fbpx
piątek, 13 września, 2024
Strona głównaFelietonNa ile Unia Europejska jest winna rosyjskiej agresji

Na ile Unia Europejska jest winna rosyjskiej agresji

Może to być wielkie zaskoczenie dla niektórych, ale w obliczu wojny na Ukrainie należy sobie zadać fundamentalne pytanie: na ile Bruksela jest winna agresji Moskwy? Takie postawienie sprawy wcale nie jest bezpodstawne, jakby się wydawało na pierwszy rzut oka.

Rosja czerpie olbrzymie zyski z ropy naftowej, gazu ziemnego i węgla eksportowanych do krajów Unii Europejskiej. Do tego przyczynia się unijna polityka energetyczno-klimatyczna. W rezultacie stawiania wiatraków konieczne są instalacje wspomagające (kiedy nie wieje wiatr) w postaci głównie elektrowni gazowych. Unia jest największym importerem gazu ziemnego na świecie – w 2020 r. 48 proc. importu było z Rosji (około 40 proc. zużycia Wspólnoty), podczas gdy jeszcze w 2010 r. udział rosyjskiego gazu w unijnym imporcie wynosił około 25 proc. Od 2000 r. zużycie gazu w unijnej energetyce wzrosło o 15 proc. Bez rosyjskiego gazu rezygnujące z atomu i węgla Niemcy sobie nie poradzą. Z kolei zamykanie kopalń węgla powoduje, że surowiec ten musi być importowany – znowu przede wszystkim z Rosji. Tak jest na przykład w przypadku Niemiec czy Polski.

W 2019 r. 27 proc. importu ropy do UE pochodziło z Rosji. Według Urzędu Regulacji Energetyki rachunek za dostawy gazu w UE-27 oraz Wielkiej Brytanii wynosi od 75 do 100 mld euro rocznie, w zależności od poziomu cen hurtowych. UE jest odbiorcą 2/3 rosyjskiego gazu. „Pomimo ataku Rosji na Gruzję (2008 r.) oraz Ukrainę (2014 r.) Unia Europejska zwiększyła w ostatnich latach swoje uzależnienie energetyczne od Rosji” – przypomina Marcin Nowacki na stronach WEI. Wartość eksportu gazu z Rosji w IV kwartale 2021 r. była o 160 proc. wyższa niż w III kwartale i wyniosła 20,8 mld dolarów.

Oficjalne dane rosyjskie mówią, że choć w 2021 r. Gazprom sprzedał tylko o 0,5 proc. więcej gazu ziemnego, to z powodu znacznie wyższych cen światowych tego surowca w porównaniu z rokiem 2020 przychody wzrosły prawie 2,2 razy i wyniosły 55,51 mld dolarów. Sprzedaż gazu i ropy naftowej stanowi ponad 60 proc. rosyjskiego eksportu i odpowiada za ponad 1/3 rosyjskich przychodów budżetowych. Szacuje się, że wpływy z podatków z tytułu sprzedaży ropy i gazu w Rosji w 2021 r. mogły wynieść 125 mld dolarów, czyli 50 mld dolarów więcej niż rok wcześniej.

Rosja zarabia także na innych formach walki Brukseli z dwutlenkiem węgla. ETS powoduje, że coraz mniej opłaca się produkować w UE stal czy aluminium. Skądś trzeba importować te towary. Przywozi się je w dużej mierze właśnie z Rosji (a cement z Białorusi). Nie chodzi o to, by nie handlować ze wschodnim sąsiadem, ale należy mieć na uwadze, że gdyby nie ETS, to wyroby te produkowałyby firmy w krajach członkowskich. A firmy rosyjskie – co do zasady – płacą podatki do rosyjskiego budżetu, który ma potem z czego finansować wojnę. Widać wyraźnie, że unijna polityka energetyczno-klimatyczna pasie Rosję, która po części właśnie dzięki niej zgromadziła niezbędne fundusze do prowadzenia wojny.

Po agresji pojawiły się pomysły (mówił o tym np. prezydent Andrzej Duda), by Ukraina została jak najszybciej przyjęta do Unii Europejskiej. Ale w kontekście prowadzonej wojny niewiele by to Ukrainie dało. Przecież Unia Europejska nie jest paktem obronnym i nie ma nawet sił zbrojnych. Unia nie może gwarantować pokoju, bo nie jest to sojusz wojskowy. Dla potencjalnego agresora nie miałoby znaczenia, czy dany kraj jest członkiem UE czy nie. Takim – przynajmniej teoretycznie – gwarantem uzyskania pomocy wojskowej w razie agresji jest NATO, które jest paktem militarnym. Należy przy tym zaznaczyć, że nawet w tym przypadku nie wiadomo, jak zachowałby się Sojusz Północnoatlantycki, jeśli doszłoby do ataku militarnego Rosji na jednego z członków.

Co gorsze, członkostwo Ukrainy w Unii Europejskiej mogłoby mieć katastrofalny wpływ na jej gospodarkę. Przyjęcie unijnych regulacji i podatków od razu negatywnie przełożyłoby się na jej konkurencyjność i wywindowałoby ceny wszystkiego. W szczególności destrukcyjna byłaby unijna polityka energetyczno-klimatyczna. Ukraina generuje energię elektryczną głównie z atomu oraz węgla, a energetyka węglowa już teraz przeżywa poważne problemy. Konieczność kupowania uprawnień do emisji dwutlenku węgla przez ukraińską energetykę tylko pogorszyłoby sytuację.

Fakty są takie, że w dużej mierze właśnie dzięki unijnej polityce energetyczno-klimatycznej Rosja mogła zgromadzić fundusze na prowadzenie wojny. Ocenia się, że jej rezerwy walutowe i złota mają wartość ponad 640 mld dolarów. Dla porównania Amerykanie na wojnę w Afganistanie wydawali 300 mln dolarów dziennie. Gdyby wojna na Ukrainie kosztowała podobne sumy, to Rosjanie mogliby za zgromadzony majątek prowadzić ją przez ponad 2100 dni. Jednak należy przypuszczać, że dzienny koszt wojny na Ukrainie będzie dla Rosjan znacznie niższy niż dla Amerykanów w Afganistanie (czy to z powodu niższych płac żołnierzy, tańszego sprzętu, czy też bliskiej odległości pola bitwy od własnych granic), co oznacza, że mogą prowadzić ją znacznie dłużej.

Wojna nigdy nie jest dobrym rozwiązaniem. Jednak pozytywnym skutkiem wojny na Ukrainie jest nie tylko rezygnacja z kowidowego cyrku, co już się dokonało, ale i mogłoby być wycofanie korzystnego dla Moskwy unijnego pakietu energetyczno-klimatycznego. Ale nie wierzę w scenariusz, zgodnie z którym eurokraci znajdą otrzeźwienie i przestaną prowadzić tę samobójczą politykę. Bardziej prawdopodobne jest, że Rosja zaatakuje jeden z krajów członkowskich Unii Europejskiej. Polska jest pierwszym do tego kandydatem jako państwo, które wyraźnie opowiedziało się po jednej ze stron konfliktu i zamierza koordynować międzynarodową pomoc wojskową dla Ukrainy. To oficjalne włączenie się do wojny, a tym samym przecież niepotrzebne wystawienie się na odwet Rosji, która może z tego powodu poczuć zagrożenie dla realizacji swoich planów militarnych.

Tomasz Cukiernik

Tomasz Cukiernik
Tomasz Cukiernik
Z wykształcenia prawnik i ekonomista, z wykonywanego zawodu – publicysta i wydawca, a z zamiłowania – podróżnik. Ukończył Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego oraz studia podyplomowe w Akademii Ekonomicznej w Katowicach. Jest autorem książek: Prawicowa koncepcja państwa – doktryna i praktyka (2004) – II wydanie pt. Wolnorynkowa koncepcja państwa (2020), Dziesięć lat w Unii. Bilans członkostwa (2005), Socjalizm według Unii (2017), Witajcie w cyrku (2019), Na antypodach wolności (2020), Michalkiewicz. Biografia (2021) oraz współautorem biografii Korwin. Ojciec polskich wolnościowców (2023) i 15 tomów podróżniczej serii Przez Świat. Aktualnie na stałe współpracuje m.in. z miesięcznikiem „Forum Polskiej Gospodarki” (i z serwisem FPG24.PL) oraz tygodnikiem „Do Rzeczy”.

INNE Z TEJ KATEGORII

Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal

Z pewnością zgodzimy się wszyscy, że najbardziej nieakceptowalną i wywołującą oburzenie formą działania każdej władzy, niezależnie od ustroju, jest działanie w tajemnicy przed własnym obywatelem. Nawet jeżeli nosi cechy legalności. A jednak decydentom i tak udaje się ukryć przed społeczeństwem zdecydowaną większość trudnych i nieakceptowanych działań, dzięki wypracowanemu przez wieki mechanizmowi.
5 MIN CZYTANIA

Legia jest dobra na wszystko!

No to mamy chyba „początek początku”. Dotychczas tylko się mówiło o wysłaniu wojsk NATO na Ukrainę, ale teraz Francja uderzyła – jak mówi poeta – „w czynów stal”, to znaczy wysłała do Doniecka 100 żołnierzy Legii Cudzoziemskiej. Muszę się pochwalić, że najwyraźniej prezydent Macron jakimści sposobem słucha moich życzliwych rad, bo nie dalej, jak kilka miesięcy temu, w nagraniu dla portalu „Niezależny Lublin”, dokładnie to mu doradzałem – żeby mianowicie, skoro nie może już wytrzymać, wysłał na Ukrainę kontyngent Legii Cudzoziemskiej.
5 MIN CZYTANIA

Rozzłościć się na śmierć

Nie spędziłem majówki przed komputerem i w Internecie. Ale po powrocie do codzienności tym bardziej widzę, że Internet stał się miejscem, gdzie po prostu nie można odpocząć.
6 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Unia Europejska jako niemieckie imperium w Europie

Dr Magdalena Ziętek-Wielomska stawia w swojej książce tezę, że unijne regulacje są po to, żeby niemieckie koncerny uzyskały przewagę konkurencyjną nad firmami z innych krajów członkowskich Unii Europejskiej.
6 MIN CZYTANIA

Rocznica członkostwa w Unii

1 maja mija 20 lat, odkąd Polska stała się członkiem Unii Europejskiej. Niestety w polskiej przestrzeni publicznej krąży wiele mitów i półprawd na ten temat. Dlatego właśnie napisałem i wydałem książkę „Dwadzieścia lat w Unii. Bilans członkostwa”.
4 MIN CZYTANIA

Urojony klimatyzm

Bardziej od ekologizmu preferuję słowo „klimatyzm”, bo lepiej oddaje sedno sprawy. No bo w końcu cały świat Zachodu, a w szczególności Unia Europejska, oficjalnie walczy o to, by klimat się nie zmieniał. Nie ma to nic wspólnego z ekologią czy tym bardziej ochroną środowiska. Chodzi o zwalczanie emisji dwutlenku węgla, gazu, dzięki któremu mamy zielono i dzięki któremu w ogóle możliwe jest życie na Ziemi w znanej nam formie.
6 MIN CZYTANIA