fbpx
sobota, 20 kwietnia, 2024
Strona głównaBiznesUnijna polityka klimatyczna kontra rolnictwo

Unijna polityka klimatyczna kontra rolnictwo

Nowa unijna strategia dla rolnictwa, czyli słynny już Europejski Zielony Ład, to zagrożenie dla rodzimej gospodarki rolnej i polskiej wsi. I trzeba to powiedzieć wprost. Zagrożenie, z jakim polski gospodarz nie mierzył się od lat. Wszystko to – rzecz jasna – podawane jest nam w pięknym opakowaniu światłych, ekologicznych, nowoczesnych idei. Dopiero gdzieś na dnie zielonego pudełka odnajdziemy tykającą bombę zegarową obliczoną na rok 2050.

W opisie promującym nową strategię dla europejskiego rolnictwa znajdującym się na stronach Komisji Europejskiej możemy przeczytać, że degradacja środowiska to zagrożenie dla Europy i świata. Że UE potrzebuje nowej i konkurencyjnej (sic!) ścieżki rozwoju gospodarki, która będzie – słowo klucz – nowoczesna.

Bez krzty rozsądku

Rzeczona nowoczesność dała się rolnikom we znaki już w ubiegłym roku, kiedy to czołowi przedstawiciele zielonego frontu ideologicznego obarczali ich winą za zmiany klimatyczne. Dowiedzieliśmy się wówczas, że Gretha Thunberg wie więcej na temat klimatu niż profesorowie najbardziej znamienitych światowych uczelni. Że zieloni aktywiści mają lepszy plan dla rolnictwa aniżeli sami rolnicy. Dowiedzieliśmy się wówczas, że krowy produkują tyle metanu, że ziemia nie poradzi sobie z jego nadmiarem. Negowano także istnienie obiegu wody w przyrodzie.

Wszelkie te „rewelacje” doprowadziły do chłopskiego pospolitego ruszenia, które niejako w kontrze do bandyckich akcji Extinction Rebellion, objęło wiele krajów Europy Zachodniej. Rolnicze protesty – na niespotykaną dotąd skalę – odbywały się między innymi w Niemczech, Francji, Niderlandach i w Portugalii. Dlaczego jednak rolnicy mieli czelność strajkować?

Unijna strategia wiąże się z kilkoma podstawowymi utrudnieniami, z którymi zmierzyć się będzie musiało rolnictwo na Starym Kontynencie. Chodzi tu przede wszystkim o obligatoryjne przeznaczenie 25 procent areału pod uprawy ekologiczne. Ekologiczne, czyli mniej wydajne, a co za tym idzie także mniej rentowne w czasach, gdy zapotrzebowanie na żywność na świecie ustawicznie się zwiększa. To jednak nie koniec. Kolejne 10 procent gruntów będzie musiało być rotacyjnie wyłączane z użytkowania. Łącznie zatem 35 procent areału, na którym gospodarują rolnicy będzie wykorzystywane tylko częściowo lub… w ogóle.

Mało? Zielony Ład to także ograniczenia stosowania nawozów i środków ochrony roślin o kilkadziesiąt procent (faktycznie w zależności od obecnego zużycia w konkretnych państwach). Może skończyć się to sporymi problemami. W ostatnich latach w UE znacznie ograniczono możliwość stosowania neonikotynoidów. Efektem tego są tegoroczne problemy francuskich rolników, którzy stracili już 30–40 procent krajowych upraw buraka cukrowego, którego „zjadły” mszyce. Nie warto byłoby szukać tu winy unijnych dygnitarzy, gdyby nie fakt, że w walce z mszycami pomóc mogą wyłącznie… neonikotynoidy. Co zdarzy się w przypadku wystąpienia podobnych plag w uprawach sadowniczych, na plantacjach tytoniu, na polach rzepaku, pszenicy, żyta czy jęczmienia? Najpewniej to samo, skoro UE regularnie wytrąca z rolniczej prawicy kolejne oręża, wciąż powiększając listę zakazanych środków ochrony roślin.

Na podobne zagrożenia wskazywali także rolnicy zrzeszeni w największych europejskich organizacjach branżowych i multibranżowych, na czele z Copa-Cogeca. Również największa polska organizacja – samorząd rolniczy – w postaci Krajowej Rady Izb Rolniczych nie szczędził gorzkich słów Europejskiemu Zielonemu Ładowi.

Ekologiczna żywność opłacalna?

W ostatnich pięciu latach, kiedy kraje Europy Zachodniej zwiększyły areał upraw ekologicznych o średnio 25 procent, w Polsce tendencja była dokładnie odwrotna. Ogólna powierzchnia ich areału we Wspólnocie wynosi 12,5 mln hektarów, co stanowi około 7 procent użytków rolnych UE. W naszym kraju średnia ekologicznych użytków rolnych wynosi natomiast niecałe 3,4 procent. Dlaczego? Ponieważ rolnictwo wysokotowarowe jest po prostu opłacalne, a przy tym wcale nie aż tak szkodliwe, jak chcieliby ekologiczni aktywiści. Dzięki tak prowadzonej gospodarce rolnej krajowi gospodarze mogli pochwalić się eksportem artykułów rolno-spożywczych, który w ubiegłym roku przekroczył 31 mld EUR. Także dzięki tej strategii Polska w czasie pandemii wciąż pozostawała krajem nadwyżkowym w kwestii produkcji żywności, dbając jednocześnie o dostępność towarów rolno-spożywczych na rynku wewnętrznym.

Także minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski, który początkowo bronił założeń unijnego planu, zauważył, że jego wprowadzenie może wiązać się z nawet 20-procentowym spadkiem produkcji żywności w Polsce. Co dalej? Standardowo.
Standardowo Unia będzie kontynuować rozmowy z krajami Mercosur, które chętnie zalałyby Europę swoją marnej jakości tanią żywnością. No, ale jej szkodliwa dla środowiska produkcja nie odbywa się przecież w Europie, która ma być zielona. Mercosur to jednak nie jedyny kierunek, który wykorzysta krótkowzroczne podejście Unii. Zęby na wspólnotowy rynek ostrzą sobie USA, Chiny, Ukraina oraz szereg państw azjatyckich. O dodatnim saldzie eksportu Unia będzie mogła zapomnieć. Cóż jednak zrobić, skoro unijni rolnicy, którzy nie ustrzegą się serii bankructw, będą mogli się „przebranżowić”, jak to radzono polskim hodowcom zwierząt futerkowych czy producentom mięsa na potrzeby wspólnot religijnych, czyli branżom, które jednym cięciem próbowano usunąć z polskiej produkcji rolnej.

Zły to czas

Pandemia koronawirusa to najbardziej wymagający czas dla europejskiego rolnictwa od początku istnienia Unii Europejskiej. To także czas, który upłynąć powinien pod znakiem licznych impulsów inwestycyjnych po to, by unijna, silna gospodarka rolna nie straciła na rzecz potężnej światowej konkurencji. Dzieje się zupełnie odwrotnie, o czym wspominał także były minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel, który prosił o odłożenie wejścia w życie Europejskiego Zielonego Ładu.

Eksperci, jak jeden mąż, zwracają również uwagę, że Polska, przy niskim poziomie rozwoju spółdzielczości rolnej, straci możliwość eksportowania towarów rolnych w dotychczasowym wolumenie – w przeciwieństwie do zachodniej konkurencji. W formie zorganizowanej w Polsce funkcjonuje zaledwie około 15 procent gospodarstw. W Danii, Niemczech, Niderlandach czy Francji współczynnik ten wynosi znacznie ponad 90 procent. Pozwala to tamtejszym rolnikom na kształtowanie zarówno podaży, jak i popytu, ponieważ spółdzielcze środki przeznaczane na działania marketingowe wydawane są zgodnie ze ściśle określonym planem.

Ale przecież będzie zielono. Pięknie będzie…

Jacek Podgórski,
dyrektor Instytutu Gospodarki Rolnej

Jacek Podgórski
Jacek Podgórski
Dyrektor Forum Rolnego Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. Członek zespołu problemowego ds. ubezpieczeń społecznych oraz zespołu problemowego ds. międzynarodowych Rady Dialogu Społecznego. Były dyrektor Forum Podatkowo-Regulacyjnego w Departamencie Prawa i Legislacji ZPP. Wieloletni dyrektor Instytutu Gospodarki Rolnej. Autor licznych publikacji z zakresu funkcjonowania gospodarki rolnej Polski i Unii Europejskiej. Były dziennikarz i felietonista.

INNE Z TEJ KATEGORII

Pierwszy polski fundusz REIT zadebiutuje na Głównym Rynku GPW

Mount Globalny Rynku Nieruchomości FIZ – to nazwa polskiego funduszu aktywnie inwestującego w nieruchomości typu REIT, który w poniedziałek 22 kwietnia stanie się 412. podmiotem notowanym na Głównym Rynku Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie.
2 MIN CZYTANIA

Branża IT redukuje zatrudnienie i zwiększa długi

O 1/3 wzrosło w ciągu dwóch lat zadłużenie branży IT – wynika z najnowszych danych Krajowego Rejestru Długów. Sektor „skazany na rozwój” powoli zaczyna być ofiarą własnego sukcesu. Jego długi wynoszą obecnie 264 mln zł, ale jeszcze więcej, bo prawie 400 mln zł, firmy informatyczne muszą odzyskać od swoich klientów.
4 MIN CZYTANIA

Nadchodzą jeszcze trudniejsze czasy dla małych sklepów. Ich liczba systematycznie maleje

Po ponad dwóch latach przerwy powrócił 5-procentowy VAT na żywność. Sieci dyskontów, które toczą wojnę o klientów, kuszą obietnicą, że cen nie podniosą, bo podatek wezmą na siebie. Korzystna dla klientów zapowiedź może okazać się zabójcza dla i tak słabnących i znikających z rynku małych sklepów.
5 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Jak uzdrowić krajową legislację?

W Polsce o procesie legislacyjnym trudno dziś mówić bez emocji. Złośliwie można by powiedzieć, że jest to wprawdzie proces, ale nie stanowienia prawa, tylko jego masowej produkcji. I to produkcji marnej jakości. Nie pozostaje to bez znaczenia dla biznesu, który o legislacji myśli z uzasadnioną trwogą.
6 MIN CZYTANIA

Obudzić z marazmu polski rynek pracy!

Polski rynek pracy w niedalekiej przyszłości będzie borykać się z niedoborem pracowników znacznie przewyższającym dzisiejsze, sygnalizowane przez przedsiębiorców, problemy. Wskaźniki demograficzne nie pozostawiają tu złudzeń. Pozostaje tu zatem pytanie – co robić?
5 MIN CZYTANIA

Polska powinna mieć swoją rakiję

Produkcja destylatów to element tradycji i kultury wielu regionów świata. Polska wcale nie jest tu białą plamą na mapie świata, ale od innych miejsc w samej choćby Unii Europejskiej odróżnia nas to, że wytwarzanie trunków o „słusznym” woltażu w domowych warunkach jest nad Wisłą po prostu nielegalne.
4 MIN CZYTANIA