Potężne trzęsienie ziemi nawiedziło Turcję i Syrię 6 lutego. Obecnie wiadomo o ponad 22 tysiącach ofiar, z czego 18 tysięcy zginęło w Turcji. Liczby te są w dużej części efektem bardzo luźnego podejścia do przepisów budowlanych i stawiania obiektów mieszkalnych bez spełnienia minimalnych wymagań bezpieczeństwa.
Duże kontrowersje rodzi brak szybkiej i zdecydowanej reakcji rządu w Ankarze na kataklizm. Jednocześnie władze chętnie korzystają z międzynarodowej pomocy humanitarnej. Tymczasem po trzęsieniu ziemi w 1999 roku rząd wprowadził specjalny podatek, z którego środki miały zostać przeznaczone na działania podczas kolejnych podobnych wydarzeń.
Podatek jest pobierany od opłat uiszczanych za korzystanie z internetu czy usług telekomunikacyjnych. Od jego wprowadzenia suma zgromadzonych środków sięgnęła już 88 miliardów lirów tureckich (równowartość ponad 20 miliardów złotych).
Do tej pory nie wiadomo, co się stało z tymi pieniędzmi. Archiwalne wypowiedzi polityków wskazują, że mogły zostać przeznaczone na budowę dróg i linii kolejowych. Źródła niemieckiego dziennika „Frankfurter Allgemeine Zeitung” twierdzą, że Turcja użyła tych funduszy do spłaty swoich zobowiązań wobec Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
inews.co.uk