Już podczas swojej kampanii wyborczej Javier Milei obiecywał zakończenie „rozdawnictwa, jakie cechowało politykę peronistowskiego rządu jego poprzednika” i zastosowanie „terapii szokowej”, która już na wstępie powinna zredukować wydatki państwa o 5 proc. – informuje serwis TVN24.pl.
Redukcja ministerstw
Według TVN24.pl rząd Alberto Fernandeza składał się z 21 ministerstw. Z kolei nowy rząd Javiera Mileia liczy zaledwie 10 resortów. Dla odmiany „Gazeta Wyborcza” oraz serwis Bankier.pl podają, że liczbę ministerstw prezydent Milei zmniejszył z 18 do 9. Sam fakt redukcji biurokracji nie jest dyskusyjny.
Pozostać miały m.in. takie resorty, jak ministerstwo obrony, sprawiedliwości, gospodarki, zasobów ludzkich, spraw zagranicznych, bezpieczeństwa i spraw wewnętrznych. Z kolei ministerstwa, takie jak m.in. zdrowia, ochrony środowiska, nauki, kultury, turystyki czy sportu miały zostać włączone „dla oszczędności” do innych ministerstw lub zlikwidowane – podaje Bankier.pl.
Problem z inflacją
Po latach lewicowych rządów Argentyna ma problem z zadłużeniem publicznym (samo zadłużenie kraju w MFW wynosi ponad 140 mld dolarów według serwisu Wyborcza.pl lub 44 mld dolarów według serwisu Bankier.pl) i szalejącą inflacją. Aktualnie inflacja wynosi około 150 proc. w skali roku, a jednocześnie władze trzymały sztywny kurs na poziomie 350 peso za dolara i to w sytuacji, gdy kurs wolnorynkowy momentami wynosił już ponad 1000 peso za dolara. Milei zdecydował o urealnieniu kursu argentyńskiego peso. Urzędowy kurs dolara ma zostać podniesiony z 380 do 800 peso. To z jednej strony znacznie obniży siłę nabywczą Argentyńczyków, a z drugiej zwiększy konkurencyjność argentyńskiego eksportu.
Jak informuje Bankier.pl, minister gospodarki Luis Caputo ogłosił plan głębokich cięć w wydatkach publicznych. Zawierają one m.in. redukcję dotacji do paliwa i transportu i zamrożenie wydatków publicznych m.in. na reklamę. Minister zapowiedział także zmniejszenie zatrudnienia w sektorze publicznym o 34 proc.