O co tu chodzi? Jeśli jakiś podmiot lub grupa podmiotów nie jest w stanie walczyć normalnie na rynku, może zawsze postarać się doprowadzić do takich zmian w prawie, które dadzą jej uprzywilejowaną pozycję. W wypadku rynku aptecznego było to o tyle proste, że dobrze współgrało z bardzo przez obecną władzę hołubioną narracją o wspieraniu rodzimej gospodarki i złych zagranicznych koncernach. Oczywiście narracja narracją, a praktyka jest niemal całkowicie inna – by wspomnieć choćby promocyjne warunki dla fabryki Intela na Dolnym Śląsku (pisałem o tym niedawno na FPG24).
Zmiany w prawie dają takiej grupie podmiotów lub jednemu podmiotowi przewagę, której nigdy nie byłby w stanie wypracować w ramach normalnej rynkowej rywalizacji. Uderza to natomiast w klientów. Klienci aptek na aptece dla aptekarza oczywiście stracili: do 2020 r. w stosunku do czasów sprzed wejścia ustawy w życie zniknęło w Polsce ponad 1000 aptek. Naczelna Izba Aptekarska, która lobbowała gorąco za apteką dla aptekarza, twierdziła, że apteki nie mogą istnieć obok siebie, ale nie umiała nigdy wyjaśnić, dlaczego właściwie miałby to być problem. Swego czasu przedstawiciele NIA próbowali mnie nawet w prywatnej rozmowie przekonać, że ich stanowisko jest słuszne, ale nie umieli podać żadnych sensownych argumentów. Przecież sprawa jest prosta: jeśli aptek byłoby za dużo, to część by po prostu padła. Jeśli zaś istniały apteki położone bardzo blisko siebie, to widocznie były w stanie na siebie zarabiać.
Tu podkreślić trzeba dwie kwestie: rynek aptek przed 2017 r. nie był nadmiernie skoncentrowany. Nie było żadnego podmiotu, który miałby pozycję monopolistyczną lub zdecydowanie dominującą, bo wówczas zadziałałby po prostu UOKiK. Druga sprawa to brutalna interwencja w swobodę prowadzenia działalności gospodarczej, jaką była ustawa. Lobby farmaceutów postanowiło wykluczyć z biznesu przedsiębiorców, którzy nie są aptekarzami. Oznaczało to dla niektórych, którzy zbudowali z sukcesem choćby lokalne sieci, złożone z kilku aptek, że ich dorobek może zostać zniszczony oraz że nie będą w stanie przekazać go w spadku.
Teraz szykuje się „uszczelnienie” ustawy, które pójdzie jeszcze dalej i odbierze części przedsiębiorców prawo do dysponowania swoją własnością. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że zmiany w prawie farmaceutycznym zostały wrzucone do nowelizacji ustawy o Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych (państwowy podmiot). Nawiasem mówiąc, w ramach przywracania dobrej legislacji tego typu wrzutki powinny zostać zakazane: zmienianie przy okazji nowelizacji jednej ustawy innych ustaw powinno być dopuszczalne jedynie w przypadku istnienia bezpośredniego związku między jednymi a drugimi. Tu takiego nie ma.
Zgodnie z proponowaną zmianą, której podczas posiedzenia połączonych komisji finansów i gospodarki i rozwoju (bez komisji zdrowia – co jest drugą ciekawostką), podmioty przejmujące udziały w aptekach czy ich sieciach nie mogłyby być właścicielami więcej niż czterech aptek. Faktycznie jest to pozbawienie właściciela możliwości dysponowania swoim majątkiem.
Obecny na posiedzeniu komisji pan minister Waldemar Buda – który jeszcze jako poseł promował aptekę dla aptekarza w ubiegłej kadencji – twierdzi, że chodzi tylko o „uszczelnienie” prawa. Nie bierze oczywiście w rachubę uwag zgłaszanych przez polskich przedsiębiorców, dla których to „uszczelnienie” będzie gigantycznym problemem. Warto się jednak zatrzymać przy samym terminie „uszczelnianie”. To przecież objaw klasycznego cyklu, wywoływanego zawsze interwencjami państwa. Najpierw powstają przepisy, które mają uregulować coś, co nie powinno być w ogóle regulowane. Potem okazuje się, że przepisy są „nieszczelne”, czyli że rynek znajduje jednak jakieś metody radzenia sobie z ograniczeniami. Wówczas władza stwierdza, że musi przepisy „uszczelnić” – i cykl się powtarza. Identycznie wygląda sprawa choćby z zakazem handlu w niedzielę.
Przedsiębiorcy posiadający apteki powinni się bronić, jak mogą. Ale też, gdybyśmy myśleli o naprawie polskiej legislacji i szerzej: polskiego państwa, ustawowe interwencje w wolny rynek powinny zostać systemowo ograniczone. Pomarzyć można o tym, że należałoby to zrobić odpowiednim zapisem w polskiej ustawie zasadniczej.
Łukasz Warzecha
Każdy felietonista FPG24.PL prezentuje własne poglądy i opinie