fbpx
wtorek, 17 września, 2024
Strona głównaFelietonTo wcale nie jest tak, jak wygląda na pierwszy rzut oka

To wcale nie jest tak, jak wygląda na pierwszy rzut oka

Pieniądze CIA niekoniecznie tylko pomagały antykomunistycznej opozycji w Polsce. Unijne czy indyjskie cło uderza przede wszystkim we własnych obywateli.

Amerykański politolog Seth G. Jones napisał ciekawą, ale jednocześnie nieco naiwną książkę pt. Tajna operacja. Reagan, CIA i zimnowojenny konflikt w Polsce. Opisuje w niej pomoc, jaką w latach 80. XX wieku CIA po kryjomu udzielała „Solidarności”. Do PRL przemycano dolary, sprzęt telekomunikacyjny czy drukarski. Autor zachwyca się, że dzięki temu podziemne struktury opozycji antykomunistycznej mogły w sposób pokojowy walczyć z komunistycznym reżimem. Za przesyłane dolary działacze „Solidarności” m.in. wydawali drugoobiegowe książki i gazety, które uderzały w państwowy monopol w tym zakresie.

W 1988 r. prowadzone przez Stanisława Michalkiewicza i Mariana Miszalskiego drugoobiegowe wydawnictwo Kurs – co opisuję w książce Michalkiewicz. Biografia – wyświadczyło dla innego podziemnego wydawnictwa Pen usługę wydrukowania Słownika literatury polskiej. Michalkiewicz postawił zleceniodawcy warunki, a on zgodził się na wszystkie poza jednym: żeby w redakcyjnej stopce pojawiła się informacja, iż książka została wydana przy współpracy wydawnictwa Kurs. Pan Stanisław doszedł do wniosku, że widocznie ten człowiek komuś obiecał druk i nie chciał zostawić śladu podwykonawcy. Ostatecznie pozycja dla wydawnictwa Pen ukazała się bez tej adnotacji.

Zagranicznych pieniędzy dla podziemnych wydawnictw było tak dużo, że trafiały one do ludzi, którzy niekoniecznie umieli je właściwie wykorzystać. Jednocześnie tego typu efemeryczne i nie tylko efemeryczne wydawnictwa były wielką konkurencją dla Kursu, który nie dostawał od nikogo żadnych funduszy, a choć działał nielegalnie, to na zasadach całkowicie rynkowych. Psuły rynek, oferując drukarzom trzy razy wyższe stawki, niż mógł sobie na to pozwolić Kurs. Rezultat był taki, że te przesyłane pieniądze CIA, choć jednym podziemnym wydawnictwom pomagały, to innym – tym bardziej rzutkim i działającym bez zewnętrznej pomocy – szkodziły.

W opisanym przypadku pieniądze CIA mimo wszystko wspierały „Solidarność” w walce z komunistycznym reżimem. A czy sam przemyt jest nagannym zjawiskiem? Tak naprawdę to przestępstwo sztucznie wykreowane przez państwo. Przez państwo, które tworzy granice. Przestępstwo bez ofiar. Także w latach 80., ale w innym rejonie świata, odbywał się całkiem inny przemyt. Otóż w tamtym czasie z powodu wysokich ceł bardzo opłacało się szmuglować z Singapuru do Indii sprzęt elektroniczny i złoto. Skalę i szczegóły tego procederu w wykonaniu grup Polaków opisuje Cezary Borowy w książce Przemytniczki złotych kości. – Nikomu krzywdy nie robiłam, nikogo nie okradałam. Przewoziłam normalne, legalne towary, no dobrze, nie płaciłam cła, ale cło to po prostu podatek. A jest ktoś, kto zapłacił wszystkie podatki w życiu? Trudno byłoby też wskazać, komu konkretnie szkodziłam – słusznie i logicznie po latach tłumaczy się jedna z przemytniczek.

Z punktu widzenia rządu Indii łamane było prawo. Podobnie jak w przypadku szmuglu dolarów przez wysłanników CIA. Czy tak powinno być? Dlaczego w ogóle państwa ograniczają ludziom wolność, ustanawiając granice i zakazując przewozu różnych towarów albo je opodatkowując (taryfami celnymi) w sposób absurdalnie wysoki? Robią to i państwa totalitarne, i tzw. demokratyczne, i twory takie jak Unia Europejska. Ta ostatnia nie tylko ustanowiła mur celny i bariery pozataryfowe w handlu z krajami trzecimi, ale w ramach unijnej polityki energetyczno-klimatycznej ma zostać wprowadzony tzw. graniczny podatek węglowy, aby w ten sposób gnębić własnych mieszkańców wyższymi cenami. Tak jak władze w New Delhi wysokimi cłami uderzały przede wszystkim we własnych obywateli, którzy musieli znacznie więcej płacić za importowane magnetowidy czy sztabki złota. Te przemycane były tańsze, a więc polscy przemytnicy działali na korzyść Hindusów (w końcu oni je dobrowolnie od nich kupowali).

Zresztą nawet w ramach rzekomo wspólnego unijnego rynku funkcjonują ograniczenia w przewożeniu towarów. Niedawno pewien Niemiec został zatrzymany i ukarany finansowo za to, że kupił w Polsce zbyt dużo (znacznie tańszego) paliwa. Pomiędzy krajami Unii Europejskiej nie wolno też przewozić w dowolnych ilościach alkoholu czy papierosów. „Istotą państwa jest znęcanie się nad własnym obywatelem. Pierwszym i zarazem ostatnim miejscem, w którym to wszystko się zaczyna i kończy, jest granica. Jedne państwa wyżywają się na obywatelach podczas wyjazdu, inne podczas wjazdu. Pierwsze zakazują wywozu czegoś. Drugie wwozu. Nie mnie rozsądzać, które gorsze” – pisze Jacek Matecki w książce Co wy, kur…, wiecie o Rosji?!

To politycy ograniczają nam wolność. To co Polak od Polaka może kupić bez cła, Niemiec od Polaka czy Francuz od Białorusina już kupić nie może. Aby to było legalne, musi zapłacić reżimowi haracz. Niewolnictwo w USA i obozy koncentracyjne w III Rzeszy były legalne. Również aktualnie segregacja Palestyńczyków i Żydów w Izraelu jest legalna. Czy musimy się na to godzić?

Politycy straszyli nas kowidem. Teraz straszą wojną Ukrainy z Rosją. A to oni nie tylko napędzają strach, ale są praprzyczyną całego zła. To przecież politycy, a nie ktoś, inny wywołują wojny. Także te domowe. Kiedy po II wojnie światowej bezpieka wyłapała głównych działaczy niepodległościowego zrzeszenia Wolność i Niezawisłość, na czele organizacji stanęli funkcjonariusze aparatu bezpieczeństwa. Dzięki tej prowokacji UB przez kilka lat udało się wodzić za nos nie tylko polskich działaczy niepodległościowych na obczyźnie, ale i zachodnie wywiady. Amerykańskim i brytyjskim bezpieczniakom wydawało się, że to oni kontrolują sytuację, a było dokładnie odwrotnie. Tak samo jak nie zdawali sobie sprawy z tego, że wysyłając pieniądze „Solidarności”, szkodzili walczącym z komunistycznym reżimem takim wydawnictwom jak Kurs. Życie płata figle także największym tego świata i niejednokrotnie sytuacja w rzeczywistości jest całkiem inna niż z pozoru wygląda.

Tomasz Cukiernik

Tomasz Cukiernik
Tomasz Cukiernik
Z wykształcenia prawnik i ekonomista, z wykonywanego zawodu – publicysta i wydawca, a z zamiłowania – podróżnik. Ukończył Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego oraz studia podyplomowe w Akademii Ekonomicznej w Katowicach. Jest autorem książek: Prawicowa koncepcja państwa – doktryna i praktyka (2004) – II wydanie pt. Wolnorynkowa koncepcja państwa (2020), Dziesięć lat w Unii. Bilans członkostwa (2005), Socjalizm według Unii (2017), Witajcie w cyrku (2019), Na antypodach wolności (2020), Michalkiewicz. Biografia (2021) oraz współautorem biografii Korwin. Ojciec polskich wolnościowców (2023) i 15 tomów podróżniczej serii Przez Świat. Aktualnie na stałe współpracuje m.in. z miesięcznikiem „Forum Polskiej Gospodarki” (i z serwisem FPG24.PL) oraz tygodnikiem „Do Rzeczy”.

INNE Z TEJ KATEGORII

Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal

Z pewnością zgodzimy się wszyscy, że najbardziej nieakceptowalną i wywołującą oburzenie formą działania każdej władzy, niezależnie od ustroju, jest działanie w tajemnicy przed własnym obywatelem. Nawet jeżeli nosi cechy legalności. A jednak decydentom i tak udaje się ukryć przed społeczeństwem zdecydowaną większość trudnych i nieakceptowanych działań, dzięki wypracowanemu przez wieki mechanizmowi.
5 MIN CZYTANIA

Legia jest dobra na wszystko!

No to mamy chyba „początek początku”. Dotychczas tylko się mówiło o wysłaniu wojsk NATO na Ukrainę, ale teraz Francja uderzyła – jak mówi poeta – „w czynów stal”, to znaczy wysłała do Doniecka 100 żołnierzy Legii Cudzoziemskiej. Muszę się pochwalić, że najwyraźniej prezydent Macron jakimści sposobem słucha moich życzliwych rad, bo nie dalej, jak kilka miesięcy temu, w nagraniu dla portalu „Niezależny Lublin”, dokładnie to mu doradzałem – żeby mianowicie, skoro nie może już wytrzymać, wysłał na Ukrainę kontyngent Legii Cudzoziemskiej.
5 MIN CZYTANIA

Rozzłościć się na śmierć

Nie spędziłem majówki przed komputerem i w Internecie. Ale po powrocie do codzienności tym bardziej widzę, że Internet stał się miejscem, gdzie po prostu nie można odpocząć.
6 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Unia Europejska jako niemieckie imperium w Europie

Dr Magdalena Ziętek-Wielomska stawia w swojej książce tezę, że unijne regulacje są po to, żeby niemieckie koncerny uzyskały przewagę konkurencyjną nad firmami z innych krajów członkowskich Unii Europejskiej.
6 MIN CZYTANIA

Rocznica członkostwa w Unii

1 maja mija 20 lat, odkąd Polska stała się członkiem Unii Europejskiej. Niestety w polskiej przestrzeni publicznej krąży wiele mitów i półprawd na ten temat. Dlatego właśnie napisałem i wydałem książkę „Dwadzieścia lat w Unii. Bilans członkostwa”.
4 MIN CZYTANIA

Urojony klimatyzm

Bardziej od ekologizmu preferuję słowo „klimatyzm”, bo lepiej oddaje sedno sprawy. No bo w końcu cały świat Zachodu, a w szczególności Unia Europejska, oficjalnie walczy o to, by klimat się nie zmieniał. Nie ma to nic wspólnego z ekologią czy tym bardziej ochroną środowiska. Chodzi o zwalczanie emisji dwutlenku węgla, gazu, dzięki któremu mamy zielono i dzięki któremu w ogóle możliwe jest życie na Ziemi w znanej nam formie.
6 MIN CZYTANIA