Lewiatan przypomina, że Komisja Europejska rozpoczyna proces rewizji rozporządzeń CLP, REACH oraz produktów kosmetycznych, a 21 czerwca zakończyły się w tej sprawie konsultacje społeczne. Celem Komisji jest usunięcie ze środowiska najbardziej niebezpiecznych chemikaliów. Problem jednak w tym, że mechanizmy proponowane przez KE będą oceniać substancje tylko pod kątem ich klasyfikacji na bezpieczne i niebezpieczne, przez co nawet nieszkodliwe substancje szeroko stosowane np. w produktach farmaceutycznych, zostaną zakazane, bo w odpowiednio wysokich stężeniach wykazują toksyczność. Mowa tutaj np. o etanolu czy olejkach eterycznych, czy też o czarnych farbach do włosów i filtrach UV.
Polski Związek Przemysłu Kosmetycznego ostrzega, że przyjęcie rewizji w obecnej formie sprawi, że z rynku może zniknąć nawet 40 proc. filtrów UV i 70 proc. konserwantów. Z kolei aż 97 proc. produktów kosmetycznych zawiera od 4 do 6 substancji, które mogą zostać zakazane, jeśli UE przyjmie omawiane przepisy.
„Reforma wymagałaby ogromnych nakładów finansowych, a produkcja zamienników okazać się może w wielu wypadkach ekonomicznie nieuzasadniona” – alarmuje Lewiatan. „Te regulacje niekorzystnie wpłyną na europejską branżę kosmetyczną, bo rewizja produktów będzie się wiązała z kosztem wynoszącym 40 mld euro. Istnieje ryzyko, że powstała luka na rynku zostanie wypełniona przez przemysł kosmetyczny z Chin czy Korei Południowej, który podlega dużo mniejszej kontroli od europejskiego przemysłu kosmetycznego” – dodaje Lewiatan.
W latach 2014-2020 polski sektor kosmetyczny zanotował wzrost w granicach 4-5 proc. rok do roku. Dla porównania w Zachodniej Europie wzrost ten nie przekraczał jednego procenta. W czasie pandemii w Polsce wzrosła również liczba małych i średnich przedsiębiorstw kosmetycznych, których łącznie jest już w naszym kraju ok. 7 tysięcy. To wszystko sprawia, że polski sektor kosmetyczny należy do europejskich potentatów.
Źródło: Konfederacja Lewiatan