Tureckie władze korzystają z międzynarodowej pomocy płynącej do kraju po trzęsieniu ziemi. Tymczasem same zebrały ze specjalnego podatku wielkie kwoty, które miały zostać użyte właśnie w takich okolicznościach.

Angelo_Giordano/Pixabay

Potężne trzęsienie ziemi nawiedziło Turcję i Syrię 6 lutego. Obecnie wiadomo o ponad 22 tysiącach ofiar, z czego 18 tysięcy zginęło w Turcji. Liczby te są w dużej części efektem bardzo luźnego podejścia do przepisów budowlanych i stawiania obiektów mieszkalnych bez spełnienia minimalnych wymagań bezpieczeństwa.

Duże kontrowersje rodzi brak szybkiej i zdecydowanej reakcji rządu w Ankarze na kataklizm. Jednocześnie władze chętnie korzystają z międzynarodowej pomocy humanitarnej. Tymczasem po trzęsieniu ziemi w 1999 roku rząd wprowadził specjalny podatek, z którego środki miały zostać przeznaczone na działania podczas kolejnych podobnych wydarzeń.

Podatek jest pobierany od opłat uiszczanych za korzystanie z internetu czy usług telekomunikacyjnych. Od jego wprowadzenia suma zgromadzonych środków sięgnęła już 88 miliardów lirów tureckich (równowartość ponad 20 miliardów złotych).

Do tej pory nie wiadomo, co się stało z tymi pieniędzmi. Archiwalne wypowiedzi polityków wskazują, że mogły zostać przeznaczone na budowę dróg i linii kolejowych. Źródła niemieckiego dziennika „Frankfurter Allgemeine Zeitung” twierdzą, że Turcja użyła tych funduszy do spłaty swoich zobowiązań wobec Międzynarodowego Funduszu Walutowego.

inews.co.uk

Poprzedni artykułCo przedsiębiorcy myślą o pracy zdalnej?
Następny artykułFinalne testy statku kosmicznego Muska. Start możliwy w najbliższych tygodniach