Przez wojnę i inflację aktualnie aż 54 proc. Polaków planuje ograniczyć wydatki związane z jedzeniem na mieście, a 37 proc. przeznaczy na ten cel tyle samo pieniędzy, co wcześniej. Więcej planuje wydać tylko 9 proc. respondentów.
– Zwykle, gdy trzeba ciąć wydatki na pierwszy ogień idzie kultura, rozrywka i właśnie gastronomia, nie inaczej okazało się też tym razem – powiedział Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor, prowadzącego rejestr dłużników konsumentów i firm.
Tymczasem długi gastronomii po pandemii wynoszą już 754 mln zł (rekordowo zadłużony restaurator z Dolnego Śląska zalega na ponad… 47 mln zł). Od kwietnia 2021 r. do kwietnia 2022 r. zadłużenie restauratorów wzrosło o 20 mln zł.
– Cały czas jednak na podobnym poziomie zwiększa się liczba firm niesolidnych dłużników. Rocznie przybywa ich bowiem ponad 300 i obecnie zaległości wobec kontrahentów ma niemal 10,5 tys. podmiotów gastronomicznych aktywnych, zawieszonych i zamkniętych – powiedział Sławomir Grzelczak. – O ile jednak dłużników przybywa głównie wśród prowadzących restauracje, to za przyrost zaległości w ostatnich 12 miesiącach odpowiadają przede wszystkim ruchome placówki gastronomiczne, czyli m.in. obstawiające różnego rodzaju imprezy masowe foodtrucki. Podwoiły one swoje zaległości do 34 mln zł. Choć jest szansa, że liczne wydarzenia organizowane tego lata podreperują ich finanse – dodał prezes BIG InfoMonitor.
Z danych BIG InfoMonitor wynika, że wśród wszystkich firm z branży gastronomicznej zaległości ma prawie 7 proc., czyli znacznie więcej niż wynosi średnia dla całej gospodarki, wynosząca ponad 5 proc.
Źródło: BIG InfoMonitor