fbpx
piątek, 19 kwietnia, 2024
Strona głównaHistoriaTak wyglądały początki polskiego Internetu

Tak wyglądały początki polskiego Internetu

Myślę że to multikulturowość zainteresowań jest podstawą znaczących i szybkich rozwiązań skomplikowanych problemów współczesnego społeczeństwa i techniki – mówi twórca pierwszego polskiego Internetu, Andrzej Dembiński.

Rozmawiamy z Andrzejem Dembińskim, naukowcem, wynalazcą i biznesmenem, specjalistą od sztucznej inteligencji, optymalizacji tworzenia i wykorzystywania regionalnych i krajowych systemów informacyjnych oraz zarządzania dużymi organizacjami gospodarczymi w trybie online.

Na łamach „Forum Polskiej Gospodarki” cyklicznie opisujemy polskich wynalazców, którzy nierzadko byli także gorącymi patriotami. Pana również zalicza się do grona polskich wynalazców, choć chyba mało znanych w Polsce.

Na politechnice zostałem mianowany adiunktem, ale niedługo potem, bez żadnej wcześniejszej rozmowy ani formalnego wypowiedzenia, zostałem wyrzucony i skreślony z listy płac, gdyż „nie gwarantowałem wychowania studentów i przyszłych kadr w duchu socjalistycznym”. Wcześniej, po studiach doktoranckich, zająłem się w Instytucie Elektroniki Medycznej nieliniową modelizacją i cyfrowymi algorytmami zachowania i reagowania biochemizmu krwi ludzkiej w czasie operacji kardiochirurgicznych na otwartym sercu, z zastosowaniem sztucznego krążenia pozaustrojowego i z wykorzystaniem do procesów pomiaru i sterowania parametrami krwi pacjentów pierwszego polskiego minikomputera MK2902. Był to wynalazek Jacka Karpińskiego, z którym współpracowałem. Udowodniłem swoimi badaniami, którymi zainteresował się prof. Zbigniew Religa, że ten polski wynalazek ma praktyczne zastosowania m.in. w ratowaniu ludzkiego życia i jest ważną podstawą do masowej budowy i zastosowania polskich minikomputerów w gospodarce i przemyśle.

Niestety, to był początek końca mojej kariery naukowej w PRL. Jacka Karpińskiego również. Partia zdecydowała o całkowitej blokadzie rozwoju tych minikomputerów w Polsce, ponieważ ten rozwój był niezgodny z planami Moskwy i RWPG. W tym czasie Jacek Karpiński, zakupując części w Londynie, zbudował sam, bez żadnej pomocy państwa, działający i z sukcesem zastosowany w moich badaniach naukowych i klinice kardiochirurgicznej w Zabrzu minikomputer MK 202. Za chwilę jednak został pozbawiony wszelkich możliwości działania i demonstracyjnie założył hodowlę świń. A mnie zakazano kontynuować badania i ostatecznie zwolniono z pracy w Instytucie Elektroniki Medycznej.

Podano powód tego zwolnienia?

Bezpośrednim powodem było zainteresowanie moimi badaniami wyrażone przez Amerykanów i Szwedów oraz zaproszenie mnie do wygłoszenia wykładu na temat wyników badań podczas Pierwszej Światowej Konferencji Zastosowań Elektroniki w Medycynie, w 1976 roku w Sztokholmie. Skonfiskowano mi całą aparaturę, wyniki badań i obliczeń oraz minikomputer z autorskim oprogramowaniem, po czym wyrzucono z pracy. Kilka lat później, w czasie stanu wojennego, wpisano mnie na „Indeks osób niepożądanych w PRL” i zostałem skazany na przymusową emigrację z całą rodziną i pięciorgiem małych dzieci. Zapadła nade mną reżimowa zmowa milczenia. Wymazano mnie z przeszłości, SB zniszczyła moje akta osobowe na politechnice. Trudno, bym w takich warunkach był dziś znany w Polsce.

Czy gdzieś na emigracji mógł pan kontynuować swoją pracę naukową?

Po wygnaniu z Polski współpracowałem z instytutem zajmującym się sztuczną inteligencją i automatycznym tłumaczeniem zagranicznej dokumentacji patentowej na język francuski na uniwersytecie w Grenoble, a następnie na kilku zagranicznych uniwersytetach prowadziłem badania i zaawansowane wykłady z matematyki stosowanej i metod numerycznych, kierowałem departamentem informatyki i organizacji największej francuskiej grupy finansowo-ubezpieczeniowej, a następnie byłem szefem organizacji w firmie ubezpieczeniowej, która po wprowadzeniu moich rozwiązań automatyzacji, modelizacji, sztucznej inteligencji i zarządzania online „bez papieru” stała się po kilku latach największym towarzystwem ubezpieczeniowym we Francji, a potem wiodącym w Europie i na świecie.

Które z pana wynalazków i w jakich państwach zostały wdrożone?

Globalne systemy cyfrowego zarządzania wielkimi organizacjami finansowymi i ubezpieczeniowymi z elementami identyfikacji, optymalizacji i sterowania, z wykorzystaniem sztucznej inteligencji w czasie rzeczywistym oraz rachunku macierzowego zostały wdrożone we Francji, w Belgii i po 1989 roku częściowo w Polsce; do momentu, kiedy zdano sobie sprawę, że uniemożliwiają one prowadzenie gigantycznych przekrętów i zorganizowanego rabunku polskiej gospodarki i majątku narodowego. Zapewniały one w oparciu o wszelkie istniejące ówcześnie w Polsce łącza telekomunikacyjne, a nawet poprzez ręczne centrale telefoniczne z małych miejscowości lub wsi, bezpośredni dostęp do wszystkich ówczesnych informacyjnych baz danych na świecie, do notowań giełdowych np. Giełdy Materiałowej w Rotterdamie, do rejestrów gospodarczych spółek handlowych, do rezerwacji hotelowej, sprzedaży online, giełd pracy, rejestrów patentowych itp.

Z pozytywnym skutkiem były wykorzystywane pilotażowe projekty wdrożeniowe mojej firmy i powołanej przeze mnie Fundacji im. prof. Bronisława Dembińskiego z centralną serwerownią w Warszawie-Miedzeszynie i zapasową w Łodzi wraz z opracowanymi przeze mnie uniwersalnymi mobilnymi terminalami teleinformacyjnymi Unitel. Testowały je: Główny Urząd Statystyczny, Główny Urząd Ceł, Komenda Główna Policji, Wojskowy Poligon w Orzyszu, Urząd Miasta Łodzi, Fundusz Wczasów Pracowniczych, który od 1994 roku przez wiele lat wykorzystywał inteligentne oprogramowanie uczące się oraz produkowane przeze mnie we Francji i w Polsce terminale Unitel do rezerwacji, rozliczeń, sprzedaży i fakturacji w czasie rzeczywistym miejsc wczasowych w swoich 498 pensjonatach i domach wczasowych dla 3,5 mln klientów rocznie.

Mieszka Pan zarówno we Francji, jak i w Polsce. U nas daje się zaobserwować coraz większą świadomość patriotyzmu gospodarczego. A jakie jest podejście Francuzów do tej kwestii?

W Polsce rzeczywiście wzrasta poczucie patriotyzmu gospodarczego i widać coraz większe preferencje do kupowania krajowych produktów oraz wybierania polskich firm do realizacji przedsięwzięć infrastrukturalnych. Ale wymaga to rozsądnych działań informacyjnych, szczególnie w zakresie zamówień na usługi miejskie, gdzie często, jak to ma miejsce w Warszawie, rezygnuje się z obsługi miasta przez lokalne polskie spółki, a wybiera zagraniczne, przeważnie z jednego państwa.

We Francji natomiast zanika pojęcie patriotyzmu gospodarczego. Jeszcze w latach 80. i 90. byłoby nie do pomyślenia, by kadry zarządzające w przemyśle lub w administracji samorządowej i państwowej jeździły samochodami wyprodukowanymi poza Francją. Obecnie to całe towarzystwo kupuje przeważnie niemieckie samochody i nie ma w związku z tym poczucia dyskomfortu. Francja sprzedała Chińczykom lotnisko w Tuluzie obsługujące tamtejsze Centrum Badań Kosmicznych i fabrykę samolotów Airbus, z możliwością nasłuchu całej komunikacji prowadzonej w pobliskim Centrum Badań Kosmicznych w Tuluzie.

Polacy niedawno na własnej skórze odczuli to, że Francuzi dbają o własny rynek – mam na myśli sprawę polskich firm transportowych i pracowników delegowanych.

W tej kwestii polski rząd powinien wykazać więcej energii, wyobraźni, odwagi i determinacji oraz wykorzystać dokumenty założycielskie Unii Europejskiej i przyjęte w nich zasady wolnego, wspólnego europejskiego rynku produktów i usług. Warto było także bardziej energicznie i odważnie zorganizować grupę państw Trójmorza, która wyraźniej wsparłaby Polskę w obronie tych interesów.

Płaci pan podatki w Polsce, czy we Francji?

Podatki zawsze należy płacić w kraju, w którym powstaje wartość dodana produktu i uzyskuje się zyski oraz zatrudnia pracowników. To wynika z szacunku do ludzi i kraju, który daje możliwości rozwojowe i wdrożeniowe dla tworzonych produktów, systemów i usług.

Może pan opisać historię swoich wdrożeń w zakresie najnowszych technologii informacyjnych po powrocie z przymusowej emigracji?

Myślę że mam coś ciekawego do przedstawienia. To pierwszy polski terminal informacyjny Unitel, opracowany przeze mnie na emigracji we Francji, potem produkowany w Polsce i w 1990 roku homologowany przez Ministerstwo Łączności do działania na wszelkich istniejących liniach telekomunikacyjnych w Polsce. Był to zarazem początek budowy „polskiego Internetu”. Najbardziej nowoczesne serwery telematyczne nabyte przeze mnie w USA oraz zakupiona przeze mnie licencja na bazę danych SYBASE w wersji dla nieograniczonej liczby użytkowników już w 1989 roku umożliwiały dostęp przez terminale Unitel oraz z komputerów PC do wszystkich baz danych na świecie, do giełd w trybie online, banków, rozkładów lotów, pociągów, do bazy danych polskiego GUS, do początkującej wtedy sieci światowego Internetu. Opracowana przez ICE moja autorska technologia informacyjna dla Polski i krajów Trójmorza została nagrodzona w 1994 roku w Paryżu kwotą 3 mln franków za zdobycie 1. miejsca w konkursie „Initiative export’94”.

Po pierwszym możliwym powrocie do Polski w 1989 roku realizowałem pilotażowe wdrożenia mojej technologii, serwerów i terminali Unitel w GUS, w policji, dla Urzędu Rady Ministrów, w kilku urzędach miejskich. Powstała wersja we wszystkich językach państw Trójmorza, z pilotażowym wdrożeniem w kilku krajach regionu. Ten opracowany i wdrożony projekt instalacji mojego systemu w wielkich aglomeracjach Europy Środkowo-Wschodniej, który zdobył pierwszą nagrodę w Paryżu, uzyskał ogromną gwarancję holenderskiego banku. Miałem zacząć wdrażać ten projekt w oparciu o centralną serwerownię systemu w Polsce.

Niestety, niedługo potem nastąpiło 11 włamań do mojego mieszkania w Warszawie, cztery nieudane zamachy na moje życia, nocne napady na moje Centrum Krajowego Systemu Informacyjnego w Warszawie-Miedzeszynie, straszna nocna dewastacja przez „nieznanych sprawców” siedemdziesięciu pomieszczeń biurowych, zniszczenie serwerów, 144 komputerów, mebli, biurek, sieci komputerowych, przecinanie przechodzących przez las linii energetycznych zasilających moją centralną serwerownię w prąd. Wszystko przy bezczynności ówczesnej prokuratury.
Myślę, że to ciekawy przykład ograniczania możliwości rozwijania niezależnych polskich rozwiązań we wdrażaniu najnowszych technologii teleinformacyjnych wspierających przyspieszony rozwój kraju z promieniowaniem tej technologii na wszystkie państwa Trójmorza.
Jak Polska, bez zgody służb i potężnych lobby, mogła zapewnić sobie niezależność informacyjną? A sprawny, zbudowany przeze mnie Krajowy System Informacyjny znacznie utrudniał rozkradanie majątku narodowego i niekontrolowane oraz nieopodatkowane wwozy do Polski tysięcy TIR-ów z produktami, cystern z alkoholami, obracanie czekami bez pokrycia. Trzeba więc było się jakoś tego systemu pozbyć.

Wspominał pan o założonej przez siebie Fundacji im. prof. Bronisława Dembińskiego. Proszę opowiedzieć o jej działaniach.

Centrum Edukacyjne tej fundacji zatrudniało międzynarodową ekipę wykładowców w zakresie najnowszych technik systemów informacyjnych i cyfryzacji. W latach 1990-1992 przeszkoliło na miesięcznych stacjonarnych kursach 4989 polskich nauczycieli ze szkół średnich, nadając im uznawane przez Ministerstwo Edukacji Narodowej uprawnienia do szkolenia młodzieży w zakresie wdrożeń i zastosowań informatyki oraz 5 tysięcy pracowników banków, urzędów miejskich, organizacji handlowych, struktur samorządowych, organizacji handlowych, twórców przedsiębiorstw, polskich organizacji kresowych z Litwy, Białorusi, Ukrainy, Kazachstanu i Zaolzia.
W 1990 roku fundacja wyposażyła w komputery, terminale Unitel, oprogramowanie i wyposażenie pracowni informatycznych powstający w Wilnie odtwarzany polski uniwersytet oraz 16 szkół polskich na Zaolziu. W porozumieniu z Ministerstwem Edukacji Narodowej Fundacja im. prof. Bronisława Dembińskiego dostarczyła, wyposażyła i uruchomiła w 1990 roku 1250 edukacyjnych pracowni informatycznych, instalując w nich najnowsze komputery pod marką ICE produkowanych w mojej firmie w Paryżu. Instalacje te miały miejsce w szkołach średnich i technikach w większości polskich miast.

 

Prezydent Francji Nicolas Sarkozy z wizytą u Andrzeja Dembińskiego w jego paryskim mieszkaniu. (Fot. archiwum prywatne)

 

 

 

Jarosław Mańka
Jarosław Mańka
Dziennikarz, reżyser, scenarzysta i producent, autor kilkunastu filmów dokumentalnych i reportaży (kilka z nich nagrodzonych). Absolwent historii na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pasjonat podróży i tajemnic historii. Propagator patriotyzmu gospodarczego. Współpracownik magazynu „Nasza Historia”.

INNE Z TEJ KATEGORII

1058. rocznica Chrztu Polski i… Narodowy Marsz Życia

14 kwietnia 966 r. książę Mieszko I przyjął chrzest, który stał się początkiem naszej państwowości. W dniu kolejnej rocznicy tego wydarzenia odbył się w Warszawie Narodowy Marsz Życia pod hasłem „Niech żyje Polska” .
4 MIN CZYTANIA

Mistrz inżynierii mostowej i wielki polski filantrop

W tym roku mija 160 lat od otwarcia pierwszego warszawskiego stalowego mostu na Wiśle. Zaprojektował go Stanisław Kierbedź. Inny jego słynny most, zbudowany w Petersburgu, tak bardzo spodobał się carowi, że monarcha – jak głosi anegdota – spacerując po nim z Kierbedziem, z każdym mijanym przęsłem awansował konstruktora. Tym sposobem na końcu mostu Kierbedź był już generał-majorem.
10 MIN CZYTANIA

Gorzkie żale – historia arcydzieła o męce Boga-Człowieka

W polskiej tradycji nieodłącznym elementem Wielkiego Postu są Gorzkie Żale – popularne nabożeństwo i polskie arcydzieło zbioru pieśni o Męce Pańskiej.
4 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

1058. rocznica Chrztu Polski i… Narodowy Marsz Życia

14 kwietnia 966 r. książę Mieszko I przyjął chrzest, który stał się początkiem naszej państwowości. W dniu kolejnej rocznicy tego wydarzenia odbył się w Warszawie Narodowy Marsz Życia pod hasłem „Niech żyje Polska” .
4 MIN CZYTANIA

Po co nam samorządy [WYWIAD]

Samorządy mają już (po przełomie w 1989 r.) ponad 30 lat. Dobiega końca 8. – wydłużona o pół roku – kadencja. O pracy samorządowca opowiada nam Jerzy Zięty – krakowski radny, dziennikarz, organizator targów zdrowej żywności i koncertów muzycznych.
5 MIN CZYTANIA

Mistrz inżynierii mostowej i wielki polski filantrop

W tym roku mija 160 lat od otwarcia pierwszego warszawskiego stalowego mostu na Wiśle. Zaprojektował go Stanisław Kierbedź. Inny jego słynny most, zbudowany w Petersburgu, tak bardzo spodobał się carowi, że monarcha – jak głosi anegdota – spacerując po nim z Kierbedziem, z każdym mijanym przęsłem awansował konstruktora. Tym sposobem na końcu mostu Kierbedź był już generał-majorem.
10 MIN CZYTANIA