fbpx
sobota, 20 kwietnia, 2024
Strona głównaFelietonW czym populizm technokratyczny jest lepszy od penalnego?

W czym populizm technokratyczny jest lepszy od penalnego?

Jak pogodzić w jednym umyśle to, że zaostrzanie kar czysto kryminalnych ma być rzekomo początkiem drogi do budowy totalitaryzmu lub powrotu średniowiecza, ale rygorystyczne prawo przeciwepidemiczne, wgrywanie wszystkim aplikacji śledzących, to już była rzecz konieczna i przejaw czystej racjonalności, niepodlegającej nawet krytyce? – pyta w najnowszym felietonie Michał Góra.

W związku z uchwaloną niedawno nowelą kodeksu karnego, która nie tylko zaostrza kary, ale również zmienia zasady jej wymiaru i wydłuża okresy przedawnienia, przez prasę przelała się fala krytyki wobec Ministerstwa Sprawiedliwości i samego ustawodawcy. Krytyka tej filozofii jest zresztą zasadniczo słuszna.

Przez wszystkie przypadki odmienia się aktualnie zarzut, jakoby zmiany te miały charakter populizmu penalnego, charakterystycznego raczej dla systemów autorytarnych niż demokratycznych. To najwyraźniej prawda. Proszę sobie przypomnieć, jak siermiężne było prawo karne i penitencjarystyka w okresie demokracji ludowej.

Rzecz w tym, że być może krytycy zaostrzania prawa wywodzą się ze środowiska niemającego większej legitymacji etycznej ani moralnej, aby zarzucać innym kręgom politycznym pewną obcesowość w obchodzenia się z prawami indywidualnymi. Chodzi o to, że wyznają oni nierzadko specyficzny światopogląd, w ramach którego dopuszczalne jest przecież zadeptywanie praw osobistych jednostki w celu realizacji określonych celów socjalnych, kolektywnych itd. Na przykład, istotne ograniczenia prawa własności – niekiedy naruszające w ogóle jego istotę – uzasadnia się „ochroną praw lokatorów”. Cyfrowe śledzenie osób i zmuszanie ich do rezygnacji ze ściśle wyjątkowego charakteru przymusowych interwencji w życie prywatne, na przykład w zakresie biomedycyny, to już problem „zdrowia publicznego”.

Innymi słowy, często te same osoby, które wierzą w korczakowską pedagogikę jako rodzaj „bezstresowego wychowania”, a karę pozbawienia wolności widzą jako przejaw „humanitarnej resocjalizacji”, odmawiają zupełnie szacunku dla praw podmiotowych tych osób, które nie są w żadnym razie kryminalistami ani terrorystami. Mowa na przykład o właścicielach mieszkań czynszowych albo o osobach, które po prostu subiektywnie rozważają za i przeciw kolejnej interwencji medycznej. Jeszcze inaczej to ujmując, prawdopodobnie słusznie chcemy traktować dzieci i więźniów jak istoty rozumne i posiadające własną godność, natomiast takiej perspektywy odmawia się niektórym dorosłym. Ci ostatni po prostu odmiennie interpretują chroniony i nienaruszalny zakres naszych praw i obowiązków.

Wspólny jest jeszcze jeden element tych dwóch postaw. Chodzi mianowicie o poszukiwanie akceptacji społecznej dla nadzwyczajnych interwencji rządowych (np. zaostrzania kar, wprowadzanie zakazów i nakazów) poprzez odwołanie się do naturalnej potrzeby bezpieczeństwa. Populiści penalni i konserwatyści żerują na poczuciu zagrożenia lokalną przestępczością. Przypadki brutalnych przestępstw stanowią tło ostrych wypowiedzi i konferencji prasowych, na których zapowiada się zaostrzenie przepisów i „zero tolerancji” dla przestępców albo „wojnę przeciw przestępczości”. Technokraci żerują z kolei na poczuciu zagrożenia zjawiskami o charakterze epidemiologicznym albo klimatycznym itp. Mówi się choćby o różnych politykach „zero” („zero Covid”, „zero zanieczyszczeń”, „zero emisji”). Jak bowiem pogodzić w jednym umyśle to, że zaostrzanie kar czysto kryminalnych ma być rzekomo początkiem drogi do budowy totalitaryzmu lub powrotu średniowiecza, ale rygorystyczne prawo przeciwepidemiczne, wgrywanie wszystkim aplikacji śledzących, to już była rzecz konieczna i przejaw czystej racjonalności, niepodlegającej nawet krytyce? W obu przypadkach chodzi przecież o namawianie do poświęcenia praw indywidualnych i szafowanie karami lub zakazami, aby osiągnąć jakiś cel kolektywny i społeczny.

Odpowiedź wydaje się prosta. Nie da się tego wszystkiego pogodzić. Dlatego z krytykami nowelizacji prawa karnego zgódźmy się w tej konkretnej sprawie, ale nie ufajmy im za bardzo na przyszłość. Prawdopodobnie sami sięgną po miecz Temidy, gdy tylko nadarzy się okazja lub zajdzie taka potrzeba.

Michał Góra

Michał Góra
Michał Góra
Zawodowo prawnik i urzędnik, ale hobbystycznie gitarzysta i felietonista. Zwolennik deregulacji, ale nie bezprawia. Relatywista i anarchista metodologiczny, ale propagator umiarkowanie konserwatywnej polityki społecznej.

INNE Z TEJ KATEGORII

Policja dla Polaków

Jednym z największych problemów polskiej policji – choć niejedynym, bo ta formacja ma ich multum – jest ogromny poziom wakatów: ponad 9,7 proc. Okazuje się, że jednym ze sposobów na ich zapełnienie ma być – na razie pozostające w sferze analiz – zatrudnianie w policji obcokrajowców. Czyli osób nieposiadających polskiego obywatelstwa. W tym kontekście mowa jest przede wszystkim o Ukraińcach, Białorusinach i Gruzinach.
3 MIN CZYTANIA

Czasami i sceptycy mają rację

Wszystkie zjawiska, jakie obserwujemy w ramach gospodarki, są ze sobą połączone. Jak w jednym miejscu coś pchniemy, to w kilku innych wyleci. Problem z tym, że w przeciwieństwie do znanej metafory „naczyń połączonych”, w gospodarce skutki nie występują w tym samym czasie co przyczyna. I dlatego często nie ufamy niepopularnym prognozom.
5 MIN CZYTANIA

Markowanie polityki

Nie jest łatwo osiągnąć sukces, nie tylko w polityce, ale nawet w życiu. Bardzo często trzeba postępować niekonwencjonalnie, co w dawnych czasach nazywało się postępowaniem wbrew sumieniu. Dzisiaj już tak nie jest, bo dzisiaj, dzięki badaniom antropologicznym, już wiemy, że jak człowiek politykuje, to jego sumienie też politykuje, więc można mówić tylko o postępowaniu niekonwencjonalnym, a nie jakichś kompromisach z sumieniami.
5 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Kiedy jeden minister powie tak, a drugi powie nie

Ucznia p. minister Barbary Nowackiej od studenta medycyny p. ministra Dariusza Wieczorka dzieli zaledwie kilka miesięcy, a więc wakacje pomiędzy egzaminem maturalnym a pierwszym semestrem studiów. Co z tego wynika nie tylko dla koalicji rządzącej?
3 MIN CZYTANIA

O pewności prawa i praworządności słów kilka

Ostatnio publicystyka krajowa koncentruje się na problemach jakości i pewności prawa. Wiąże się to z wszechobecnym w naszym kraju bałaganem, który wygląda tak, jakby Polacy posiadali własne państwo nie od ponad tysiąca lat, ze znanymi przerwami, ale od kilku miesięcy. I podobnie jak właściciel dopiero co kupionego samochodu, ale wykonanego w nowej technologii, kompletnie nie mają pojęcia, jak go obsługiwać.
4 MIN CZYTANIA

Czyżby obrońcy praworządności uważali, że pierwsza Rzeczniczka nie była prawdziwym RPO?

Przez kilka ostatnich lat gremia oficjalne, w tym ponadnarodowe, i media prowadzą ożywioną dyskusję na temat stanu praworządności w Polsce. Jest to trochę zabawne z dwóch powodów. O obu poniżej.
4 MIN CZYTANIA