fbpx
czwartek, 25 kwietnia, 2024
Strona głównaFelietonWęglowy ślad ukraiński

Węglowy ślad ukraiński

Szkoda, że Ruch Solidarności Klimatycznej nie przykleja się do ścian i nie przykuwa do kaloryferów z powodu śladu węglowego spowodowanego wojną na Ukrainie. Rozumiem jednak, że musi uważać, by swoje protesty utrzymać w dozwolonych granicach, bo w przeciwnym razie nie dostanie grantów i nie będzie miał za co wypić i zakąsić – pisze w najnowszym felietonie Stanisław Michalkiewicz.

Wszystko ma swoje plusy dodatnie i plusy ujemne. Właśnie do siedziby PiS przy ul. Nowogrodzkiej wtargnęła 10-osobowa grupa „aktywistów” płci obojga z Ruchu Solidarności Klimatycznej, którzy przylepili się do ścian i przykuli do kaloryferów, by w ten sposób oddać „energię” w „ręce ludzi”. Najwyraźniej nie mają większych zmartwień, co stanowi niewątpliwie plus dodatni, chociaż pomysł oddania „energii” w „ręce ludzi” stwarza ryzyko pojawienia się plusów ujemnych. Jak bowiem wiadomo, najwięcej energii rodzi się z syntezy jądrowej, czyli reakcji zachodzącej w Słońcu i w bombach wodorowych. Jak wiadomo, energia słoneczna jest właśnie oddawana w „ręce ludzi”, którzy w związku z tym grzeją się między sobą na własną rękę. Z bombami wodorowymi sprawa wygląda trochę gorzej. Zawarta w nich energia znajduje się co prawda w „rękach ludzi”, ale to właśnie jest plus ujemny. Jak pisał poeta: „Wstrzymaj się, wstrzymaj, badaczu szalony przed drzwiami laboratorii! Czy widzisz? Małpolud uskrzydlony krwią maże karty historii!”. Ale bo też nieubłagany postęp doprowadził do sytuacji, w której – jak skarży się poeta – „Porwały mnie plemiona zdziczałych tubylców, zbrojnych w maczugi światła, strzały laserowe, ponaddźwiękowe dzidy, kobaltowe proce, paraboliczne bębny, flety bioplazmy, wtórujące podskokom sztucznych serc, lub krwawych, wydartych z piersi trupów jeszcze nie ostygłych”.

Jak widzimy choćby na tym przykładzie, oddawanie energii w „ręce ludzi” łączy się ze sporym ryzykiem. Z drugiej jednak strony ta sytuacja przybliża nas do ideału pielęgnowanego przez Pracownię Na Rzecz Wszystkich Istot, zdaniem której liczebność gatunku ludzkiego powinna zostać zredukowana, żeby innym istotom zapewnić godne życie, czyli dobrostan, no i oczywiście – dogodzić planecie. Wydawałoby się, że temu programowi redukcji gatunku ludzkiego nic – tylko przyklasnąć – ale kiedy uświadomimy sobie ryzyko wylania dziecka z kąpielą w postaci zredukowania Najlepszej Części Ludzkości, to zaraz ręce złożone do oklasków  opadają nam z desperacji, co my wtedy zrobimy?

Ale tak już jest, zwłaszcza kiedy trwa wojna z klimatem, w której – jak w każdej wojnie – straty muszą być. I tu właśnie dochodzimy do kłopotliwego punktu, bo w wojnie z klimatem, w której stawką jest dobrostan planety, największym problemem jest złowrogi dwutlenek węgla w postaci tak zwanego śladu węglowego, który potrafimy nie tylko wytropić w pozornie niewinnych produktach, ale w dodatku stworzyć niezwykle pomysłową dziedzinę gospodarki, gdzie starsi i mądrzejsi handlują limitami dwutlenku węgla, wypłukując w ten sposób złoto z powietrza. Dotychczas wszystko – jak powiadają gitowcy – „gra i koliduje” – natomiast problem pojawia się, gdy uświadomimy sobie, ile to złowrogich śladów węglowych powstaje w związku z wojną, jaką Stany Zjednoczone prowadzą z Rosją na Ukrainie do ostatniego Ukraińca. Że do ostatniego Ukraińca, to w jak najlepszym porządku, bo przecież prezydent Zełeński ma inne, pierwszorzędne korzenie, podobnie jak wielu innych, tamtejszych oligarchów, co to w swoich rękach zgromadzili 80 proc. tamtejszego majątku. Kiedy jednak spojrzymy na tę sprawę z punktu widzenia planety, to wszystko się komplikuje. Jak bowiem powiedział prezydent Joe Biden w Arkadach Kubickiego w Warszawie, Ukraina „musi wygrać”. W tym celu trzeba dostarczać jej ciężkiej broni, amunicji i wielu innych rzeczy, bojowych i niebojowych, w czym przoduje nasz nieszczęśliwy kraj, realizując umowę z 2 grudnia 2016 roku, przewidującą nieodpłatne udostępnianie Ukrainie zasobów tubylczego polskiego państwa. Warto jednak zwrócić uwagę, że tę broń najpierw trzeba wyprodukować, podobnie jak i amunicję, nie mówiąc już o materiałach pędnych do czołgów, samochodów pancernych i samolotów. Ze spalania tych paliw powstaje gigantyczny ślad węglowy, z powodu którego planeta przeżywa prawdziwe konwulsje. Warto podkreślić, że ten ślad węglowy powstaje zarówno wtedy, gdy paliwo spalane jest w świętej sprawie demokracji, jak i wtedy, gdy spalane jest w służbie imperializmu. Może nie powinno tak być, ale cóż poradzimy na to, że planeta za nic ma rozróżnienie między pobudkami szlachetnymi i nikczemnymi? Jest to z jej strony oczywiście karygodny egoizm, ale jak dotąd nawet najbardziej postępowe awangardy ludzkości nie mogą na to nic poradzić i musimy się w tej sytuacji pogodzić z tym, że planeta nie nadąża za postępem moralnym. Ale paliwo to tylko niewielki margines potężnego śladu węglowego, jaki powstaje w związku z wojną. Przy produkcji ciężkiej broni ślad węglowy jest jeszcze większy, bo ileż węgla trzeba spalić, żeby wytopić tony stali, a więc – żelaza wzbogaconego węglem – dla wytworzenia jednego czołgu marki „Abrams”, który potem pojedzie na Ukrainę, albo jeszcze lepiej – najpierw zostanie zakupiony przez Polskę, która potem za darmo przekaże go Ukrainie, podobnie jak czołgi kupione w Południowej Korei, przy produkcji których ślad węglowy jest taki sam jak przy „Abramsach”? Podobny ślad węglowy powstaje przy produkcji amunicji, którą państwa NATO właśnie zdecydowały się zamówić w wielkich ilościach podczas ostatniej narady w Szwecji. A przecież ta amunicja nie jest produkowana, a następnie wysyłana na Ukrainę, by zalegała w magazynach, tylko żeby jak najszybciej została wystrzelona w kierunku Rosjan, bezpiecznie redukując w ten sposób liczebność gatunku ludzkiego. Ten uboczny skutek jest wprawdzie chwalebny, ale nie możemy zapominać, ile dwutlenku węgla wytwarza każdy wybuch takiego pocisku rakietowego, czy artyleryjskiego, podobnie jak spalenie bezdymnego prochu, by pocisk armatni doleciał tam, gdzie trzeba. Przykłady można by mnożyć, ale przecież nie o to chodzi, by zasypywać się przykładami, tylko – by pokazać, jaki potężny ślad węglowy powstaje w związku z wojną, która w dodatku jest jednocześnie sprawiedliwa i niesprawiedliwa. Ukraina bowiem prowadzi wojnę sprawiedliwą – bo wojna sprawiedliwa jest wtedy, gdy my wojujemy z wrogiem, który prowadzi przeciwko nam wojnę niesprawiedliwą. Możliwe, że właśnie z tego powodu planeta ignoruje moralne motywacje, bo w tej sytuacji znoszą się one nawzajem, a jedynym trwałym efektem pozostaje ślad węglowy.

W tej sytuacji szkoda, że Ruch Solidarności Klimatycznej nie przykleja się do ścian i nie przykuwa do kaloryferów z powodu śladu węglowego spowodowanego wojną na Ukrainie. Rozumiem jednak, że musi uważać, by swoje protesty utrzymać w dozwolonych granicach, bo w przeciwnym razie nie dostanie grantów i nie będzie miał za co wypić i zakąsić. W tej sytuacji może na tę stronę wojny powinien zwrócić uwagę Ruch Antywojenny panów Leszka Sykulskiego i Pitonia. Gdyby powiązali oni swoje antywojenne wystąpienia z walką z klimatem, to zwalczający ich Judenrat „Gazety Wyborczej” miałby potężny dysonans poznawczy, co wytrąciłoby mu broń z ręki, a młodzież popchniętą przez starszych i mądrzejszych  do walki z klimatem skierowałoby na właściwe tory.

Stanisław Michalkiewicz

Stanisław Michalkiewicz
Stanisław Michalkiewicz
Jeden z najlepszych współczesnych polskich publicystów, przez wielu czytelników uznawany za „najostrzejsze pióro III RP”. Prawnik, nauczyciel akademicki, a swego czasu również polityk. Współzałożyciel i w latach 1997–1999 prezes Unii Polityki Realnej. Jego blog wygrał wyróżnienie Blog Bloggerów w konkursie Blog Roku 2008 organizowanym przez onet.pl. Autor kilkudziesięciu pozycji książkowych, niezwykle popularnego kanału na YT oraz kilku wywiadów-rzek. Współpracował z kilkudziesięcioma tytułami prasowymi, kilkoma rozgłośniami radiowymi i stacjami TV.

INNE Z TEJ KATEGORII

Sztuczna inteligencja w działaniu

Ostatnio coraz częściej mówi się o sztucznej inteligencji i to przeważnie w tonie nader optymistycznym – że rozwiąże ona, jeśli nawet nie wszystkie, to w każdym razie większość problemów, z którymi się borykamy. Tylko niektórzy zaczynają się martwić, co wtedy stanie się z ludźmi, bo skoro sztuczna inteligencja wszystko zrobi, to czy przypadkiem ludzie nie staną się zbędni?
5 MIN CZYTANIA

Można rywalizować z populistami w polityce, ale najlepiej po prostu ograniczyć rolę państwa

Możemy już przeczytać tegoroczny Indeks Autorytarnego Populizmu. Jest to dobrze napisany, pełen informacji raport. Umiejętnie identyfikuje problem, jaki mamy. Ale tu potrzeba więcej. Przede wszystkim takiego działania, które naprawdę rozwiązuje problemy, jakie dostrzegają wyborcy populistycznych partii.
4 MIN CZYTANIA

Urojony klimatyzm

Bardziej od ekologizmu preferuję słowo „klimatyzm”, bo lepiej oddaje sedno sprawy. No bo w końcu cały świat Zachodu, a w szczególności Unia Europejska, oficjalnie walczy o to, by klimat się nie zmieniał. Nie ma to nic wspólnego z ekologią czy tym bardziej ochroną środowiska. Chodzi o zwalczanie emisji dwutlenku węgla, gazu, dzięki któremu mamy zielono i dzięki któremu w ogóle możliwe jest życie na Ziemi w znanej nam formie.
6 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Sztuczna inteligencja w działaniu

Ostatnio coraz częściej mówi się o sztucznej inteligencji i to przeważnie w tonie nader optymistycznym – że rozwiąże ona, jeśli nawet nie wszystkie, to w każdym razie większość problemów, z którymi się borykamy. Tylko niektórzy zaczynają się martwić, co wtedy stanie się z ludźmi, bo skoro sztuczna inteligencja wszystko zrobi, to czy przypadkiem ludzie nie staną się zbędni?
5 MIN CZYTANIA

Markowanie polityki

Nie jest łatwo osiągnąć sukces, nie tylko w polityce, ale nawet w życiu. Bardzo często trzeba postępować niekonwencjonalnie, co w dawnych czasach nazywało się postępowaniem wbrew sumieniu. Dzisiaj już tak nie jest, bo dzisiaj, dzięki badaniom antropologicznym, już wiemy, że jak człowiek politykuje, to jego sumienie też politykuje, więc można mówić tylko o postępowaniu niekonwencjonalnym, a nie jakichś kompromisach z sumieniami.
5 MIN CZYTANIA

Piosenka jest dobra na wszystko

„Kto przeżyje, wolnym będzie, kto umiera – wolny już” – głosi kultowa piosenka Wojska Polskiego, czyli naszej niezwyciężonej armii, pod tyułem „Warszawianka”. To z pozoru bardzo optymistyczne przesłanie, bo niby wszyscy będą wolni, bez względu na to, czy przeżyją, czy nie, ale z drugiej strony pokazuje, że nie ma żadnej różnicy między tym, który przeżyje, a nieboszczykiem – co wcale nie musi być aż takie radosne.
5 MIN CZYTANIA