Decyzja o wybuchu powstania zapadła w bardzo emocjonujących okolicznościach zaledwie dzień wcześniej (31 lipca 1944 r.) po tym, jak gen. Tadeusz Komorowski „Bór” usłyszał od pułkownika Antoniego Chruściela informację, iż na przedmieściach Pragi pojawiły się już sowieckie czołgi. Jak się okazało był to klasyczny, jakbyśmy to dziś powiedzieli, fake news. Żadnych czołgów Armii Czerwonej na przedmieściach lewobrzeżnej Warszawy nie było.
Komu zależało na zniszczeniu Warszawy?
Adolf Hitler po otrzymaniu informacji o wybuchu walk w Warszawie zareagował wybuchem furii i wydaniem rozkazu o natychmiastowym rozpoczęciu lotów dywanowych na polską stolicę. Hitler powierzył też zadanie spacyfikowania Powstania szefowi sztabu generalnego generałowi Heinzowi Guderianowi. O tym, co czeka Warszawę świadczą słowa Reichsführera-SS Heinricha Himmlera, którego słowa zostały zapisane: „To miasto ma całkowicie zniknąć z powierzchni ziemi. Kamień na kamieniu nie powinien zostać”.
Niemcy przewidywali zniszczenie i zmarginalizowanie Warszawy niemal od samego początku wojny. Było to wszak serce niepokornej i niezłomnej Polski. Było to miasto, z którym Niemcy wiecznie mieli problemy. Już jesienią 1939 r. okupant zakazał odbudowy budynków zniszczonych podczas wrześniowego oblężenia. Jednak w 1944 r. Warszawa wciąż była wielkim, niezłomnym i –mimo okaleczeń – pięknym miastem. Hitler i Himmler wydali na nie wyrok.
Na początku września 1944 r. Heinrich Himmler wydał rozkaz zniszczenia: „Każdego mieszkańca należy zabić, nie wolno brać żadnych jeńców. Warszawa ma być zrównana z ziemią i w ten sposób ma być stworzony zastraszający przykład dla całej Europy”. (Wydanie takiego rozkazu przez Himmlera potwierdził na procesie norymberskim generał SS Erich von dem Bach-Zelewski, którego oddziały dokonały Rzezi Woli.)
Okazuje się jednak, że nie tylko Niemcom zależało na zniszczeniu Warszawy.
Prowokacja Stalina
Dzisiaj historycy nie mają wątpliwości, że na zniszczeniu Warszawy cudzymi rękami bardzo zależało Stalinowi. Już pod koniec lipca 1944 r. na ulicach stolicy zaczęły pojawiać się fałszywe odezwy (plakaty) informujące o ucieczce Komendy Głównej AK ze stolicy i o przejęciu dowództwa nad siłami zbrojnymi podziemia przez dowództwo Armii Ludowej. Było to oczywiste kłamstwo i sowiecka prowokacja dokonana rękami „pożytecznych idiotów” w postaci polskich komunistów (Gwardia Ludowa, Armia Ludowa).
29 lipca Radio „Moskwa” nadało apel Związku Patriotów Polskich (czyli sowieckich agentów) nawołujący do wybuchu powstania w polskiej stolicy: „Dla Warszawy, która się nigdy nie poddała i nigdy nie ustała w walce, godzina czynu wybiła. (…) przez bezpośrednią czynną walkę na ulicach Warszawy (…) nie tylko przyspieszymy chwilę ostatecznego wyzwolenia, ale ocalimy również majątek narodowy i życie waszych braci”.
Dzień później, 30 lipca 1944 r. komunistyczna radiostacja „Kościuszko” kilkakrotnie nadawała komunikaty wzywające ludność Warszawy do powstania przeciw Niemcom. Radiowy komunikat w języku polskim mieszkańcy mogli usłyszeć o godzinie 15.00, 20.55, 21.55 i 23.00. Zredagowany przez polskich komunistów apel radiowy wzywał do natychmiastowej walki i do wyzwolenia miasta wespół z nacierającą Armią Czerwoną. Przypomnijmy treść komunikatu:
„Warszawa drży w posadach od ryku dział. Wojska radzieckie nacierają gwałtownie i zbliżają się do Pragi. Nadchodzą, aby przynieść nam wolność. Niemcy wyparci z Pragi będą usiłowali bronić się w Warszawie. Zechcą zniszczyć wszystko. W Białymstoku burzyli wszystko przez sześć dni. Wymordowali tysiące naszych braci. Uczyńmy, co tylko w naszej mocy, by nie zdołali powtórzyć tego samego w Warszawie. Ludu Warszawy! Do broni! Niech cała ludność stanie murem wokół Krajowej Rady Narodowej, wokół warszawskiej Armii Podziemnej. Uderzcie na Niemców! Udaremnijcie ich plany zburzenia budowli publicznych. Pomóżcie Czerwonej Armii w przeprawie przez Wisłę. Przysyłajcie wiadomości, pokazujcie drogi. Milion ludności Warszawy niech stanie się milionem żołnierzy, którzy wypędzą niemieckich najeźdźców i zdobędą wolność”.
O prawdziwych intencjach Stalina wobec Powstania Warszawskiego świadczy jego późniejsze zachowanie. Chociażby nie udzielenie zezwolenia alianckiemu lotnictwu (dokonującemu zrzutów dla powstańców) na korzystanie z sowieckich lotnisk do połowy września 1944 r. i… udzielenie takiej zgody wtedy, gdy Komenda Główna AK rozważała kapitulację – właśnie w połowie września. Co więcej, sowieckie lotnictwo nagle samo zaczęło dokonywać zrzutów broni dla powstańców, a Stalin zezwolił na przeprawę na prawy brzeg Wisły polskich oddziałów. Stalinowi zależało na tym by Warszawa jeszcze mocniej się wykrwawiła, by zginęło więcej niepokornych Polaków, by miasto zostało zniszczone. Powstańcy bohatersko walczyli oczekując pomocy od „czerwonej zarazy”, jak nazywali Armię Czerwoną. Ta jednak nie przyszła…
Dzisiaj, pamiętając o bohaterstwie Powstańców Warszawskich i niemieckich zbrodniach, nie zapominajmy o tym, komu jeszcze zależało na zniszczeniu Warszawy – czyli o Stalinie i roli, jaką w realizacji jego planów odegrali „pożyteczni idioci”…