, a odciążanie tych, którzy generują dochód, żeby bardziej chciało im się pracować. W tym kontekście przede wszystkim konieczne jest radykalne zredukowanie obciążenia podatkowego i składkowego pracy. Ponadto wzrost wynagrodzeń można uzyskać przez uwolnienie rynku pracy i gospodarki z regulacyjnych pęt (unijnych i krajowych), na czym z pewnością wszyscy by zyskali.

Tomasz Cukiernik
Tomasz Cukiernik
Z wykształcenia prawnik i ekonomista, z wykonywanego zawodu – publicysta i wydawca, a z zamiłowania – podróżnik. Ukończył Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego oraz studia podyplomowe w Akademii Ekonomicznej w Katowicach. Jest autorem książek: Prawicowa koncepcja państwa – doktryna i praktyka (2004) – II wydanie pt. Wolnorynkowa koncepcja państwa (2020), Dziesięć lat w Unii. Bilans członkostwa (2005), Socjalizm według Unii (2017), Witajcie w cyrku (2019), Na antypodach wolności (2020), Michalkiewicz. Biografia (2021) oraz współautorem biografii Korwin. Ojciec polskich wolnościowców (2023) i 15 tomów podróżniczej serii Przez Świat. Aktualnie na stałe współpracuje m.in. z miesięcznikiem „Forum Polskiej Gospodarki” (i z serwisem FPG24.PL) oraz tygodnikiem „Do Rzeczy”.

INNE Z TEJ KATEGORII

Klimatyzm über alles

Tak jak za Polski Ludowej nie było odwrotu od budowy najwyższej formy cywilizacji człowieka, czyli komunistycznej utopii, tak teraz w Unii Europejskiej nie ma odwrotu od ideologii klimatyzmu. Tak samo wtedy, jak i teraz ludzie, którzy się temu sprzeciwiali lub z tego kpili uznawani byli za niespełna rozumu. Wtedy komunizm budowali towarzysze z państwowych przedsiębiorstw, a teraz ze zmianami klimatu walczą menedżerowie i prezesi firm prywatnych.
5 MIN CZYTANIA

Panika klimatystycznych naganiaczy

Obserwuję wzmożoną panikę po stronie klimatystycznych naganiaczy, wciskających nam bajki o wspaniałej, przynoszącej korzyści polityce klimatycznej UE. Przyczyny tej paniki i coraz bardziej agresywnych wpisów w mediach społecznościowych są trojakie.
5 MIN CZYTANIA

Czy jeszcze jesteśmy posiadaczami pieniądza?

Ludzkość od początku istnienia pieniądza traktowała władztwo nad środkiem płatniczym w kategoriach własnościowych. Z perspektywy kształtu systemów podatkowych obecnych czasów, szczególnie tego polskiego, zastanawiam się, czy nie dotknęła nas kolejna cicha rewolucja.
5 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Klimatyzm über alles

Tak jak za Polski Ludowej nie było odwrotu od budowy najwyższej formy cywilizacji człowieka, czyli komunistycznej utopii, tak teraz w Unii Europejskiej nie ma odwrotu od ideologii klimatyzmu. Tak samo wtedy, jak i teraz ludzie, którzy się temu sprzeciwiali lub z tego kpili uznawani byli za niespełna rozumu. Wtedy komunizm budowali towarzysze z państwowych przedsiębiorstw, a teraz ze zmianami klimatu walczą menedżerowie i prezesi firm prywatnych.
5 MIN CZYTANIA

Polska dostała unijną karę za zakupy poza Unią?

Komisja Europejska ogłosiła przyznanie wsparcia finansowego w wysokości 500 mln euro na rzecz firm obronnych, co ma na celu podniesienie ich zdolności do produkcji amunicji artyleryjskiej. Polska dostała grosze.
2 MIN CZYTANIA

Auta też będą miały… paszporty!

W ramach unijnego rozporządzenia Euro 7 każdy pojazd ma docelowo posiadać tzw. ekologiczny paszport, który będzie zawierał informacje o jego efektywności energetycznej (limity emisji zanieczyszczeń, emisje CO₂, zużycie paliwa i energii elektrycznej oraz zasięg elektryczny).
2 MIN CZYTANIA