fbpx
środa, 1 maja, 2024
Strona głównaFelietonAmerykańskie zboże z Ukrainy

Amerykańskie zboże z Ukrainy

17 lipca Rosja zerwała tzw. umowę zbożową zawartą w lipcu ub. roku z udziałem Ukrainy i Turcji pod egidą ONZ. Na podstawie tej umowy, zwanej „inicjatywą czarnomorską”, ukraińskie zboże i inne produkty rolne mogły być wywożone z czarnomorskich portów będących w rękach Ukrainy – ale umowa obejmowała też eksport rosyjskiego amoniaku i nawozów mineralnych.

Rosyjskie MSZ twierdzi, że chociaż eksport ukraińskiego zboża był przedstawiany jako rodzaj ratunku świata przed klęską głodu, to bardzo szybko stał się przedsięwzięciem typowo komercyjnym. 70 proc. tego eksportu trafiło bowiem do krajów bogatych, w tym Unii Europejskiej, podczas gdy kraje rzeczywiście zagrożone głodem, jak Etiopia, Jemen, Afganistan, Sudan i Somalia uczestniczyły w nim zaledwie w trzech procentach. Rosyjskie MSZ zwraca uwagę, że ponad 17 mln hektarów gruntów rolnych na Ukrainie znajduje się w posiadaniu trzech zachodnich koncernów: Cargill, DuPont i Monsanto.

Cargill jest amerykańskim koncernem żywnościowym z siedzibą w Minneapolis w stanie Minnesota. Od 1991 r. koncern ten ma swój odział również w Polsce. Pierwsza fabryka powstała w 1992 r. w Sierpcu, a kolejne w następnych latach w Siedlcach (1995), Bielanach Wrocławskich (1996), Krzemieniewie i Ropczycach (1997), w Pruszczu Gdańskim (1998) i Krzepicach (2000 r.) Polski oddział zatrudnia 3000 pracowników, a siedzibę ma w Warszawie przy ul. Wołoskiej. Podaję te wszystkie informacje na wszelki wypadek, bo wbrew swoim obietnicom minister rolnictwa, pan Telus, do tej pory nie ujawnił, jakie to przedsiębiorstwa zajmowały się importem ukraińskiego „zboża technicznego”. Dlaczego? Tajemnica to wielka, chociaż może nie aż tak bardzo, bo najprawdopodobniej ktoś starszy i mądrzejszy mógł panu ministrowi powiedzieć: „Bardzo uważajcie, nie chlapcie jęzorem, gdzie nie trzeba, bo inaczej będzie z wami brzydka sprawa”…

DuPont to też firma amerykańska z siedzibą w stanie Delaware, a w Polsce działa od roku 1975, a więc jeszcze za pierwszej komuny. Polski oddział siedzibę ma w Warszawie, przy Al. Jerozolimskich 93. Z kolei Monsanto to amerykański koncern z siedzibą w stanie Missouri, potentat w zakresie żywności genetycznie modyfikowanej, który oprócz tego zajmuje się środkami ochrony roślin, m.in. produkując Roundup, który – wbrew zapewnieniom – wcale nie ulega biodegradacji, w związku z czym firma przegrała proces sądowy we Francji. W roku 2018 została kupiona przez niemiecki koncern Bayern za 63 mld dolarów, w związku z czym teraz niemiecki koncern musi się oganiać przed ponad 154 tys. pozwów. W 2022 r. wydał na odszkodowania ponad 10 mld dolarów, dzięki czemu w bieżącym roku ponad 100 spraw zakończył ugodą albo przekonał niezawisłe sądy do ich oddalenia. W każdym razie lepiej rozumiemy, dlaczego miłujące pokój Stany Zjednoczone prowadzą na Ukrainie wojnę z Rosją do ostatniego Ukraińca.

Oczywiście jest rozkaz, żeby w to wszystko nie wierzyć, bo wspomniane koncerny mogłyby ewentualnie ziemię na Ukrainie „dzierżawić”, a poza tym – wiadomo, że wszystko, co gadają Rosjanie, to – w odróżnieniu od ukraińskiej prawdy – wierutne kłamstwa.

Co prawda wiara w ukraińską prawdę ostatnio nieco się u nas zachwiała nawet – horrible dictu! – u pana premiera, który wierzy we wszystko, niczym nieboszczyk Jacek Kuroń. Jak pamiętamy, na jego pogrzebie w podskokach stawili się duchowni wszystkich możliwych wyznań, co jednemu z żałobników dało powód do uwagi, że „chłop wierzył we wszystko”.  Inna rzecz, że w obliczu zbliżających  się wyborów nawet pan premier musi pokazać, że tak całkiem kontaktu z rzeczywistością nie stracił, co stało się przyczyną nieporozumień z miłującą pokój stroną ukraińską. Jak pamiętamy, 5 czerwca br. Unia Europejska wyraziła zgodę, by Polska i inne bantustany środkowoeuropejskie mogły własną suwerenną decyzją wstrzymać import ukraińskich zbóż. Ten radosny przywilej został im jednak udzielony nie na zawsze, ale tylko do 15 września. Tylko do 15 września – a wybory do Sejmu i Senatu mają być dopiero w połowie października! Najwyraźniej w Berlinie postanowiono wesprzeć w ten sposób Volksdeutsche Partei Donalda Tuska. Jednak rząd „dobrej zmiany” napisał do Unii Europejskie podanie, dopraszając się łaski, żeby ten termin jeszcze trochę przedłużyła. Na wszelki jednak wypadek rzecznik rządu uspokoił stronę ukraińską, że nie taki diabeł straszny, że chodzi tylko o wybory, więc tranzyt ukraińskiego zboża po staremu będzie możliwy.

To wprowadziło część opinii publicznej w dysonans poznawczy, bo żyją przecież jeszcze ludzie pamiętający, że „techniczne zboże”, którym Polska została zasypana, też miało przejeżdżać przez nasze terytorium tylko tranzytem. W tej sytuacji nie było rady; pan premier swoim zwyczajem buńczucznie oświadczył, że jeśli nawet Unia Europejska naszej pokornej prośby nie spełni, to Polska i tak zamknie granicę dla tych towarów. „Zamknie granicę”, więc i dla tranzytu też? Ładny interes! Toteż ukraiński premier Denys Szmyhal oskarżył Polskę o rodzaj kolaboracji z Rosją, która właśnie zerwała umowę zbożową, a samego pana premiera Morawieckiego o „nieprzyjazny i populistyczny krok”. Na takie dictum pan premier dał do zrozumienia, że Polska nadal pozostaje „sługą narodu ukraińskiego” i na tranzyt się zgadza, jak poprzednio, więc ukraiński premier „nie do końca właściwie odczytał intencje polskiego rządu”.

Zobaczymy, co w tej sytuacji zrobi Unia Europejska, bo przedłużenia zakazu importu zbóż z Ukrainy oczekuje nie tylko Polska, w której Volksdeutsche Partei Donalda Tuska rozpaczliwie walczy o pokonanie „antyfeministycznego reżymu”, ale również inne bantustany, w których wyborów akurat nie ma. Co prawda gotowość do „służenia narodowi ukraińskiemu” po szczycie NATO w Wilnie i utknięciu w martwym punkcie mitycznej ukraińskiej kontrofensywy jest w Europie, a może nawet i w Ameryce trochę mniejsza niż przedtem. Zwłaszcza po wymianie zdań między brytyjskim ministrem obrony a prezydentem Zełeńskim. Brytyjski minister zasugerował prezydentowi Zełeńskiemu, żeby może podziękował za udzieloną dotychczas pomoc. Na to prezydent Zełeński odpowiedział mu, że jak już nie może bez tych podziękowań wytrzymać, to on będzie mu dziękował każdego dnia, zaraz po przebudzeniu. Kiedy ukraiński ambasador w Londynie, pan Prystajko, wyraził opinię, że „ironia” nie zawsze jest właściwa, został natychmiast odwołany. Tylko odwołany – bo nie ma informacji, by został zariezany.

Jeśli nawet, to pokazuje, że Ukraińcy ani na krok nie zamierzają odstąpić od  prezentowanej dotychczas wobec świata postawy roszczeniowej, a wobec Polski – nawet mocarstwowej, mimo że Rosja zajęła około 20 proc. jej terytorium. W tej sytuacji może to i lepiej, że konflikt ten zostanie „zamrożony”.

Stanisław Michalkiewicz

Każdy felietonista FPG24.PL prezentuje własne poglądy i opinie

Stanisław Michalkiewicz
Stanisław Michalkiewicz
Jeden z najlepszych współczesnych polskich publicystów, przez wielu czytelników uznawany za „najostrzejsze pióro III RP”. Prawnik, nauczyciel akademicki, a swego czasu również polityk. Współzałożyciel i w latach 1997–1999 prezes Unii Polityki Realnej. Jego blog wygrał wyróżnienie Blog Bloggerów w konkursie Blog Roku 2008 organizowanym przez onet.pl. Autor kilkudziesięciu pozycji książkowych, niezwykle popularnego kanału na YT oraz kilku wywiadów-rzek. Współpracował z kilkudziesięcioma tytułami prasowymi, kilkoma rozgłośniami radiowymi i stacjami TV.

INNE Z TEJ KATEGORII

Rocznica członkostwa w Unii

1 maja mija 20 lat, odkąd Polska stała się członkiem Unii Europejskiej. Niestety w polskiej przestrzeni publicznej krąży wiele mitów i półprawd na ten temat. Dlatego właśnie napisałem i wydałem książkę „Dwadzieścia lat w Unii. Bilans członkostwa”.
4 MIN CZYTANIA

Znów nas okradną

Jeżeli za jakiś czas wszyscy pracujący na umowach cywilnoprawnych dostaną do ręki wynagrodzenia niższe o ponad 25 proc., to będą mogli podziękować w takim samym stopniu poprzedniej i obecnej władzy.
5 MIN CZYTANIA

Romantyczna walka o przyszłość

Przytłoczeni rzeczywistością, czyli ogromem problemów, które zamiast stopniowo rozwiązywać, niemiłosiernie nam się piętrzą, odpychamy od siebie pytania o przyszłość. Niefrasobliwie unikamy oceny czekających nas wyzwań, w sytuacji gdy tylko poprawna ocena pozwoli nam odkryć największe zagrożenie i się na nie przygotować. Tymczasem wszystko wskazuje na to, że idziemy na łatwiznę i pozwalamy oceniać tym, którzy mają w tym interes, ale niekoniecznie rację.
6 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Sztuczna inteligencja w działaniu

Ostatnio coraz częściej mówi się o sztucznej inteligencji i to przeważnie w tonie nader optymistycznym – że rozwiąże ona, jeśli nawet nie wszystkie, to w każdym razie większość problemów, z którymi się borykamy. Tylko niektórzy zaczynają się martwić, co wtedy stanie się z ludźmi, bo skoro sztuczna inteligencja wszystko zrobi, to czy przypadkiem ludzie nie staną się zbędni?
5 MIN CZYTANIA

Markowanie polityki

Nie jest łatwo osiągnąć sukces, nie tylko w polityce, ale nawet w życiu. Bardzo często trzeba postępować niekonwencjonalnie, co w dawnych czasach nazywało się postępowaniem wbrew sumieniu. Dzisiaj już tak nie jest, bo dzisiaj, dzięki badaniom antropologicznym, już wiemy, że jak człowiek politykuje, to jego sumienie też politykuje, więc można mówić tylko o postępowaniu niekonwencjonalnym, a nie jakichś kompromisach z sumieniami.
5 MIN CZYTANIA

Piosenka jest dobra na wszystko

„Kto przeżyje, wolnym będzie, kto umiera – wolny już” – głosi kultowa piosenka Wojska Polskiego, czyli naszej niezwyciężonej armii, pod tyułem „Warszawianka”. To z pozoru bardzo optymistyczne przesłanie, bo niby wszyscy będą wolni, bez względu na to, czy przeżyją, czy nie, ale z drugiej strony pokazuje, że nie ma żadnej różnicy między tym, który przeżyje, a nieboszczykiem – co wcale nie musi być aż takie radosne.
5 MIN CZYTANIA