fbpx
niedziela, 1 października, 2023
Strona głównaFelietonUszczelnianie apteki dla aptekarza

Uszczelnianie apteki dla aptekarza

Apteka dla aptekarza, czyli zmiana prawa farmaceutycznego z 2017 r., mająca podobno uderzać w wielkie koncerny i pomagać polskim aptekom, była jednym z najbardziej kontrowersyjnych rozwiązań, ograniczających wolność działalności gospodarczej. Byłem wobec tych rozwiązań zdecydowanie przeciwny. Pisałem wówczas, że jest to typowy przypadek omijania konkurencji poprzez lobbing u ustawodawcy.

O co tu chodzi? Jeśli jakiś podmiot lub grupa podmiotów nie jest w stanie walczyć normalnie na rynku, może zawsze postarać się doprowadzić do takich zmian w prawie, które dadzą jej uprzywilejowaną pozycję. W wypadku rynku aptecznego było to o tyle proste, że dobrze współgrało z bardzo przez obecną władzę hołubioną narracją o wspieraniu rodzimej gospodarki i złych zagranicznych koncernach. Oczywiście narracja narracją, a praktyka jest niemal całkowicie inna – by wspomnieć choćby promocyjne warunki dla fabryki Intela na Dolnym Śląsku (pisałem o tym niedawno na FPG24).

Zmiany w prawie dają takiej grupie podmiotów lub jednemu podmiotowi przewagę, której nigdy nie byłby w stanie wypracować w ramach normalnej rynkowej rywalizacji. Uderza to natomiast w klientów. Klienci aptek na aptece dla aptekarza oczywiście stracili: do 2020 r. w stosunku do czasów sprzed wejścia ustawy w życie zniknęło w Polsce ponad 1000 aptek. Naczelna Izba Aptekarska, która lobbowała gorąco za apteką dla aptekarza, twierdziła, że apteki nie mogą istnieć obok siebie, ale nie umiała nigdy wyjaśnić, dlaczego właściwie miałby to być problem. Swego czasu przedstawiciele NIA próbowali mnie nawet w prywatnej rozmowie przekonać, że ich stanowisko jest słuszne, ale nie umieli podać żadnych sensownych argumentów. Przecież sprawa jest prosta: jeśli aptek byłoby za dużo, to część by po prostu padła. Jeśli zaś istniały apteki położone bardzo blisko siebie, to widocznie były w stanie na siebie zarabiać.

Tu podkreślić trzeba dwie kwestie: rynek aptek przed 2017 r. nie był nadmiernie skoncentrowany. Nie było żadnego podmiotu, który miałby pozycję monopolistyczną lub zdecydowanie dominującą, bo wówczas zadziałałby po prostu UOKiK. Druga sprawa to brutalna interwencja w swobodę prowadzenia działalności gospodarczej, jaką była ustawa. Lobby farmaceutów postanowiło wykluczyć z biznesu przedsiębiorców, którzy nie są aptekarzami. Oznaczało to dla niektórych, którzy zbudowali z sukcesem choćby lokalne sieci, złożone z kilku aptek, że ich dorobek może zostać zniszczony oraz że nie będą w stanie przekazać go w spadku.

Teraz szykuje się „uszczelnienie” ustawy, które pójdzie jeszcze dalej i odbierze części przedsiębiorców prawo do dysponowania swoją własnością. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że zmiany w prawie farmaceutycznym zostały wrzucone do nowelizacji ustawy o Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych (państwowy podmiot). Nawiasem mówiąc, w ramach przywracania dobrej legislacji tego typu wrzutki powinny zostać zakazane: zmienianie przy okazji nowelizacji jednej ustawy innych ustaw powinno być dopuszczalne jedynie w przypadku istnienia bezpośredniego związku między jednymi a drugimi. Tu takiego nie ma.

Zgodnie z proponowaną zmianą, której podczas posiedzenia połączonych komisji finansów i gospodarki i rozwoju (bez komisji zdrowia – co jest drugą ciekawostką), podmioty przejmujące udziały w aptekach czy ich sieciach nie mogłyby być właścicielami więcej niż czterech aptek. Faktycznie jest to pozbawienie właściciela możliwości dysponowania swoim majątkiem.

Obecny na posiedzeniu komisji pan minister Waldemar Buda – który jeszcze jako poseł promował aptekę dla aptekarza w ubiegłej kadencji – twierdzi, że chodzi tylko o „uszczelnienie” prawa. Nie bierze oczywiście w rachubę uwag zgłaszanych przez polskich przedsiębiorców, dla których to „uszczelnienie” będzie gigantycznym problemem. Warto się jednak zatrzymać przy samym terminie „uszczelnianie”. To przecież objaw klasycznego cyklu, wywoływanego zawsze interwencjami państwa.  Najpierw powstają przepisy, które mają uregulować coś, co nie powinno być w ogóle regulowane. Potem okazuje się, że przepisy są „nieszczelne”, czyli że rynek znajduje jednak jakieś metody radzenia sobie z ograniczeniami. Wówczas władza stwierdza, że musi przepisy „uszczelnić” – i cykl się powtarza. Identycznie wygląda sprawa choćby z zakazem handlu w niedzielę.

Przedsiębiorcy posiadający apteki powinni się bronić, jak mogą. Ale też, gdybyśmy myśleli o naprawie polskiej legislacji i szerzej: polskiego państwa, ustawowe interwencje w wolny rynek powinny zostać systemowo ograniczone. Pomarzyć można o tym, że należałoby to zrobić odpowiednim zapisem w polskiej ustawie zasadniczej.

Łukasz Warzecha

Każdy felietonista FPG24.PL prezentuje własne poglądy i opinie

Łukasz Warzecha
Łukasz Warzecha
Jeden z najpopularniejszych komentatorów sceny politycznej w Polsce. Konserwatysta i liberał gospodarczy. Publicysta „Do Rzeczy", „Forum Polskiej Gospodarki”, Onet.pl, „Rzeczpospolitej", Salon24 i kilku innych tytułów. Jak o sobie pisze na kanale YT: „Niewygodny dla każdej władzy”.

INNE Z TEJ KATEGORII

Golonka w pięciu smakach

Katolicka nauka społeczna podkreśla, że błędne systemy ekonomiczne przyczyniają się do współczesnego zjawiska migracji. Jest ona również skutkiem polityki interwencjonizmu w państwach, które z tego powodu potrzebują imigrantów i ich do siebie przyciągają.
3 MIN CZYTANIA

Ceny paliwa i zbita szyba

Państwo nie jest firmą, która ma na podatnikach zarabiać, a pieniądze zatrzymane przez obywateli w kieszeniach nie są żadnym kosztem, ale przeciwnie – to korzyść. Obywatele wydadzą je bowiem na rzeczy bardziej im potrzebne. To sytuacja pokazana przez Frédérika Bastiata w przypowieści o zbitej szybie z „Co widać i czego nie widać”.
5 MIN CZYTANIA

Reklama, a może kryptoreklama

Dużo wody upłynęło od mojego ostatniego narzekania na rodzime przepisy dotyczące ochrony konkurencji i konsumentów, a w zasadzie na politykę organu odpowiedzialnego za te dwa zagadnienia. Temat ten tylko z pozoru wydaje się poboczny, niezwiązany z najważniejszym pod względem prawnym i ekonomicznym wydarzeniem nadchodzących tygodni, czyli wyborami.
6 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Ceny paliwa i zbita szyba

Państwo nie jest firmą, która ma na podatnikach zarabiać, a pieniądze zatrzymane przez obywateli w kieszeniach nie są żadnym kosztem, ale przeciwnie – to korzyść. Obywatele wydadzą je bowiem na rzeczy bardziej im potrzebne. To sytuacja pokazana przez Frédérika Bastiata w przypowieści o zbitej szybie z „Co widać i czego nie widać”.
5 MIN CZYTANIA

Co zamiast imigracji?

Czy imigracja jest Polsce niezbędna? W swoim najnowszym wideoblogu zająłem się sprawą afery wizowej i, szerzej, brakiem polskiej polityki migracyjnej, co uważam za gigantyczną lukę w naszej debacie publicznej. Wielu moich widzów stwierdziło w komentarzach, że żadna polityka migracyjna nie jest nam potrzebna, ponieważ Polska w ogóle nie potrzebuje imigracji (lub też: nie powinna potrzebować).
5 MIN CZYTANIA

Zarzynania przedsiębiorców ciąg dalszy

Jeśli żyjemy w kraju, którego polityka społeczna jest oparta na szerokiej redystrybucji, trudno nam będzie uznać, co jest, a co nie jest łapówką wyborczą. Pojmując łapówkę szeroko, jako coś, co daje się w zamian za coś w sprzeczności albo z zapisanymi zasadami, albo z etyką, można powiedzieć, że demokratyczne państwo redystrybucyjne jest w gruncie rzeczy oparte na systemie łapówkarskim.
5 MIN CZYTANIA