Raport „Kobiety na politechnikach”, zrealizowany przez Fundację Edukacyjną Perspektywy, wskazuje na wzrost liczby dziewczyn wybierających się na tego typu uczelnie. W 2007 r. było ich 31 proc., zaś dziesięć lat później – 37 proc. Skala przyrostu nie jest więc zawrotna.
Okazuje się, że nawet po dostaniu się na studia kobiety nie są wspierane na obranej przez siebie drodze i muszą liczyć się z pewnym ostracyzmem. 10 proc. z nich usłyszało, że kierunki techniczne nie są przeznaczone dla kobiet, a 17 proc. musiało znosić presję polegającą na wmawianiu im, że sobie nie poradzą. Jakie zatem czynniki decydują o obraniu przez kobiety tak trudnej drogi życiowej, jaką jest pójście na przekór stereotypom i wejście do świata mężczyzn w celu zajęcia kluczowych stanowisk w obszarach zmaskulinizowanych?
Dojrzewanie do męskiego świata
Bezsprzecznie podstawowym warunkiem podjęcia decyzji i wykazania się odwagą wejścia w męski świat jest wychowanie i ukształtowanie postaw, jakie kobiety wynoszą ze swoich domów rodzinnych. Nauczenie dziewczynki, że najważniejsza jest pasja i determinacja w tym, co się w życiu robi, odgrywa kluczową rolę. Wpojenie przeświadczenia, że nie zawsze scenariusz realizuje się według przyjętych założeń. Zaś wiara w słuszność swoich przekonań pozwala na trzymanie się obranego kursu, uczy dzieci już od najmłodszych lat wytrwałości w działaniu i dążeniu do osiągnięcia celów.
W dzieciństwie buduje się w człowieku ambicjonalne podejście do rzeczywistości, niezgodę na półśrodki, życie na pół gwizdka i pragnienie osiągnięcia czegoś więcej. Takie podejście często powoduje u kobiet chęć sprawdzenia samych siebie w nieoczywistych sytuacjach jakimi mogą być studia na kierunku ścisłym. Jest to wówczas swoisty egzamin i zmierzenie się z własnymi słabościami. Zaś umiejętność myślenia interdyscyplinarnego z szeroką perspektywą i nieoglądanie się na innych pcha do działania i do spróbowania nowych rzeczy. Jeśli połączymy to ze zgodą na samodzielne podejmowanie decyzji, a nie realizację scenariuszy rodziców na życie, to mamy receptę na wychowanie dziewczyny, która najprawdopodobniej do męskiego świata zdecyduje się wejść. Wzór w postaci kobiety będącej przykładem na łamanie powszechnych zasad dotyczących jej roli w społeczeństwie oraz wsparcie najbliższych tylko zwiększy prawdopodobieństwo takich, a nie innych, decyzji w przyszłości.
Zawód ma płeć?
Jak pokazuje wspomniany raport, największe przywiązanie do stereotypowego podziału ról i związanego z tym utożsamiania poszczególnych zawodów z płcią, wykazują (zaskakująco) ludzie młodzi – do 29. roku życia.
Dla 66 proc. ankietowanych Polaków typowo męska okazała się profesja kierowcy. Na drugim miejscu – z wynikiem 65 proc. – znalazł się zawód automatyk/robotyk, zaś dla 64 proc. – inżynier elektryk. Na dalszych miejscach plasują się programista oraz projektant budownictwa z wynikiem odpowiednio 59 i 58 proc. Czy te wyniki mają swoje odzwierciedlenie w rzeczywistym życiu?
Jak wskazują dane z 2017 r., jedynie 5 proc. kobiet pracowało na stanowisku programisty. Tyle samo było inżynierami nowych technologii. O jeden punkt procentowy więcej pracuje w charakterze analityków systemowych oraz webmasterów. Projektantem IT zostaje 8 proc. kobiet, 10 proc. analitykiem sztucznej inteligencji, a 11 proc. testerem aplikacji.
Jakie więc zawody powszechnie przypisywane są kobietom? Aż 53 proc. ankietowanych uważa, że najbardziej sfeminizowaną profesją jest projektowanie wnętrz, jedynie jeden punkt procentowy mniej zdobył zawód farmaceuty. 50 proc. twierdzi, że kobietą powinien być pracownik socjalny, 48 proc. za „kobiecy” uznaje zawód recepcjonisty, a 45 proc. ankietowanych to samo sądzi o pielęgniarstwie.
Wobec sytuacji na rynku pracy trudno już jednak dzielić poszczególne zawody na typowo męskie czy kobiece. Wyjątkiem są te wymagające odpowiedniej siły fizycznej. O zatrudnieniu decydują coraz bardziej kompetencje i twarde umiejętności poszczególnych osób, a nie ich płeć.
Wymuszona zmiana
Bez względu na to, jak ocenimy powyższe wyniki ankiety, na rynku pracy widać zmianę. Co prawda powolną, ale jednak systematyczną. Czy ostatnie wojenne wydarzenia, jakie mają miejsce za naszą wschodnią granicą – wobec odpływu mężczyzn pochodzenia ukraińskiego, którzy wspomagali polskich pracodawców świadcząc dla nich pracę – wpłyną na przyspieszenie tej tendencji? Pierwsze symptomy wskazują na to, że jak najbardziej.
Warto jednak pamiętać, że każda wojna ma to do siebie, że mężczyźni (wobec potrzeby obrony kraju) odchodzą z rynku pracy, a kobiety z konieczności aktywizują się na obszarze wszystkich zawodów, nawet tych uważanych, z różnych powodów, za typowo męskie. Pytaniem podstawowym w tej sytuacji jest to, czy ta zmiana będzie trwała, czy też ponownie – po zakończeniu działań wojennych – nastąpi powrót do punktu startowego.
Przez pierwszy miesiąc wojny na Ukrainie, jak podała Straż Graniczna, do Polski przybyło 2,2 mln uchodźców. Głównie kobiet i dzieci. Część z nich aktywnie szuka pracy. Jednak większość wolnych wakatów stanowią prace typowo męskie. Wobec takiej sytuacji pracodawcy zostaną zmuszeni do zdefiniowania na nowo swoich oczekiwań, ale również dostosowania stanowisk typowo męskich do wykonywania ich przez kobiety.
Jak poinformował Główny Urząd Statystyczny, na koniec 2021 r. w Polsce było 137,4 tys. wolnych miejsc pracy. Większość z nich w branży produkcyjnej, budowlanej, logistycznej i transportowej. To w nich właśnie pracowało najwięcej obywateli Ukrainy. Czyżby taka sytuacja miała wymusić szybszą automatyzację niektórych procesów oraz przyspieszenie wdrożenia sztucznej inteligencji w większej skali? Bardzo prawdopodobne. W końcu dwa lata pandemii spowodowało niespotykane do tej pory przyspieszenie rozwoju projektów e-commerce, digitalowych i onlinowych.
Jakim pracownikiem jest uchodźca?
Przetasowania zachodzące na świecie i związane z tym zmiany na rynku pracy na pewno przyczynią się do powstawania zjawisk, o jakich w tej chwili nawet nie myślimy. Jednak w tym momencie możemy założyć, że kobiety uciekające do Polski przed wojną, będą znacznym wsparciem dla pracodawców. W początkowym stadium większość z nich będzie wykonywać proste prace, często związane z szeroko rozumianymi usługami. Przełom przyjdzie wraz z nauczeniem się przez nie języka polskiego, co przełoży się na swobodną komunikację, jak również nostryfikowanie uzyskanych na Ukrainie dyplomów. Te oba zjawiska znów spowodują następne przetasowania. Wydaje się jednak, że będą one spokojniejsze i przeprowadzane na drodze ewolucji a nie rewolucji.
W kontekście uchodźców trzeba jeszcze podkreślić jedną rzecz. To są osoby, które nie stanowią emigracji zarobkowej. To ludzie po ciężkich traumach, u których z czasem może wystąpić stres pourazowy. Dlatego tak ważne jest zrozumienie z obu stron. Tylko chęć współpracy, z zachowaniem otwartości na rozmowę, daje szansę na zbudowanie komfortowej relacji. Wtedy zarówno pracodawcy, jak i pracownicy mają szansę na obustronne zadowolenie i zbudowanie poczucia bezpieczeństwa. Jedynym słusznym rozwiązaniem jest elastyczność i próba jak najlepszego odnalezienia się na wciąż zmieniającym się rynku pracy.