Władze belgijskiego Molenbeek-Saint-Jean wprowadziły podatek od kas samoobsługowych. Nowe obciążenie będzie wynosiło aż 5,6 tys. euro i będą musiały go opłacać wszystkie sklepy z tego typu technologią. Burmistrz Catherine Moureaux twierdzi, że kasy muszą zostać opodatkowane, gdyż ich istnienie wpływa na rynek pracy oraz „spójność społeczną”. Moureaux tłumaczy, że choć kasy samoobsługowe zmniejszają kolejki i oszczędzają czas, to praca wcześniej wykonywana przez kasjerów została de facto przeniesiona na samych klientów, co skutkuje ograniczeniem zatrudnienia. Przeciętne wynagrodzenie kasjera w Molenbeek wynosi 1686 euro, co oznacza, że nowy podatek to mniej więcej ekwiwalent trzech takich pensji.
– Z kolei w dzielnicach zamieszkiwanych przez wielu starszych ludzi kasy samoobsługowe mają szkodliwy wpływ społeczny, bo ograniczają one kontakt między klientami a pracownikami – wyjaśniła burmistrz Molenbeek na łamach Bruzz.be.
Na temat podatku wypowiedział się również Georges Van Leeckwyck, odpowiedzialny za finanse w Molenbeek, który powiedział, że podatek na kasy jest odpowiedzią władz na trudne czasy budżetowe.
– Wprowadziliśmy też podatek na profesjonalne nagrywanie filmów oraz zreformowaliśmy podatek od reklam w miejscach publicznych – powiedział.
Nowe obciążenie spotkało się z krytyką związku handlowego Comeos, który uznał je za „bardzo dziwne”. Rzecznik federacji Hans Cardyn powiedział, że w ten sposób władze zniechęcają firmy do innowacji i cofają je do poprzedniego wieku.