Niemiecki chemiczny gigant BASF zapowiedział niedawno, że swoją kolejną, potężną inwestycję o wartości 10 miliardów dolarów ulokuje w Chinach. Jednocześnie mający 150-letnie tradycje koncern zamknął kilka zakładów w swojej ojczyźnie, w wyniku czego pracę straciło 2600 osób. Krajowe przedsięwzięcia BASF przyniosły w zeszłym roku 130 mln euro strat.
Firmy takie jak Volkswagen i Siemens także podejmują działania mające na celu ulokowanie swoich kolejnych przedsięwzięć w Ameryce Południowej i Azji, a zarząd największej niemieckiej huty aluminium – Uedesheimer Rheinwerk poinformował, że przystępuje do procesu zamknięcia zakładu.
Niemcy się sypią
Niemiecka gospodarka jest silnie oparta na przemyśle i przedsiębiorstwach, których tradycje sięgają często XIX wieku i działają w takich branżach jak produkcja chemikaliów, maszyn czy samochodów. Wysokie koszty pracy prowadzą jednak do sytuacji, w której bardziej opłaca się przedsiębiorstwom przenosić działalność do innych państw. Ponadto wiele z przedsiębiorstw, np. z branży automotive czeka rewolucja technologiczna związana z odchodzeniem od silników spalinowych, która prowadzi do przetasowań na całym rynku i spadku renomy znanych niemieckich marek.
Niemcy nie mają nic do zaoferowania w żadnym ważnym, przyszłościowym sektorze
– podsumowuje obecną sytuację swojego kraju Marcel Fratzscher, szef instytutu ekonomicznego DIW i dodaje:
To, co u nas istnieje, to stary przemysł.
Makroekonomia jest bezlitosna
Działania te potwierdzają dane makroekonomiczne. 2022 rok był piątym z rzędu, w którym zmniejsza się napływ inwestycji zagranicznych do Niemiec. Ostatni raz tak niski ich poziom notowano w 2013 roku.
Ósmy kolejny miesiąc spada wartość zamówień w niemieckich firmach inżynieryjnych.
Chociaż bezrobocie u naszych zachodnich sąsiadów utrzymuje się nadal na niezbyt wysokim poziomie 5,7 proc., to w czerwcu bez pracy pozostawało o 200 tysięcy osób więcej niż w tym samym miesiącu roku ubiegłego.
politico.eu