Marina Owsiannikowa wystąpiła wtedy w programie włoskiej telewizji RAI. Powiedziała tam, że wojna obudziła straszną rusofobię i wezwała do zniesienia sankcji. Powiedziała też, że „Unia nie może karać zwykłych Rosjan” i że jej mama „nie może kupić leków, a córka zapłacić w szkole za obiad kartą płatniczą, a w sklepach nie ma cukru i są kolejki”.
Owsiannikowa została zatrudniona przez niemiecką gazetę „Die Welt” jako „niezależna korespondentka” relacjonująca m.in. z Ukrainy i Rosji – poinformowała gazeta w wydanym oświadczeniu dodając, że będzie ona regularnie udzielać się w swoim telewizyjnym kanale informacyjnym, a także pisać dla gazety.
43-latka trafiła na czołówki gazet 14 marca, kiedy to podczas programu informacyjnego w Kanale 1 (jej ówczesnym pracodawcy), trzymała tabliczkę wzywającą Rosjan, by nie wierzyli w propagandę Putina dotyczącą inwazji na sąsiednią Ukrainę. „Zatrzymaj wojnę. Nie wierz w propagandę. Oni cię tu okłamują” – głosił napis.
Za ten wybryk przeciwko surowemu prawu uchwalonemu przez Rosjan (za mówienie „nieprawdy” o „specjalnej operacji wojskowej” w Ukrainie grozi do 15 lat więzienia), Owsiannikowa została zatrzymana na 14 godzin i ukarana grzywną w wysokości 30 tys. rubli (około 370 dolarów) – pisał Bloomberg.
– Była redaktorka rosyjskiego państwowego kanału telewizyjnego swoim protestem „broniła najważniejszej etyki dziennikarskiej pomimo groźby represji ze strony państwa” – powiedział cytowany w oświadczeniu redaktor naczelny Welt Group Ulf Poschardt. Poschardt powiedział, że jest „podekscytowany” współpracą z Owsiannikową chwaląc jej „odwagę w decydującym momencie”.
Owsiannikowa określiła Welt Group jako firmę opowiadającą się za „tym, czego odważny naród Ukrainy teraz tak zaciekle broni: wolnością”. – Uważam, że moim obowiązkiem jako dziennikarza jest obrona tej wolności. I cieszę się, że mogę to teraz zrobić dla „Die Welt” – powiedziała Marina Owsiannikowa.