Drugi rok wojny na Ukrainie powoduje, że napięcia między Chinami i Rosją z jednej strony a Stanami Zjednoczonymi z drugiej są coraz większe, a zdaniem obserwatorów Afryka została przekształcona w nowe geopolityczne pole bitwy.

Fot. Pixabay

Kijów i Moskwa mogą być oddalone od Afryki o tysiące kilometrów, ale wpływ rosyjskiej inwazji na Ukrainę był odczuwalny na całym kontynencie – od Chartumu po Kair, zwłaszcza z powodu kryzysu żywnościowego.

Gustavo de Carvalho, badacz powiązań rosyjsko-afrykańskich w Południowoafrykańskim Instytucie Spraw Międzynarodowych uważa, że wojna miała wpływ (głównie pośredni) na stosunki chińsko-afrykańskie, które pod wieloma aspektami były i są silne. Jego zdaniem „konflikt stworzył nową rzeczywistość geopolityczną [nie tylko w Europie – przyp. red.] ponieważ Chiny i Zachód rozpoczęły ostrą rywalizację o wpływy w Afryce”. W zeszłym miesiącu Stany Zjednoczone wysłały do Afryki sekretarz skarbu Janet Yellen i ambasador USA przy ONZ Lindę Thomas-Greenfield, aby przeciwdziałać rosnącym wpływom Chin i jednocześnie naciskać na kraje afrykańskie, by potępiły rosyjską inwazję na Ukrainę. Kolejna delegacja specjalnych wysłanników USA wzięła udział w szczycie Unii Afrykańskiej w stolicy Etiopii Addis Abebie.

Rosja – odkąd rok temu rozpoczęła „specjalną operację wojskową” – trzykrotnie wysłała do Afryki szefa dyplomacji Siergieja Ławrowa, starając się przeciągnąć na swoją stronę kraje afrykańskie. Moskwa, przy użyciu najemników z Grupy Wagnera, zwiększyła też swoje zaangażowanie wojskowe w krajach afrykańskich, w tym w Libii, Burkina Faso, Sudanie, Mali i Republice Środkowoafrykańskiej.

Z kolei nowy minister spraw zagranicznych Chin – Qin Gang rozpoczął swoją pracę od wizyty w Afryce odwiedzając pięć krajów: Etiopię, Angolę, Gabon, Benin i Egipt.

Mimo rosnącego zainteresowania Afryką, wiele krajów od dawna woli nie angażować się w globalne spory, stawiając na pierwszym miejscu swoją autonomię i niezależność. Są jednak pewne wyjątki. Przypomnieć należy, że kiedy sekretarz stanu USA Antony Blinken w zeszłym roku odwiedził Republikę Południowej Afryki, tamtejsza minister stosunków międzynarodowych Naledi Pandor powiedziała, że zmuszanie krajów afrykańskich do potępienia Rosji jest „patronowaniem” Zachodu. W marcu ubiegłego roku RPA znalazła się wśród kilkunastu krajów afrykańskich, które wraz z Chinami wstrzymały się od głosowania nad rezolucją ONZ potępiającą rosyjską inwazję na Ukrainę.

Pomimo krytyki ze strony Stanów Zjednoczonych i niektórych europejskich krajów RPA aktualnie prowadzi wspólne ćwiczenia wojskowe z Chinami i Rosją, którym sprzeciwia się największa centroprawicowa partia opozycyjna – Sojusz Demokratyczny (DA). Jej zdaniem tego typu działania „sprawiają, że Republika Południowej Afryki jest współwinna zbrodni wojennych”. „Jesteśmy wciągnięci w propagandowy spektakl Rosji” – powiedział jeden z naczelnych polityków DA, Kobus Marais.

W zeszłym miesiącu rzeczniczka Białego Domu Karine Jean-Pierre stwierdziła, że „Stany Zjednoczone obawiają się każdego kraju… ćwiczącego z Rosją, zwłaszcza w czasie, gdy ta prowadzi brutalną wojnę z Ukrainą”. W odpowiedzi, rzecznik rosyjskiego konsulatu w Kapsztadzie stwierdził, że „Republika Południowej Afryki, jak każdy inny kraj [może – przyp. red.] prowadzić ćwiczenia wojskowe z przyjaciółmi na całym świecie”.

Zdaniem politologów wielu Afrykanów widzi podwójne standardy Zachodu, czyli intensywne wsparcie militarne, jakiego Zachód udzielił Ukrainie i ukraińskim uchodźcom oraz brak podobnego wsparcia w konfliktach afrykańskich. Tę sytuację sprytnie wykorzystuje Pekin.

Benjamin Barton, ekspert ds. Chin i Afryki i profesor nadzwyczajny na uniwersytecie w Nottingham w Malezji uważa, że wojna w przewrotny sposób poprawiła pozycję Chin w Afryce, znacząco poprawiając jej wizerunek. „Mniej uwagi poświęcono temu, co Chiny robią na kontynencie, a zamiast tego skupiono się na tym, jak Moskwa, aby legitymizować swoją inwazję na Ukrainę, szukała wsparcia ze strony konkretnych państw afrykańskich” – mówi Barton.

Poprzedni artykułCzas wolnej debaty dobiegł końca
Następny artykułIlu cudzoziemców jest ubezpieczonych w Polsce?