Niemcy ogłosiły w tym tygodniu zamiar interwencji na rynku energii elektrycznej i promowania strukturalnej reformy europejskiego systemu energetycznego, który stał się przestarzały w wyniku wojny na Ukrainie. Europejczycy z niecierpliwością oczekują na unijne propozycje, zwłaszcza że zima nadchodzi wielkimi krokami.
Bruksela zawsze niechętnie podchodziła do jakichkolwiek interwencji na rynku energii elektrycznej. Szczególnie wrogie zmianom były Niemcy Olafa Scholza, które – o dziwo – nagle zmieniły zdanie i stały się otwarte na oddzielenie ceny gazu od ceny energii elektrycznej, czyli zastosowania w całej Unii tzw. „iberyjskiego wyjątku”, który w krajach południa funkcjonuje już od dwóch miesięcy.
Unia uruchomiła całą swoją machinę, aby znaleźć rozwiązania umożliwiające zastosowanie pułapu cen gazu w Europie. Zdaniem Mechthild Wörsdörfer (zastępca dyrektora generalnego departamentu energii KE), jedną z możliwości jest wprowadzenie limitów cen prądu i gazu, czy też opodatkowanie zysków spółek energetycznych.
W ramach polityki energetycznej rządy krajowe mają wiele uprawnień. Z tego powodu, przed podjęciem jakiegokolwiek decyzji, przedstawiciele Komisji Europejskiej chcą poznać stanowisko całej dwudziestki siódemki. Pierwsza okazja do rozmów na temat interwencji w unijny rynek energetyczny nadarzy się podczas Nadzwyczajnej Rady Ministrów UE ds. energii, która odbędzie się 9 września. Spotkanie ma stanowić preludium do wystąpienia Ursuli von der Leyen w Strasburgu pięć dni później, w którym przedstawi ona szereg działań na rzecz cen energii, pomocy konsumentom czy zabezpieczenia łańcucha dostaw.
Zdaniem ekspertów europejskie plany na walkę z kryzysem energetycznym będą dotyczyć działań w perspektywie krótkoterminowej. W tym tygodniu europejskie magazyny osiągnęły (na dwa miesiące przed planowanym terminem) cel 80 proc. rezerw. W perspektywie długoterminowej ambicją jest całkowite odejście od rosyjskich węglowodorów poprzez dywersyfikację popytu, zaangażowanie w energię odnawialną i dostosowanie europejskiego rynku energii elektrycznej do kontekstu globalnego. Oczekuje się, że w przyszłym tygodniu Komisja przedstawi propozycję reformy.
Działania Unii odbywają się w atmosferze rosnącej presji ze strony prezydenta Rosji Władimira Putina. W tym tygodniu Niemcy oraz francuska Engie doświadczyły przerw w dostawach rosyjskiego gazu. Równolegle, podczas gdy Wspólnota stara się uwolnić od uzależnienia energetycznego od Kremla, tradycyjnie krnąbrne Węgry obierają przeciwną drogę. Rząd Viktora Orbána podpisał właśnie nowe kontrakty z Gazpromem, aby zapewnić Węgrom dostawy energii w nadchodzących miesiącach.
Problem energetyczny był widoczny już przed wybuchem wojny na Ukrainie. Latem zeszłego roku, w okresie tak zwanego „odpoczynku od covida” Europa zaczęła odczuwać konsekwencje zwiększonego popytu na surowce w obliczu coraz bardziej ograniczonych, a przez to droższych zasobów. Jednak inwazja Rosji na swojego sąsiada była katalizatorem burzy w Europie. Zdaniem premiera Belgii Alexandra De Croo „przez następne dziesięć lat” energetyczne przygotowanie do zimy będzie stanowić problem dla Europy. Chociaż Europa jest przygotowana na najbliższą zimę, to problem może pojawić się już wiosną. Do marca Unia zamierza wypełnić 40 proc. rezerw gazowych. Ambitny cel – biorąc pod uwagę, że miesiąc po rozpoczęciu wojny były one na poziomie 25 proc. W sytuacji większej niestabilności środki oszczędności energii, które obecnie państwa członkowskie stosują dobrowolnie, będą obowiązkowe.