fbpx
środa, 5 lutego, 2025
Strona głównaBiznesZielony Ład – ratunkiem spółdzielczość rolna

Zielony Ład – ratunkiem spółdzielczość rolna

Europejski Zielony Ład to widmo, które spędza sen z powiek producentom rolnym całej w zasadzie Unii. Eksperci są zgodni, że nowe unijne strategie rolne doprowadzą do spadku produkcji o nawet 40 procent w odniesieniu do konkretnych sektorów. Sama Komisja broni się z kolei przed potwierdzeniem wyliczeń naukowców i idzie w zaparte twierdząc, że rolnikom – szczególnie prowadzącym najmniejsze gospodarstwa – Zielony Ład się opłaci. Czy w ogóle jest na to szansa? Cóż, nawet jeśli tak, to nie w Polsce.

Komisarz Wojciechowski jak mantrę powtarza, że Zielony Ład ma pomóc w ustabilizowaniu sytuacji i rozwoju szczególnie najmniejszym gospodarstwom rolnym, produkującym żywność ekologiczną (według – oczywiście – unijnych wytycznych).

Realia rynku od lat pozostają jednak nieubłagane – im mniejsze gospodarstwo, tym słabsza jego pozycja negocjacyjna. Rolnik produkujący tonę marchwi, w kontaktach z dużymi odbiorcami ma znacznie mniej do powiedzenia niż jego kolega, produkujący marchew w ilości np. 50 ton. Nie ma w tym niczego nadzwyczajnego.

Problem polega na tym, że w Polsce mali rolnicy – gospodarujący na kilku, kilkunastu czy nawet kilkudziesięciu hektarach – działają w separacji od swoich kolegów i rynku. Są osamotnieni i sami muszą mierzyć się wielkimi sieciami sklepów, przetwórni czy skupów. W zgoła odmiennej sytuacji znajdują się gospodarze z Francji, Danii, Niemiec, Holandii, Belgii i szeregu innych krajów – oni wytworzyli bowiem struktury, które pozwalają im na wzajemną ochronę i wspólne zarabianie.

Kluczowa rola spółdzielczości rolnej

Chodzi oczywiście o struktury spółdzielcze. To właśnie spółdzielczość rolna sprawia, że mali rolnicy funkcjonować mogą na rynku na takich samych prawach jak największe przedsiębiorstwa. Siła gospodarujących wspólnie i wspólnie zarabiających, posiadających wspólne maszyny, dostawców, technologie i doświadczenie rolników jest taka sama jak największych rynkowych graczy. Mogą oni pochwalić się podobną bazą sprzętową, liczbą hektarów, pozycją negocjacyjną czy – wreszcie – wskaźnikami produkcyjnymi, co najwięksi rynkowi potentaci.

Gdy w życie wejdzie Europejski Zielony Ład, ci właśnie gospodarze z państw Europy Zachodniej nie zostaną sami z trudami nowych absurdalnych wymogów rynku – w przeciwieństwie do rolników z Polski. Dzieje się tak dlatego, że w formule spółdzielczej w Polsce działa zaledwie około 15 proc. gospodarstw (są to niemal wyłącznie przedstawiciele sektorów produkcji mleczarskiej i sadownicy), a we wspomnianych: Francji, Danii, Holandii czy Belgii między 90 a niemal 100 proc. gospodarstw. Czy jednak rzeczywiście są oni realną siłą?

W Polsce udział spółdzielczości w kształtowaniu PKB wynosi około 6 proc. (nie chodzi tu tylko o spółdzielczość rolniczą). W krajach skandynawskich wskaźnik ten wynosi już około 20 proc. Aż jedna trzecia spółdzielni działających w Europie to organizacje zrzeszające podmioty reprezentujące rynek rolny, a wśród 50 największych spółdzielni funkcjonujących na Starym Kontynencie aż 25 to spółdzielnie rolników. Na próżno szukać wśród nich polskiego przedstawicielstwa.
W tym samym czasie, w którym spółdzielczość na Zachodzie kwitnie, w Polsce co roku upada nawet 200 tego typu struktur i jest to dla rolników ogromny problem, bo nasze gospodarstwa należą do średnio najmniejszych wśród najważniejszych unijnych producentów żywności.

W Polsce zaledwie 30 proc. gospodarstw określić można mianem dużych, a zatem o powierzchni przekraczającej 50 ha. Pozostałe 70 proc. to małe i średnie gospodarstwa, które zbagatelizowały możliwości płynące ze spółdzielczości.

Francuskie spółdzielnie rolne pochwalić mogą się rocznymi przychodami na poziomie 85 mld euro, duńskie około 30 mld euro, a holenderskie około 25 mld euro. Dla porównania cały polski eksport rolno-spożywczy dopiero kilka lat temu przekroczył barierę 30 mld euro. O tym, jak zrzeszeni w strukturach spółdzielczych mniejsi gospodarze radzą sobie z największymi rynkowymi graczami niech świadczy fakt, że w Danii czy Francji tamtejsi spółdzielcy są właścicielami około 90 proc. rynku trzody chlewnej, w Holandii spółdzielcy rządzą niemal całym rynkiem przetwórczym, mleczarskim i owoców miękkich.

Nie mamy szans

Trudno spodziewać się, by polski rolnik stroniący od szans, jakie daje spółdzielczość, mógł poradzić sobie z zagrożeniami Europejskiego Zielonego Ładu w takim stopniu, jak jego zachodni kolega-spółdzielca. Wie o tym Janusz Wojciechowski, a mimo to, świadomie lub nie, dąży do wejścia w życie nowej wizji europejskiego rolnictwa. Wizji, która z całą pewnością pogrąży wielu nieprzygotowanych na nią polskich gospodarzy, którzy swoje gospodarstwa zamienić będą mogli już tylko w skansen.

Dziś rolnicy w Polsce nie mają już czasu, by dalej używać argumentu o skompromitowanej spółdzielczości czasów Polski Ludowej. Nie mają już czasu, by nadal mówić o braku zachęt spółdzielczych o charakterze prawnym, bo legislacja przyniosła ich wiele.
Teraz czas powiedzieć „sprawdzam” i przekonać się, czy potrafią oni zdać test ze współczesnej ekonomii rolnej i skusić się na rozwiązanie, które jest im dziś ze wszech miar potrzebne.

Jacek Podgórski
Jacek Podgórski
Dyrektor Forum Rolnego Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. Członek zespołu problemowego ds. ubezpieczeń społecznych oraz zespołu problemowego ds. międzynarodowych Rady Dialogu Społecznego. Były dyrektor Forum Podatkowo-Regulacyjnego w Departamencie Prawa i Legislacji ZPP. Wieloletni dyrektor Instytutu Gospodarki Rolnej. Autor licznych publikacji z zakresu funkcjonowania gospodarki rolnej Polski i Unii Europejskiej. Były dziennikarz i felietonista.

INNE Z TEJ KATEGORII

Strefa komfortu, czyli śmiertelna pułapka dla przedsiębiorcy [WYWIAD]

„Ceną wolności jest wieczna czujność” – ten cytat pasuje idealnie do naszych czasów, które – jak dla mnie – są bardziej niż przerażające. Mimo faktu, że z pewnością nie należę do osób strachliwych – mówi nam Krzysztof Oppenheim. Z naszym ekspertem finansowym, wieloletnim przedsiębiorcą znanym Czytelnikom naszego portalu autorem cyklu „Poradnik Oppenheima” rozmawiamy o śmiertlenej pułapce, jaką nie tylko dla ludzi biznesu jest pozostawanie w „strefie komfortu”.
10 MIN CZYTANIA

Branża noclegowa liczy długi i wypatruje gości

Rusza sezon dla turystycznych obiektów noclegowych. Bez wątpienia przedsiębiorcy oferujący zakwaterowanie liczą, że w nadchodzących miesiącach utrzyma się tendencja z zeszłego roku, gdy liczba turystów, którym udzielono noclegów wzrosła o blisko 6 proc.
5 MIN CZYTANIA

„Drapieżne koty” z Polski sprawdziły się na polu walki. Ukraińcy zwiększają zamówienia

Polskie wozy bojowe Oncilla, wyprodukowane przez firmę Mista ze Stalowej Woli, doskonale sprawdziły się na polu walki. Na froncie walczy już setka transporterów. Ukraińska armia zamówiła kolejną partię „drapieżnych kotów”.
2 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Jak uzdrowić krajową legislację?

W Polsce o procesie legislacyjnym trudno dziś mówić bez emocji. Złośliwie można by powiedzieć, że jest to wprawdzie proces, ale nie stanowienia prawa, tylko jego masowej produkcji. I to produkcji marnej jakości. Nie pozostaje to bez znaczenia dla biznesu, który o legislacji myśli z uzasadnioną trwogą.
6 MIN CZYTANIA

Obudzić z marazmu polski rynek pracy!

Polski rynek pracy w niedalekiej przyszłości będzie borykać się z niedoborem pracowników znacznie przewyższającym dzisiejsze, sygnalizowane przez przedsiębiorców, problemy. Wskaźniki demograficzne nie pozostawiają tu złudzeń. Pozostaje tu zatem pytanie – co robić?
5 MIN CZYTANIA

Polska powinna mieć swoją rakiję

Produkcja destylatów to element tradycji i kultury wielu regionów świata. Polska wcale nie jest tu białą plamą na mapie świata, ale od innych miejsc w samej choćby Unii Europejskiej odróżnia nas to, że wytwarzanie trunków o „słusznym” woltażu w domowych warunkach jest nad Wisłą po prostu nielegalne.
4 MIN CZYTANIA