Zarówno sposób, w jaki polskie przepisy są pisane, jak i następnie interpretowane może każdego przedsiębiorcę przyprawić o zawrót głowy. Często też to, co można wyczytać w ministerialnych interpretacjach jest tak absurdalne, że z łatwością znalazłoby swoje miejsce w komediach Barei. Nie inaczej jest w przypadku tego, co od pewnego czasu dzieje się wokół składek zdrowotnych.
Przypomnijmy. Na początku roku składki te drastycznie podniesiono przedsiębiorcom. Ale nie tylko. Wszystkich podatników pozbawiono bowiem także możliwości odliczania tych składek od podatku. Rząd zadziałał tu klasycznie. Jedną ręką obniżył podatnikom podatek dochodowy, drugą podniósł go o 70 mld zł likwidując możliwość odliczenia składki zdrowotnej. Zysk – nawet tych Polaków, którzy na całej operacji zyskali – był niewielki. Straty tych, którzy zarabiają nieco lepiej – są istotne.
Teraz, w połowie roku, część przedsiębiorców zyskała ponownie możliwość odliczania składek zdrowotnych. Tyle że już nie od podatku, ale od dochodu. I w niewielkiej w sumie wysokości. Taką możliwość mają jednak tylko podatnicy liniowego PIT i ryczałtu. Przedsiębiorcy płacący podatek według skali – już nie. Podobnie jak wszyscy utrzymujący się z pracy najemnej.
Nowe odliczenie od razu wzbudziło jednak kolejne wątpliwości. Te zaś postanowiło rozwiać Ministerstwo Zdrowia (dziwne że nie ZUS, który zajmuje się poborem składki zdrowotnej i przelewaniem je na konto NFZ).
Przedstawiona przez ministerstwo informacja dotyczy odliczenia składki zdrowotnej przy ustalaniu podstawy wymiaru składek za osoby opodatkowane zryczałtowanym podatkiem od przychodów ewidencjonowanych oraz podatkiem liniowym i jest niezwykle interesująca.
W przypadku ryczałtowców resort przypomniał, że obliczają oni miesięczną i roczną składkę zdrowotną od postawy ryczałtowej, tj. 60, 100 lub 180 proc. przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw w czwartym kwartale roku poprzedniego, włącznie z wypłatami z zysku, ogłaszanego przez prezesa GUS w Dzienniku Urzędowym Rzeczypospolitej Polskiej „Monitor Polski” – w zależności od uzyskiwanego przychodu z działalności gospodarczej. Progi wynoszą 60 000 zł i 300 000 zł.
Jednocześnie – jak podkreśla resort zdrowia – ustawa o świadczeniach zdrowotnych autonomicznie reguluje, o jakie odliczenia można pomniejszyć przychód obliczany na potrzeby ustalenia składki zdrowotnej. I tak – są one pomniejszane o kwoty opłaconych składek na ubezpieczenia emerytalne, rentowe, chorobowe i wypadkowe, jeżeli nie zostały zaliczone do kosztów uzyskania przychodów lub odliczone od dochodu. Powyższe przepisy ustawy zdrowotnej nie przewidują możliwości odliczenia zapłaconych składek zdrowotnych.
I trzeba przyznać, że taka interpretacja jest w miarę logiczna. Przysłowiowe schody zaczynają się w przypadku podatników liniowego PIT. Co prawda i tutaj obowiązuje zasada, że dochód (będący podstawą naliczenia składki) należy pomniejszyć o kwotę opłaconych „składek na ubezpieczenia emerytalne, rentowe, chorobowe i wypadkowe, jeżeli nie zostały zaliczone do kosztów uzyskania przychodów”. A to – jak podkreśla ministerstwo – oznacza, że przepisy ustawy zdrowotnej samodzielnie nie pozwalają na obniżenie dochodu obliczanego na potrzeby ustalenia składki zdrowotnej o sumę zapłaconych składek zdrowotnych.
No właśnie. Samodzielnie nie pozwalają, ale… składki te można jednak odliczyć. Tyle że nieco okrężną drogą. Jest tak dlatego, że uwzględnienie dotychczas zapłaconych składek zdrowotnych (do kwoty 8700 zł w skali roku), celem obniżenia podstawy składki zdrowotnej, będzie możliwe poprzez ich ujęcie jako kosztów uzyskania przychodu.
Otóż musimy pamiętać, że gdy przywracano odliczenie składki zdrowotnej to podatnikom liniowego PIT dano wybór: mogą albo odliczyć składkę od dochodu, albo zaliczyć tę składkę do kosztów. Od strony ekonomicznej nie ma to żadnego znaczenia. Zarówno w przypadku odliczenia jak i zaliczenia do kosztów limit jest taki sam i wynosi 8700 zł rocznie. Jak się jednak okazuje już dla wysokości płaconej składki zdrowotnej to, czy składkę odliczamy, czy zaliczamy do kosztów obojętne bynajmniej nie jest. Przy odliczeniu zyskujemy tylko tyle, ile daje samo obliczenie składki, a zatem maksymalnie 1653 zł rocznie. Jednak kiedy zaliczymy składkę do kosztów, dodatkowo zaliczona w ramach limitu do kosztów składka obniży nam podstawę naliczania… tak, to nie pomyłka… składki zdrowotnej.
Maksymalny zysk roczny na takim działaniu to kolejne 426 zł. W sumie zatem z 1653 zł robi się 2079 zł oszczędności.
Na taki manewr nie mogą sobie oczywiście pozwolić ryczałtowcy. Powód jest prosty. W ich przypadku nie ustala się kosztów uzyskania przychodów. A zatem nie ma też możliwości zaliczenia do takich kosztów składki zdrowotnej.