fbpx
środa, 24 kwietnia, 2024
Strona głównaFelieton„Teoria spiskowa” okazała się rzeczywistością

„Teoria spiskowa” okazała się rzeczywistością

Kolejna „teoria spiskowa” okazuje się rzeczywistością, a wy, pelikany, łykajcie dalej, co wam mówią politycy i będące na ich usługach media. Tymczasem brutalną i bezpardonową (geo)politykę prowadzi zarówno nasz najważniejszy sojusznik, jak i ruscy czekiści czy mający lepkie ręce eurokraci.

Po kilku wybuchach, które uszkodziły niemiecko-rosyjskie gazociągi Nord Stream 1 i 2 na Morzu Bałtyckim europoseł Radosław Sikorski podziękował za to Amerykanom na Twitterze. „Thank you, USA” – napisał. To zresztą wydawało się najbardziej logiczne – zgodnie z rzymską sentencją: „ten robi, kto korzysta”, a to Amerykanie przecież prowadzą wojnę konwencjonalną przeciwko Rosji i wojnę hybrydową przeciwko Niemcom. Eksperci odsądzali Sikorskiego od czci i wiary za przypisywanie tego aktu terrorystycznego naszemu najważniejszemu sojusznikowi. Europoseł został potępiony w szczególności przez polityków obozu rządzącego, a twitterowy wpis szybko zniknął z sieci. W mediach głównego ścieku pojawiły się absurdalne insynuacje, że za wybuchami stoi nie kto inny jak… prezydent Putin. Musiałby być obłąkany, żeby w ten sposób zniszczyć własną broń, za pomocą której razem z Niemcami walczył z całą Europą.

To, że obezwładnienie gazociągów było korzystne dla Polski, ale i dla Ukrainy (bo ich budowa była zrealizowana w celu ominięcia terytorium obu państw), nie oznacza, że należy wierzyć w bzdurne teorie suflowane przez służby, nierozgarniętych polityków i usłużnych dziennikarzy. Wydawało się, że sprawa nigdy nie zostanie wyjaśniona (jak katastrofa smoleńska czy zabójstwo prezydenta Kennedy’ego), bo to, że zrobiły to służby specjalne jakiegoś państwa, było pewne i oczywiste. I takie sprawy często nie wychodzą na jaw. Jednak nie tym razem. Otóż jak poinformował serwis RMF24.pl, „dziennikarz śledczy i laureat nagrody Pulitzera Seymour Hersh napisał, że to Amerykanie umieścili ładunki, które zniszczyły gazociągi Nord Stream (…) Dziennikarz na swoim blogu przekonuje, że Stany Zjednoczone odpowiadają za wysadzenie obu gazociągów, a operację przeprowadzili nurkowie szkoleni w specjalnym ośrodku US Navy w Panama City. Jako przykrywkę mieli wykorzystać ćwiczenia wojskowe NATO przebiegające pod nazwą Baltops 22. Według Hersha, podłożyli miny, które później aktywowali Norwedzy”. Sprawa jest oczywiście wyciszana.

Ludzie nie rozumieją polityki, a w szczególności działań służb specjalnych, dlatego łatwo wierzą w tego typu bajki jak ta, że Putin zniszczył własny gazociąg. Dlatego warto sięgnąć po niedawno wydaną książkę Roberta Zawadzkiego, publicysty specjalizującego się w tematyce klimatyczno-energetycznej i geopolitycznej, pt. Odnawialne źródła władzy. Polityka klimatyczna jako oręż podboju świata. Autor opisuje w niej najbardziej aktualne problemy współczesnego świata dotyczące głównie polityki energetyczno-klimatycznej Unii Europejskiej oraz geopolityki w kontekście wojny na Ukrainie. Przede wszystkim wyjaśnia ogrom zagrożeń dla Polski, które płyną z zielonej polityki Unii Europejskiej: „Zielona polityka to głęboko przemyślana strategia eurokratów, którzy w klimatycznym amoku chcą doprowadzić do całkowitego wyłączenia węgla z gospodarki. Kampania propagandowa wymierzona w polski surowiec podyktowana jest interesami brukselskich elit, które przez wzgląd na osobiste korzyści majątkowe chcą pozbawić kraje Wspólnoty samodzielności gospodarczej”.

Swoją absurdalną i szkodliwą polityką energetyczno-klimatyczną Unii Europejska doprowadziła do tego, że kolejne kraje członkowskie (Niemcy, Austria, Hiszpania) ostrzegają własnych mieszkańców, jak mają się zachować w sytuacji spodziewanych blackoutów. A energia elektryczna to przecież technologia XIX-wieczna. Czyli „dzięki” Unii cofnęliśmy się w rozwoju dwa wieki. A przynajmniej do PRL-u, kiedy to ogłaszano kolejne stopnie zasilania.

Podobnie jak w przypadku unijnych dotacji, skutkiem funkcjonowania sztucznego „rynku” handlu emisjami dwutlenkiem węgla, który żadnym rynkiem nie jest, są gigantyczne nieprawidłowości finansowe. Pojawiły się już wyroki za oszustwa w handlu emisjami. Szacuje się, że na tym „rynku” doszło do wyłudzeń o wartości 5-9 mld euro. A planiści Europejskiego Zielonego Ładu stali się beneficjentami rosyjskich ambicji mocarstwowych. Byli eurokraci i politycy niektórych krajów członkowskich (głównie Niemiec, ale też Austrii czy Finlandii) w podziękowaniu za dobrą współpracę dostawali posady w rosyjskich spółkach energetycznych. Widać więc wyraźnie, dla kogo energetyczno-klimatyczna polityka Unii Europejskiej jest korzystna. Za darmo ruscy szachiści by lukratywnych stanowisk nie rozdawali. „Rosja stała się wyhodowanym przez unijną zieloną utopię utuczonym potworem” – pisze Zawadzki.

Autor zwraca też uwagę, że polityka klimatyczna Brukseli uderza nie tylko w sektor energetyczny, ale także w lasy, np. proponuje się, by w razie pożaru lasu… nie gasić go. Poszkodowani będą także rolnicy, którym odbiera się swobodę zarządzania własnymi gospodarstwami. Ze strony dziennikarzy zajmujących się tą tematyką pojawił się absurdalny zarzut wobec rolników „o braku lub niewystarczającym wpływie przedstawicieli ubojni i przetwórni, a także rolników na polityków odpowiedzialnych za tworzenie europejskiej polityki rolnej”. Czy więc właściciel ubojni i chlewni ma zajmować się polityką czy prowadzić działalność rolniczą? To unijna polityka jest postawiona na głowie, skoro zmusza nie tylko rolników, ale wszelkie branże gospodarki, aby finansowały swoich przedstawicieli w Brukseli w celu blokowania wdrażania coraz bardziej szkodliwych regulacji. Tymczasem jak pisze Zawadzki, „Unia Europejska traktuje ich [rolników] jako przeszkodę na drodze do wprowadzenia wegańskiej utopii. Choćby za wszelką cenę, wbrew logice, interesom państw i nie dbając o koszty importu żywności spoza kontynentu”. Bo z badań wynika, że wprowadzenie Europejskiego Zielonego Ładu zredukuje o 20-30 proc. produkcję rolną w Unii Europejskiej i spowoduje wzrost cen żywności na całym świecie nawet o 89 proc. Kosztem unijnych rolników i konsumentów zyskają eksporterzy produktów rolnych z Brazylii, Argentyny czy Urugwaju oraz Chiny w zakresie produkcji klonowanego mięsa.

Jednak nie zgadzam się ze wszystkimi tezami Roberta Zawadzkiego zawartymi w omawianej książce. W przeciwieństwie do autora nie jestem entuzjastą umocnienia pozycji monopolistycznej Orlenu na polskim rynku. Monopol nigdy nie był dobrym rozwiązaniem, a w szczególności monopol państwowy. Nie uważam też, że aby zapewnić mieszkańcom Unii Europejskiej bezpieczeństwo żywnościowe, konieczne jest totalne uregulowanie przemysłu spożywczego. I nie jest do tego potrzebna żadna państwowa a tym bardziej unijna strategia. Wręcz przeciwnie – aktualne regulacje należy zlikwidować. Najwydajniejszy jest wolny rynek, a nie centralne sterowanie. Nie uważam też, że premier Mateusz Morawiecki walczy na unijnej arenie o suwerenność Polski w zakresie ETS-u. Robi coś całkowicie przeciwnego – wraz z całym rządem zgodził się na kolejne zaostrzanie unijnej polityki klimatycznej i procedowanie mających charakter brukselskiego szantażu ustaw o Sądzie Najwyższym czy o wiatrakach.

Tomasz Cukiernik

Tomasz Cukiernik
Tomasz Cukiernik
Z wykształcenia prawnik i ekonomista, z wykonywanego zawodu – publicysta i wydawca, a z zamiłowania – podróżnik. Ukończył Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego oraz studia podyplomowe w Akademii Ekonomicznej w Katowicach. Jest autorem książek: Prawicowa koncepcja państwa – doktryna i praktyka (2004) – II wydanie pt. Wolnorynkowa koncepcja państwa (2020), Dziesięć lat w Unii. Bilans członkostwa (2005), Socjalizm według Unii (2017), Witajcie w cyrku (2019), Na antypodach wolności (2020), Michalkiewicz. Biografia (2021) oraz współautorem biografii Korwin. Ojciec polskich wolnościowców (2023) i 15 tomów podróżniczej serii Przez Świat. Aktualnie na stałe współpracuje m.in. z miesięcznikiem „Forum Polskiej Gospodarki” (i z serwisem FPG24.PL) oraz tygodnikiem „Do Rzeczy”.

INNE Z TEJ KATEGORII

Można rywalizować z populistami w polityce, ale najlepiej po prostu ograniczyć rolę państwa

Możemy już przeczytać tegoroczny Indeks Autorytarnego Populizmu. Jest to dobrze napisany, pełen informacji raport. Umiejętnie identyfikuje problem, jaki mamy. Ale tu potrzeba więcej. Przede wszystkim takiego działania, które naprawdę rozwiązuje problemy, jakie dostrzegają wyborcy populistycznych partii.
4 MIN CZYTANIA

Urojony klimatyzm

Bardziej od ekologizmu preferuję słowo „klimatyzm”, bo lepiej oddaje sedno sprawy. No bo w końcu cały świat Zachodu, a w szczególności Unia Europejska, oficjalnie walczy o to, by klimat się nie zmieniał. Nie ma to nic wspólnego z ekologią czy tym bardziej ochroną środowiska. Chodzi o zwalczanie emisji dwutlenku węgla, gazu, dzięki któremu mamy zielono i dzięki któremu w ogóle możliwe jest życie na Ziemi w znanej nam formie.
6 MIN CZYTANIA

Policja dla Polaków

Jednym z największych problemów polskiej policji – choć niejedynym, bo ta formacja ma ich multum – jest ogromny poziom wakatów: ponad 9,7 proc. Okazuje się, że jednym ze sposobów na ich zapełnienie ma być – na razie pozostające w sferze analiz – zatrudnianie w policji obcokrajowców. Czyli osób nieposiadających polskiego obywatelstwa. W tym kontekście mowa jest przede wszystkim o Ukraińcach, Białorusinach i Gruzinach.
3 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Urojony klimatyzm

Bardziej od ekologizmu preferuję słowo „klimatyzm”, bo lepiej oddaje sedno sprawy. No bo w końcu cały świat Zachodu, a w szczególności Unia Europejska, oficjalnie walczy o to, by klimat się nie zmieniał. Nie ma to nic wspólnego z ekologią czy tym bardziej ochroną środowiska. Chodzi o zwalczanie emisji dwutlenku węgla, gazu, dzięki któremu mamy zielono i dzięki któremu w ogóle możliwe jest życie na Ziemi w znanej nam formie.
6 MIN CZYTANIA

Etapy rozwoju Unii

Niektórzy zarzucają mi, że bez powodu nienawidzę Unii Europejskiej. Albo uważają, że nawet jeśli mam jakiś powód, to nie mam racji, bo przecież Unia jest taka wspaniała i chce wyłącznie naszego dobrobytu. To kompletna nieprawda.
5 MIN CZYTANIA

Sri Lanka nie tylko tuk tukiem

Podczas targów książki w Łodzi, na których odbyła się prapremiera mojej najnowszej książki „Dwadzieścia lat w Unii. Bilans członkostwa”, jedna z czytelniczek napomknęła, że planuje wyjazd na Sri Lankę. Odpowiedziałem, że właśnie cały styczeń przebywałem w tym kraju i co nieco wiem o wyspie. Kobieta spytała mnie, czy da się tam przeżyć za 20 dolarów. Spytałem, czy ma na myśli jeden dzień, ale po jej minie wywnioskowałem, że chyba myślała o znacznie dłuższym okresie czasu. Stwierdziłem, że jeden dzień jedna osoba może jakoś przeżyć za tę kwotę, ale na pewno nie cała rodzina przez miesiąc.
7 MIN CZYTANIA