fbpx
wtorek, 19 marca, 2024
Strona głównaHistoriaŻądania odszkodowania za transport do Auschwitz w cieniu smutnej rocznicy

Żądania odszkodowania za transport do Auschwitz w cieniu smutnej rocznicy

Rząd w Berlinie i Deutsche Bahn nie odpowiadają na roszczenia Holendra, którego rodzice zginęli w niemieckim obozie koncentracyjnym.

Obchodzimy dziś 76. rocznicę wyzwolenia obozu koncentracyjnego KL Auschwitz oraz Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holokaustu. W tym roku ta niezwykle smutna rocznica zbiegła się z przypomnieniem przez media o liście napisanym do Angeli Merkel latem 2020 r. przez mieszkańca Amsterdamu Salo Mullera. Holender zażądał w nim, by Niemcy wypłacały odszkodowania za nazistowskie zbrodnie. Muller w swoim liście do kanclerz Niemiec zasugerował, by pieniądze wypłacał na przykład niemiecki przewoźnik kolejowy, czyli Deutsche Bahn. Co więcej, Holender nie ukrywa, że występuje w imieniu nie tylko swoim, ale chce reprezentować inne rodziny, które ucierpiały przez nazistowskie zbrodnie, nie tylko te popełnione w Auschwitz.

Zanim przypomnimy historię wyzwolenia KL Auschwitz, zadajmy pytanie: „Dlaczego Salo Muller sugeruje, by odszkodowania wypłacała Deutsche Bahn?”. Otóż w czasach III Rzeszy Deutsche Reischsbahn otrzymały od nazistów ogromne pieniądze za transporty Żydów z Holandii do obozów zagłady. Historycy szacują, że w przeliczeniu na dzisiejsze pieniądze, mogło to być około 16 mln euro. Wyjątkowym wyrafinowaniem Niemców było to, że Żydzi często sami musieli płacić za podróż koleją, która kończyła się ich śmiercią. Roszczenia Holendra są z pewnością bardzo „kłopotliwe” i dla Deutsche Bahn, i dla samej kanclerz Merkel. Póki co Niemcy przezornie milczą, choć nie tylko Holendrzy czekają na ich odpowiedź.

Przypomnijmy historię wyzwolenia KL Auschwitz. Przypomnijmy też, dla kogo Niemcy wybudowali najbardziej znany na świecie obóz koncentracyjny.

27 stycznia 1945 r. Armia Czerwona wyzwoliła niemiecki nazistowski obóz koncentracyjny KL Auschwitz-Birkenau. Obóz, który stał się dla świata symbolem terroru i ludobójstwa. W obozie tym Niemcy zgładzili co najmniej 1,1 mln ludzi, głównie Żydów z całej Europy, ale także Polaków, Romów, jeńców sowieckich i osób innych narodowości. Wśród ponad milionowej rzeszy więźniów historycy doliczyli się 232 tysięcy dzieci, które podzieliły los dorosłych. W dniu wyzwolenia w obydwu obozach (Auschwitz i Birkenau) zostało jedynie ok. 7 tysięcy więźniów (w tym ok. 500 dzieci). Niemcy uznali, że są to więźniowie, którzy nie nadają się do pieszej ewakuacji i zamierzali wszystkich zgładzić. Na szczęście  nie zdążyli zrealizować swojego planu – zabili ok. 700 z nich. Reszta została uratowana.

Warto ciągle przypominać, że Niemcy wybudowali obóz koncentracyjny nie na terenie Generalnego Gubernatorstwa tylko na ziemiach bezpośrednio wcielonych do III Rzeszy, czyli formalnie na terenie Niemiec (sic!). Wybudowali Auschwitz w 1940 r. po to, by więzić w nim Polaków. Bezpośrednim powodem utworzenia obozu była powiększająca się liczba aresztowanych masowo Polaków i przepełnienie istniejących więzień. Pierwszy transport Polaków dotarł do KL Auschwitz 14 czerwca 1940 r. z więzienia w Tarnowie. Początkowo miał to być kolejny z obozów koncentracyjnych, tworzonych przez nazistów już od początku lat 30. Funkcję tę Auschwitz spełniał przez cały okres swego istnienia, także gdy od 1942 r. stał się równocześnie jednym z ośrodków „Endlösung der Judenfrage” (ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej), czyli niemieckiego planu wymordowania Żydów zamieszkujących okupowane przez III Rzeszę tereny.

Niemcy rozpoczęli przygotowania do likwidacji Auschwitz już w sierpniu 1944 r., sukcesywnie ewakuując więźniów w głąb Rzeszy. Do połowy stycznia 1945 r. wywieźli ok. 65 tysięcy osób, w tym niemal wszystkich Polaków, Rosjan i Czechów. Jednocześnie mimo zbliżania się oddziałów Armii Czerwonej, nie zaprzestali uśmiercania więźniów. Trwało także zacieranie śladów. Pod koniec 1944 r. Niemcy palili dokumenty i zacierali wszelkie świadectwa zbrodni: zasypywali doły z ludzkimi prochami, rozebrali do fundamentów krematorium IV i przygotowali do wysadzenia pozostałe trzy, które zniszczyli tuż przed opuszczeniem obozu.

Jeszcze 17 stycznia 1945 r. odbył się w KL Auschwitz ostatni apel, na którym stanęło 67 012 więźniarek i więźniów, w tym w obozie Auschwitz I i Auschwitz II – Birkenau 31 894, a w podobozach 35 118 osób. Tego dnia do obozu dotarła wiadomość o zajęciu przez Armię Czerwoną Krakowa, więc Niemcy postanowili przyspieszyć ewakuację. W kolejnych dniach, do 21 stycznia, członkowie załogi obozu zebrali i wyprowadzili z Auschwitz-Birkenau ponad 50 tysięcy więźniów.

Wychudzeni, źle ubrani, nierzadko pozbawieni wierzchnich okryć czy obuwia, bez żywności, wyruszali w pieszych kolumnach w głąb Rzeszy, do innych miejsc kaźni. Zmuszano ich do pokonywania po ok. 20-30 km dziennie, w śniegu i siarczystym mrozie. Każda próba oddalenia się od kolumny była surowo karana. Wielu z więźniów zginęło podczas „marszów śmierci”. Prócz ewakuacji ludzi, Niemcy starali się zniszczyć ślady popełnionych przez siebie zbrodni. Niszczono i palono dokumentację obozową, w tym klisze i fotografie więźniów. Część materiałów zabrano ze sobą w ślad za wyprowadzanymi więźniami. Specjalny oddział SS, którego zadaniem było ukrycie dowodów ludobójstwa, wysadził w powietrze budynki krematorium i komór gazowych znajdujących się w Birkenau. Działo się to dosłownie kilka godzin przed wkroczeniem żołnierzy Armii Czerwonej. Niestety przy wyzwalaniu obozu nie obyło się bez ofiar. Zginęło ponad 230 żołnierzy Armii Czerwonej.

Tyle skrótowej historii wyzwolenia obozu KL Auschwitz. Wróćmy jednak do listu 85-letniego Salo Mullera do kanclerz Merkel. Holender, którego obydwoje rodzice zginęli w Auschwitz, stoczył już zwycięską batalię z kolejami holenderskimi. Okazało się bowiem, że właśnie koleje holenderskie w latach 1941-1944 także zarobiły miliony na przewozie Żydów do granicy z Niemcami. Ze 107 tysięcy Żydów deportowanych z Holandii do obozów zagłady, tylko 5 tysięcy zdołało przeżyć. Po wieloletnich sądowych bataliach Mullera z koleją holenderską w końcu przyszedł sukces. Kolej holenderska „poddała się” w 2018 r. i jest w trakcie wypłacania łącznie około 50 mln euro odszkodowań prawie 7 tysiącom ofiar i ich rodzinom. Po tym zwycięstwie Muller stwierdził: „Ktoś musi przyznać się do winy i za to również zapłacić. Mały plaster na wielką ranę”.

Po tym, jak odszkodowanie zapłaciły koleje holenderskie, rośnie presja na Deutsche Bahn. Koleje III Rzeszy, czyli Reichsbahn, były odpowiedzialne za transport od granicy holenderskiej i naliczały przywództwu III Rzeszy cztery fenigi za osobę i kilometr kolejowy, dzieci płaciły połowę. Transport w wagonach bydlęcych był uważany za podróż… trzecią klasą. Historycznie fakty są bezsporne, ale sprawa jest skomplikowana pod względem prawnym. Deutsche Bahn nie jest prawnym następcą Reichsbahn. Więc kto powinien być ścigany? – To odpowiedzialność leżąca w gestii rządu federalnego – uważa prof. Axel Hagedorn z Amsterdamu, prawnik Salo Mullera.

Według ekspertów w Auschwitz zostało zamordowanych 150 tysięcy Polaków. Czy Polska w imieniu żyjących jeszcze polskich więźniów KL Auschwitz nie powinna wynająć… na przykład właśnie prof. Axela Hagerdona z Amsterdamu i także starać się o odszkodowania?

Jarosław Mańka
Jarosław Mańka
Dziennikarz, reżyser, scenarzysta i producent, autor kilkunastu filmów dokumentalnych i reportaży (kilka z nich nagrodzonych). Absolwent historii na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pasjonat podróży i tajemnic historii. Propagator patriotyzmu gospodarczego. Współpracownik magazynu „Nasza Historia”.

INNE Z TEJ KATEGORII

Jak Bismarck wydusił reparacje od Francji

Sprawa niemieckich reparacji należnych Polsce za zniszczenia podczas II wojny światowej wraca jak bumerang – ostatnio za sprawą wypowiedzi Donalda Tuska. Niemcy (i Donald Tusk) uważają sprawę za zamkniętą. Tymczasem warto przypomnieć, jak Niemcy wymogli reparacje za wojnę z Francją 1870-71 r.
5 MIN CZYTANIA

Największy filantrop w powojennej Polsce

Zarządzał jedną z największych prywatnych fortun w powojennej Europie. Był filantropem, mecenasem sztuki i wielkim patriotą. Finansował wiele polskich przedsięwzięć, ale przede wszystkim instytucje kultury. Czasem jednak odmawiał pomocy: na prośbę o wsparcie polskich sportowców na igrzyska w Moskwie odpowiedział, że „chwilowo nie posiada rubli”.
11 MIN CZYTANIA

„Warszyc. Inny wróg, cel ten sam”

Stworzył silną, liczącą kilka tysięcy żołnierzy organizację antykomunistyczną o nazwie Konspiracyjne Wojsko Polskie. Stanisław Sojczyński „Warszyc” walczył do końca, bo – jak mówił: zmienił się tylko wróg, a cel pozostaje ten sam – niepodległość.
4 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Jak Bismarck wydusił reparacje od Francji

Sprawa niemieckich reparacji należnych Polsce za zniszczenia podczas II wojny światowej wraca jak bumerang – ostatnio za sprawą wypowiedzi Donalda Tuska. Niemcy (i Donald Tusk) uważają sprawę za zamkniętą. Tymczasem warto przypomnieć, jak Niemcy wymogli reparacje za wojnę z Francją 1870-71 r.
5 MIN CZYTANIA

Największy filantrop w powojennej Polsce

Zarządzał jedną z największych prywatnych fortun w powojennej Europie. Był filantropem, mecenasem sztuki i wielkim patriotą. Finansował wiele polskich przedsięwzięć, ale przede wszystkim instytucje kultury. Czasem jednak odmawiał pomocy: na prośbę o wsparcie polskich sportowców na igrzyska w Moskwie odpowiedział, że „chwilowo nie posiada rubli”.
11 MIN CZYTANIA

„Warszyc. Inny wróg, cel ten sam”

Stworzył silną, liczącą kilka tysięcy żołnierzy organizację antykomunistyczną o nazwie Konspiracyjne Wojsko Polskie. Stanisław Sojczyński „Warszyc” walczył do końca, bo – jak mówił: zmienił się tylko wróg, a cel pozostaje ten sam – niepodległość.
4 MIN CZYTANIA